14

110 5 1
                                    

Lucas

                Dziś ustawiliśmy sobie z chłopakami wspólne wyjście na piwo. Taka mała integracja poza boiskiem. Ubrałem granatowe jeansy i tym razem sięgnąłem po ciemną koszulę, trochę perfum, które zawsze dostaję na święta od mamy i mogłem iść. Najpierw posiedzieliśmy w pubie, a później padła propozycja by pójść gdzieś dalej. Jedni na to przystanęli, drudzy woleli zostać na kolejne w tym samym miejscu, a jeszcze inni w ogóle już wrócić do domu. Ze mną i Nacho wyszło jeszcze kilku, ale w poszukiwaniu dobrego miejsca, w końcu się rozdzieliliśmy. Z Fernandezem trafiliśmy na świetną imprezę w jednym z klubów. Fajna muzyka, dobre drinki i dookoła wszędzie piękne kobiety, chociaż i tak już nie robiły na mnie takiego wrażenia jak wcześniej. Nie i koniec.

Czułem, że zaczyna mi po woli już szumieć w głowie, ale dobrze się bawiłem. Aż w końcu w pewnym momencie Nacho zaprosił do naszego narożnika kilka dziewczyn, które rozsiadły się pomiędzy nami.

- Niech reszta teraz żałuje, że się do nas nie przyłączyła! – zawołał do mnie Nacho przez stolik.

- Zawsze wybierają gorsze opcje - zaśmiałem się i poczułem jak jedna z dziewczyn przylgnęła do mnie.

- Nie miałbyś ochoty postawić mi kolejnego drinka? - Zapytała, trzepocząc rzęsami, a jej dłoń zawędrowała wprost na moje udo.

- Drink i nic więcej - lekko się uśmiechnąłem i skinąłem ręką do kelnerki. Zamówiłem dla nas po kolejnej porcji alkoholu i spojrzałem na Nacho, który już znalazł swoją kolejną ofiarę.

- Na pewno? - zamruczała mi do ucha. Była na mnie napalona, ale ja na nią nie. Odechciało mi się przelotnych panienek odkąd dostałem nauczkę po Clarisie. Teraz to każda może być początkująca modelką! - No bo wiesz, ja... - I zaczęła mi szeptać przeróżne rożności o tym, co by mogła zrobić. Zacząłem się śmiać pod nosem. Nie powiem, że to nie byłoby przyjemne i jeszcze jeden drink i pewnie by mnie namówiła, ale w tym momencie gdzieś na parkiecie śmignęła mi znajoma twarz. Albo była tu Mili, albo do jasnej cholery, ja już mam omamy.

- Rzecz w tym, że ja już mam swoją wybrankę serca i nie potrzebuje nikogo więcej - powiedziałem, a ona skinęła głową. Zrozumiała, że nie jestem zainteresowany i odkleiła się ode mnie. Ja za to wstałem i spojrzałem znów na parkiet. Rzeczywiście była tu Milagros i na dodatek tańczyła z jakimś facetem..

Sięgnąłem po swoją szklankę, dopiłem zawartość do końca i skierowałem się w ich stronę. Nacho nawet nie zwrócił na mnie uwagi, że odszedłem. Zaraz przed tańczącą Mili, minąłem Alejandrę, która też z kimś tańczyła. Powinienem wrócić do Nacho i go uprzedzić, że jest tu jego siostra, ale w tym momencie zauważyłem, że tancerz Alarcon zaczyna sięgać łapskami tam gdzie nie powinien, a Mili była tak skąpo ubrana!

- Kolego, rączki precz – warknąłem i złapałem mocno za jego nadgarstek. – Nie mówiła ci, że jest tu z kimś?

- Nie wiedziałem, okej? - warknął tamten i się wyrwał. - Nie pytam zwykle lasek czy mają kogoś, tylko czy chcą zatańczyć. W szczególności takich - dodał i spojrzał znów na Mili, ale tak jakby w tym momencie chciał ją tu przelecieć.

- Spieprzaj stąd - syknąłem, a tamtej szybko zwiał, a ja wtedy odwróciłem się w stronę Milagros. Zauważyłem, że jest zła, ale musi mnie zrozumieć. Byłem po prostu zazdrosny.

- Co to miało znaczyć, Lucas?

- Zaczynał się do ciebie dobierać! - zawołałem, by przekrzyczeć muzykę.

- Tak nagle zebrało ci się na ochronę mojego dziewictwa? - warknęła.

- No wiesz.. - lekko się uśmiechnąłem. Moje wcześniejsze przypuszczenia co do tego okazały się być prawdą. Ach.. Jakie miałbym szczęście, gdybyśmy wczoraj dokończyli! - Nie bądź zła, Mili - posłałem jej szeroki uśmiech.

Pokolenie | Mili Alarcon & Lucas AsensioWhere stories live. Discover now