taehyung podaje jiminowi butelkę piwa i siada obok na kanapie.
— no to co? oblewamy emeryturę? — pyta, na co kim uśmiecha się szczerze.
— wciąż czuję, że nie zrobiłem w życiu wystarczająco dużo, aby zasłużyć sobie na prawdziwe wakacje.
— żartujesz? wychowałeś dzieci, jesteś świetnym dziadkiem i pozostawiłeś po sobie genialnie prosperującą firmę. twój syn nawet nie wie ile ci zawdzięcza.
— może masz rację... jedyne czego żałuję to to, że nikogo nie znalazłem. nie wiem co stanie się z moim domem, rodziną, kiedy ja odejdę. nikt się nimi nie zaopiekuje... boję się, że za niedługo nie będę mieć siły, aby im towarzyszyć.
— ja będę — deklaruje park, ściskając ramię przyjaciela. — wiem, że przez długi czas byłem nikim, nie było mnie w twoim życiu i sercu... ale mogę ci obiecać, że cokolwiek by się nie stało, zostanę z twoją rodziną... i z tobą.
zawsze byłeś w moim sercu.
— wiedziałem, że kiedyś wrócisz.
— ja też w to wierzyłem. trzeba przyznać, że jestem dużo lepszym przyjacielem niż partnerem.
— zdecydowanie. nigdy ci tego nie mówiłem, ale w podstawówce prosiłem moją mamę, aby cię adoptowała.
— wariat. po co?
— bo zawsze chciałem takiego brata jak ty.
:・゚✦ *:・゚✧ *:・゚✦ *:・゚✧:・゚✦ *:・
— jak to przenosisz się na wieś? — jimin chodzi po całym mieszkaniu, nie mogąc uwierzyć w to co mówi taehyung. — dlaczego?!
— chcę odpocząć. tutaj zawsze się spieszę. nie mam kiedy odetchnąć.
— ale to powód, by pakować cały swój dobytek i wynosić się do jakiejś chatki na środku pola?!
— dokładnie tak.
— a co ze mną?!
— jedziesz ze mną — taehyung uśmiecha się szeroko, a jiminowi nie pozostaje nic innego jak tylko pokiwać energicznie głową.
:・゚✦ *:・゚✧ *:・゚✦ *:・゚✧:・゚✦ *:・
taehyung siedzi na ganku swojego domku i z lekko przymrużonymi powiekami patrzy na bujającą się na wietrze pszenicę. długie kłosy obijają się o siebie, powodując przyjemny dla uszu szum. wiatr jest ciepły, a w powietrzu czuć nadciągający deszcz.
— jezu, jak mnie plecy bolą — jęczy jimin, siadając tuż obok przyjaciela na bujanym fotelu. — następnym razem ty idziesz w pole. nie ma, że ci lekarz zakazał wysiłku. jak tak dalej pójdzie, to ja pierwszy zejdę z tego świata.
— żarty się dzisiaj ciebie trzymają.
— no kogoś muszą.
— moje dzieci przyjadą do nas w lato.
— to dobrze, dawno ich już nie widziałem. ostatni raz bawiłem twojego wnuka. tylko ze mną chciał się uczyć chodzić.
— chciałbym kiedyś...
— tae? taehyung? taehyung!
:・゚✦ *:・゚✧ *:・゚✦ *:・゚✧:・゚✦ *:・
park czuje na głowie delikatne głaskanie. podnosi głowę i przeciera powieki, za którym dalej kryje się mocny sen.
— jezu, taetae, obudziłeś się!
— na to wygląda.
— jak się czujesz? — pyta park, błądząc oczami po zmęczonej twarzy przyjaciela.
— lepiej. chyba totalnie odleciałem, no nie?
— jezu, myślałem, że sam tam padnę na zawał. tak mi się ręce trzęsły, że prawie rozwaliłem telefon, gdy dzwoniłem na pogotowie.
— a ty jak? wszystko dobrze?
— oczywiście. złych diabli nie biorą — parska park, cały czas pocierając dłoń przyjaciela.
— głupi jesteś.
— ale uwielbiasz mnie.
— prawda.
YOU ARE READING
勢い a child's tale。 vmin ✓
Fanfictionp.jm + k.th ⚣ 勢い - życie top!taehyung Człowiek w swoim życiu podejmuje wiele łatwych jak i trudnych decyzji. Czasem ich skutki odbijają się na przyszłości, a czasem nie. Od dzieciństwa powtarza się, że ma się trzy szanse, aby coś osiągnąć. Ludzie wy...