12

87 5 5
                                    

Lucas

Wyjście na boisko w pierwszym składzie było czymś co zawsze bardzo mnie cieszyło. Wejście w trakcie, również, ale wejście w trakcie za kogoś kontuzjowanego już dawało mniej satysfakcji i to jeszcze gdy to ma być twój debiut w nowym klubie. Moje szczęście w jego nieszczęściu.

Stałem z chłopkami przy linii. Rozgrzewaliśmy się, a ja w tym czasie myślałem o Milagros, która wyszła ze szpitala kilka dni wcześniej, a ja nie mogłem się z nią zobaczyć. Jak na złość, po tym gdy to ona mnie pocałowała. Ale za to nie mogłem narzekać na nudę.. Bo przecież miałem wspaniałą dziewczynę, która wychodziła mi już bokiem po tych codziennych wyjściach na spacery czy kolacje. Niby to normalna dziewczyna, która nawet porusza przeróżne tematy, ale nie była dla mnie. To znaczy, kiedyś była, gdy miałem w zamiarze ją tylko przelecieć... Ale po prostu zaczynała mnie irytować tym wszystkim. Nie miałem ochoty na te całe wyjścia, a w dodatku dziś była tu na trybunach, bo wujek stwierdził, że przecież powinna. Ale co z tego, skoro ja tylko potrafię myśleć o tej bezmyślnej i upartej pannie Alarcon? Ona też musiała gdzieś tam siedzieć. I moi rodzice. I Lena.

- Asensio, skup się, wchodzisz za Mateo! – Usłyszałem głos Isco Seniora, który trzymał w dłoni kartkę z jakąś rozpiską. Dopiero teraz zorientowałem się, że chłopak ze szkółki, który też dziś debiutował i nawet strzelił bramkę na 2:2, kieruje się w naszą stronę, utykając i prosząc o zmianę. To było dla mnie jak kubeł zimnej wody, ale w mgnieniu oka przygotowałem się do wyjścia i wysłuchałem co radzili trenerzy. Stanąłem przy linii obok sędziego z tablicą z numerami zmian, zbiłem piątkę z kontuzjowanym piłkarzem i pobiegłem w stronę kolegów by powiedzieć im kilka słów od Ramosa i Alarcona. Miałem pół godziny na to, by pokazać władzom i trenerom, że warto było mnie tu ściągnąć.

Nasi przeciwnicy byli mocni, bo w każdej chwili, gdy tylko próbowaliśmy się dostać do ich bramki, odbijali piłkę w drugą stronę, ale nie mogliśmy pozwolić sobie na remis zaraz na początku sezonu! O nie, ja Lucas Asensio na to nie pozwolę!

Czas leciał jak głupi i nawet nie wiedziałem kiedy wybiła dziewięćdziesiąta minuta. Szlak... Musiało się coś wydarzyć! Sędzia doliczył jeszcze dwie minuty, a ja zacząłem wewnętrznie panikować. A już w ogóle gotowałem się, gdy prawie strzelili nam bramkę, ale Martin na szczęście wybronił. Piłka zaczęła być podawana przez naszych i szybko pojawiła się na drugiej połowie. Zacząłem zmierzać wolno w stronę bramki. I wtedy Nacho wypuścił się sam na sam z jednym z obrońców. Nagle podał do Isco, ale po chwili on z powrotem oddał Fernandezowi. Zobaczyłem idealną lukę w obronie, więc po chwili już tam byłem, a przyjaciel kopnął do mnie, a ja prosto w okienko bramki! Przez chwilę pomyślałem, że spalony, ale wszystko było w porządku, a po kilku sekundach tkwiłem w olbrzymim uścisku wszystkich z drużyny. Zrobiłem to!

Zaraz po mojej bramce sędzia zakończył spotkanie i mogliśmy się cieszyć. Spojrzałem w stronę trybun, gdzie siedziała moja rodzina i zacząłem im machać. Lena ze szczęścia to nawet podskakiwała, a ja zaśmiałem się pod nosem.

- Dobra robota, Lucas! Tak trzymać! - podszedł do mnie trener.

- Dzięki - pokiwałem głową z uśmiechem i wtedy też zaczęli mi gratulować piłkarze z ławki. Przez całą drogę do szatni uśmiech nie schodził mi z twarzy, a Nacho jeszcze mi żartował za uchem.

- To teraz czas na kolejny sukces. Idealna prezentacja Clarisy przed rodzicami - cieszył się, a mnie momentalnie z twarzy zszedł uśmiech.

- Pójdę pod prysznic!

- Jeszcze wspólna fotka i zaraz pójdziesz - powiedział Isco. Jak na zawołanie cała drużyna ustawiła się, a ktoś ze sztabu pstryknął zdjęcie i mogliśmy się kierować do mycia.

Pokolenie | Mili Alarcon & Lucas AsensioTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon