10

468 66 28
                                    

jimin rzuca na blat stołu swoją tackę z lunchem i bez słowa zajmuje miejsce tuż obok przyjaciela

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

jimin rzuca na blat stołu swoją tackę z lunchem i bez słowa zajmuje miejsce tuż obok przyjaciela. ten szanując jego zły humor, w milczeniu podsuwa mu swoją napoczętą porcję frytek.

— ojciec nie chce mi dać wozu. powiedział, że dopóki nie zaliczę semestru, nici z jakichkolwiek wycieczek — mówi po chwili park, wpychając do ust parę zwiędłych kawałków ziemniaka.

— tu masz ketchup — kim wskazuje palcem niewielkie opakowanie czerwonego sosu, oblizując w tym samym czasie swoje palce z pozostałej na nich soli.

— rozumiesz, że mama stanęła po jego stronie? nie do wiary! — ciągnie zdenerwowany, rozglądając się gniewnie po całej stołówce, jakby osoba, którą powinien za to obwiniać kryła się w pobliżu.

— do końca semestru zostały nam zaledwie dwa miesiące — przyznaje tae spokojnie, przyzwyczajony do tego typu wybuchów złości u przyjaciela. — dasz radę.

— niby jak?

— jutro u mnie, przynieś książki.

:・゚✦ *:・゚✧ *:・゚✦ *:・゚✧:・゚✦ *:・

— zróbmy sobie przerwę — jęczy jimin, turlając się po miękkim materacu łóżka taehyunga.

— a potem kolejną i kolejną. chim, musisz ogarnąć przynajmniej połowę tego materiału, abym mógł dać ci spokój.

— jesteś jak kat. tylko czekasz na moją śmierć — mruczy park, rozkopując stopami równo ułożone poduszki.

— ah... to miło, że tak sądzisz — parska kim, wstając z podłogi, na której leży masa notatek i zeszytów. — idę do kuchni, chcesz coś?

— nóż.

— czyli cola. przeczytaj to co ci napisałem, a powinieneś wreszcie zrozumieć.

— to weź dwa noże.

— ile w tobie entuzjazmu ostatnio, zaskakujesz mnie.

— zaskoczy to ciebie mój wynik na teście.

— okay, biorę trzy noże.

:・゚✦ *:・゚✧ *:・゚✦ *:・゚✧:・゚✦ *:・

— a teraz wypijmy za mojego najlepszego przyjaciela, który mimo mojego ciężkiego charakteru...

— oraz lenistwa, złości, chamstwa, bezmyślności i jeszcze raz lenistwa...

— dokładnie, dzięki taehyung, pomógł mi skończyć szkołę! — woła radośnie jimin, unosząc do góry szklaną butelkę piwa.

— mogłeś sobie darować publiczne przemawianie — wzdycha zażenowany kim, kryjąc w dłoniach mały kieliszek po wódce.

jimin siada tuż obok niego na skórzanej kanapie i bez ceregieli obejmuje go swoim umięśnionym ramieniem.

— musiałem się tobą pochwalić. niewielu ma takich wiernych przyjaciół, co ja.

przyjaciół.

— no, jestem twoim skarbem.

— oczywiście — park śmieje się i upija kilka małych łyków alkoholu. — odwieziesz mnie do domu, no nie?

— chyba nie mam wyjścia.

— cudnie!

:・゚✦ *:・゚✧ *:・゚✦ *:・゚✧:・゚✦ *:・

— taehyung! otwórz drzwi! — krzyczy mama chłopaka, wiedząc że jej syn dobiegnie do wejścia dużo szybciej niż ona.

dźwięk dzwonka nasila się z każdą sekundą, co nie przeszkadza nikomu z domowników. jest to pewnego rodzaju norma, do której wszyscy z kimów się przyzwyczaili.

— już idę! — taehyung zbiega ze schodów, przeskakując co dwa schodki, a następnie podchodzi do drzwi, za którymi stoi poddenerwowany i zdyszany park.

— chim, co ty tutaj robisz o ósmej rano? — pyta tae, wpuszczając przyjaciela do środka.

— dostałem się! dostałem się na uniwerek! — woła z zachwytem blondyn, prawie rzucając się chłopakowi w ramiona.

— żartujesz, prawda? — pyta zaskoczony brunet, wyrywając z drżącej ręki przyjaciela trzepoczący papier.

— chyba jeszcze umiem czytać papiery z uczelni — park śmieje się, skacząc wokół uśmiechającego się kima.

— jestem z ciebie bardzo dumny! — woła tae, łapiąc chłopaka w talii, aby uścisnąć go najmocniej jak potrafi. — wiedziałem, że ci się uda! — dodaje, bez zastanowienia całując przyjaciela w rumiany policzek.

po tym oboje zastygają, a park jeszcze bardziej czerwony na twarzy wyplątuje się z uścisku przyjaciela.

— ja... chyba... — plącze się kim, uciekając wzrokiem w stronę kuchni, gdzie krząta się jego mama.

— to może ja już pójdę — mówi jimin, zaczynając iść z powrotem w stronę drzwi.

— co wy tak krzyczycie? stało się coś? — przerywa im głos pani kim, która pojawia się w korytarzu, wycierając mokre dłonie w swój fartuszek.

— jimin dostał się na uczelnię. przyniósł list — tae wskazuje dłonią na biały świstek z oficjalną pieczęcią szkoły.

— to cudownie! chodź skarbie, niech cię wyściskam — woła kobieta, obejmując milczącego parka, w taki sam sposób jak jej syn chwilę wcześniej. — wiedziałam, że korki z taehyungiem nie poszły na marne — dodaje, nie dostrzegając jak jej dziecko ociera oczy wypełnione łzami wstydu.

nikt nie wie jak w tamtej chwili cierpi taehyung, którego największe marzenie okazuje się wielkim błędem.

勢い a child's tale。 vmin ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz