20

96 4 1
                                    

Lucas

                Wybierając domek, w którym mieliśmy się zatrzymać z Mili, naprawdę bardzo się nagłowiłem. Najpierw szukałem hotelu, a później stwierdziłem, że będzie lepiej przy mniejszej ilości ludzi. Z resztą, woleliśmy oboje na razie by od razu nas nie namierzyli.

Wybrałem najlepszy z dostępnych, a później okazało się, że właścicielem był mężczyzna u którego od kilku lat rodzice wynajmują dom w Meksyku na urlop. Tak mi się poszczęściło. Dom znajdował się na wzniesieniu, trzy sypialnie, tyle samo łazienek, duża kuchnia połączona z jadalnią i salonem, do tego pokój z grami i mały gabinet. Na zewnątrz znajdowała się altana i spory basen, a dalej tylko widok ocean. Wiedziałem, że Milagros to musi się spodobać.

Pierwszego popołudnia od razu wybraliśmy się na plażę. Zabraliśmy kilka rzeczy, wsiedliśmy w terenówkę i zjechaliśmy z osiedla w stronę miasta. Nie narzekam na kondycję, ale Mili była w jakimś szaleństwie, bo gdzie się obejrzałem, tam była. Ciężko było mi za nią nadążyć.

- Mila, a czy możemy robić jedną rzecz, a nie wszystkie na raz? – zaśmiałem się.

- Chce cię nacieszyć wakacjami! Ojciec ciągle zabiera nas na Ibizę albo do Vegas.. - wyjęczała.

- U nas Meksyk lub wschód Europy, wiesz.. Korzenie mamy. Ale teraz mogę sam wybierać gdzie chcę spędzić trochę czasu.

- I z kim! - uśmiechnęła się do mnie szeroko. W dwuczęściowym stroju kąpielowym Milagros wyglądała obłędnie. Muszę stwierdzić, że ma świetne ciało. Nie jest żadnym wychudzonym wieszakiem, tylko kobietą, na której każdy facet zawiesi oko. Miała czym oddychać i z tyłu miałem za co złapać. Czego mam chcieć więcej?

- Tak, bo jestem prawie naga, co niezmiernie cię cieszy! - walnęła mnie w ramię, a ja szeroko się uśmiechnąłem. - Ty możesz wygrzewać się na słońcu, a ja wracam do wody!

- Więc grzecznie wybiorę leżaczek i popatrzę sobie jak pływasz - wyszczerzyłem się, a ona posłała mi całusa w powietrzu.

Rozłożyłem się wygodnie i zabrałem do ręki telefon. Najpierw odpisałem na wiadomości od rodziców, którzy pytali się gdzie ja w ogóle jestem. Później Lena, której nie wystarczyło napisane to, że jestem cały i zdrowy. Na końcu byli koledzy.. Nacho, Martin, kilku z Majorki i była nawet wiadomość od mojego szwagra! Pytał o nogę.

Gdy skończyłem, nagle wyskoczyło mi połączenie od siostry, więc odebrałem. Nie lubiłem mieć u niej na pieńku.

- Gdzie ty do cholery jesteś, co? - warknęła od razu. - Najpierw kontuzja, a potem znikasz... Mam nadzieję, że nie śpisz gdzieś pijany u przypadkowej laski!

- Wysokie masz mniemanie o mnie, widzę... I nie, nic z tych rzeczy!

- No to gdzie jesteś? Rodzice się martwią, a ja wariuje bardziej od nich! - krzyczała do słuchawki.

- Powiem ci jak obiecasz, że nie piśniesz nic o tym rodzicom, okej?

- Zaczynam się naprawdę obawiać, Lucas.. - szepnęła, a ja się cicho zaśmiałem. W międzyczasie sprawdziłem gdzie jest Mili.. Grzecznie pływała.

- Nie masz czego. Ja tylko porwałem dziewczynę na Hawaje... Wiesz, że lekarze kazali mi odpoczywać, więc odpoczywam!

- Jakie Hawaje? Z jaką dziewczyną?

- Zadajesz za dużo pytań.. - jęknąłem. - Jestem z Milagros Alarcon na Hawajach. Świetnie się bawimy. Coś jeszcze chcesz wiedzieć?

- O to tu mnie zaskoczyłeś.. - Całkowicie zmieniła ton. - W takim razie będę cię kryła przed rodzicami i jak się domyślam, teściami też... Bawcie się dobrze i nie róbcie ze mnie jeszcze ciotki.

Pokolenie | Mili Alarcon & Lucas AsensioWo Geschichten leben. Entdecke jetzt