50

341 57 26
                                    

—  tato, spokojnie, poradzę sobie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

— tato, spokojnie, poradzę sobie.

— masz do mnie pisać, odbierać telefon i zdawać relacje z każdego tygodnia — mówi taehyung, zagarniając córkę do siebie. — gdyby ktoś cię w akademiku zaczepiał, postrasz go bratem.

dziewczyna śmieje się i całuje kima w policzek.

— na pewno nie będzie tak źle.

— no ja nie wiem — przyznaje, patrząc jak przyjaciel jego małej dziewczynki chowa ostatnie pudła do bagażnika. — masz jechać ostrożnie i napisać smsa, jak tylko dojedziesz.

— jasne. a ty sobie poradzisz?

— jestem już duży — zapewnia tae, głaszcząc jej ciemne włosy, na których jeszcze kilkanaście lat temu plótł warkocze i zapinał małe spineczki.

— wrócę na święta.

wróć już teraz...

:・゚✦ *:・゚✧ *:・゚✦ *:・゚✧:・゚✦ *:・

taehyung wchodzi do pustego domu i głośno wzdychając, podchodzi do dużego gramofonu. wyciąga z szafki wielkie pudło z czarnymi płytami i wybiera jedną z nich. gdy muzyka wypełnia cały salon, mężczyzna podchodzi do barku, chwyta za butelkę czerwonego wina i nalewa go odrobinę do smukłego kieliszka.

mężczyzna siada w głębokim fotelu i po upiciu łyka, pozwala łzom wypłynąć.

jest sam i nikt go nie woła.

:・゚✦ *:・゚✧ *:・゚✦ *:・゚✧:・゚✦ *:・

— szefie, przesłałam ci faksem dokumenty do podpisu — mówi jedna z sekretarek, spoglądając na taehyunga zza swoich wąskich oprawek.

— dobrze, zerknę na nie za parę minut.

— aha, spotkanie o szesnastej zostało odwołane.

— dlaczego?

— pilna prośba o przeniesienie, podejrzewam że na przyszły tydzień.

— no dobrze, czyli mam wolne popołudnie?

— prawie — kobieta podchodzi do blatu biurka i nachyla się w stronę mężczyzny.

kim patrzy na nią zaskoczony.

— co się dzieje?

— ktoś na pana czeka. kręci się w holu od ponad trzech godzin.

— w takim razie wpuść tę osobę.

— ale...

— może chodzi o coś ważnego, jest dość wytrwała, jeśli dalej czeka.

— no dobrze — mówi kobieta, po chwili przyprowadzając do gabinetu taehyunga mężczyznę ubranego w dopasowaną białą koszulę i garniturowe spodnie.

— witaj taetae — jimin uśmiecha się do kima, który widząc go w progu swojego gabinetu zamiera za biurkiem.

:・゚✦ *:・゚✧ *:・゚✦ *:・゚✧:・゚✦ *:・

— nie sądziłem, że zgodzisz się na spotkanie — mówi park, bawiąc się filiżanką mocnej kawy.

obaj mężczyźni siedzą w kawiarni, parę kroków od siedziby firmy taehyunga.

— myślałem, że jak tylko mnie zobaczysz, wyprosisz mnie.

— nie jestem taki i dobrze o tym wiesz — odpowiada kim, rozgniatając na swoim talerzyku kawałek truskawki, która spadła z jego owocowej tarty.

— tak, wiem.

— po co przyszedłeś?

— zobaczyć cię.

— nie sądzisz, że trochę za późno na takie teksty. nie rzucę ci się w ramiona i podziękuję, że znowu wróciłeś do mojego życia.

jimin ignoruje wypowiedź kima.

— co u ciebie i dzieci?

— skąd ty...?

— świat jest mały, tae.

— ehh, córka dostała się na nasz uniwersytet, a syn ożenił parę miesięcy temu.

— gratuluję. jestem dumny, że osiągnąłeś to, czego chciałeś.

— też się cieszę. a tobie jak się żyję? dorobiłeś się rodziny czy wciąż rodzicielstwo nie jest dla ciebie?

— trzy lata po naszym rozstaniu ożeniłem się.

— z lee?

— tak. ona też chciała mieć dzieci. uznałem, że nie stracę jej tak jak ciebie, dlatego się na nie zgodziłem. pierwszą ciążę poroniła, a później przyszła na świat moja córka. zmarła dwa tygodnie później — głos jimina załamuje się, a usta tae zaciskają się w wąską kreskę. — to chyba kara za moje błędy.

— a jak z twoją żoną?

— powiesiła się rok po tym. od tamtej pory nie spotkałem nikogo i chyba nie zamierzam. żyję sam, z dala od seulu.

— jest mi bardzo przykro — mówi tae, instynktownie nakrywając dłoń parka tą swoją. — naprawdę.

— dziękuję.

— w takim razie co robisz w mieście?

— brat zmusił mnie do wyjazdu. bał się chyba, że też ze sobą skończę. powiedział, żebym odwiedził starych przyjaciół — park patrzy na taehyunga, który zaczyna ocierać mokre policzki. — tęskniłem za tobą, taetae.

— ja za tobą też. 

勢い a child's tale。 vmin ✓Where stories live. Discover now