4

126 6 8
                                    

Lucas

                Zajechałem na parking przy ośrodku treningowym, wysiadłem z samochodu i rozejrzałem się dookoła. Samochodu Nacho jeszcze nie było, wiec wolałem tutaj na niego zaczekać. Musiałem z nim porozmawiać i to bardzo poważnie. Do rozpoczęcia treningu było jeszcze sporo czasu, ale miałem nadzieję, że przyjaciel przyjedzie wcześniej. Odpisałem wtedy na SMSy od siostry, która już od rana musiała sobie ponarzekać na rodziców, a właściwie to na ojca, który wciąż ekscytował się jak małe dziecko tym, że trenuje młodszych, a ja gram w Realu. Tylko dlaczego przy mnie potrafi tylko wszystko krytykować, a do nich mnie chwali i mówi jaki to nie jest dumny? Na końcu jeszcze tylko życzyła mi powodzenia i dodała, że mama zabiera ją na zakupy. Chcą jeszcze dokupić trochę rzeczy do domu i odświeżyć szafę Leny. W końcu od września ma zacząć tu nową szkołę.

Dopiero po jakichś dziesięciu minutach zobaczyłem jak zajeżdża i parkuje tuż obok mnie. Wysiadł z samochodu z szerokim uśmiechem i zdjął okulary przeciwsłoneczne z nosa.

- No cześć. – Podszedł do mnie. – Jak minął wolny dzień?

- Świetnie i wyśmienicie – odpowiedziałem z nutą ironii. – I właśnie dlatego na ciebie czekam... Nie mogłeś mi od razu powiedzieć, że ta laska w sobotę jest od Alarconów?!

- Taki mały żarcik z mojej strony - odparł ze śmiechem.

- Byłby dobry, gdyby nie fakt, że następnego dnia jadłem obiad z nią i jej rodzicami. - Spojrzałam na niego.

- To jednak dobrze, że jej nie przeleciałeś - poklepal mnie po plecach.

- Dzięki, stary... Naprawdę poczułem sie lepiej! - rzuciłem i ruszyłem w stronę szatni.

- No ale o co ci chodzi? - ruszył za mną. - Widziałem jak się na nią patrzysz, dlatego chciałem ci ułatwić zadanie. Nie moja wina, że nie jesteś w guście Mili.

- Najlepiej zapomnij co ci powiedziałem. - Przewróciłem oczami i wszedłem pierwszy. Było już kilkoro z chłopaków. Szybko się przywitałem, ale każdy jakoś zajmował się sobą. - Temat skończony.

- I dobrze, bo inaczej miałbyś przerąbane. Jej brat jest drugim kapitanem, a ojciec asystentem trenera - wyszczerzył się. Nie musi mi tego przypominać, bo doskonale o tym wiem.

- Wiedziałem, że zawsze mogę na ciebie liczyć, Nacho. - Otworzyłem szafkę i zabrałem z niej swoje rzeczy. - Poza tym, nie jest taka jak inne dziewczyny, które wcześniej same do mnie lgnęły.

- Przestań, bo pomyslę, że się zakochałeś - zrobił zdegustowaną minę. - To nie laska dla ciebie.

- W sumie to masz rację... Za spokojna i za święta - zaśmiałem się i Nacho też miał coś odpowiedzieć, ale w tym momencie otworzyły się drzwi i do środka wszedł młody Isco. Czyli to definitywny koniec tematu. Wolę nie ryzykować.

- Cześć chłopaki - przybił z nami piątkę i skierował się na swoje miejsce. Najgorsze było to, że przejął numer po ojcu, a ja po swoim. Siedzieliśmy bardzo blisko, bo 21 było jak na razie wolne.

- Witam przyszłego szwagra - zaśmiał się Nacho i nawiesił na drzwiczkach swojej szafki. - Jak się czuje przyszły pan młody?

- Jest tak dużo rzeczy do zrobienia jeszcze, a ja kompletnie nie mam na to ochoty.. Nie bierzcie ślubu w przyszłości - zaśmiał się, puszczając do nas oczko. Usiadł na ławce i zaczął ściągać buty.

- I teraz pomyśl, że każdy facet mówi to samo przed swoim ślubem - zaśmiał się Fernandez i zaczął przebierać. - Jak dobrze, że mnie jeszcze żadna nie usidliła!

Pokolenie | Mili Alarcon & Lucas AsensioWhere stories live. Discover now