30

394 62 24
                                    

jimin rzuca kluczyki od samochodu na wysoką półkę i podchodzi do siedzącego w salonie mężczyzny

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

jimin rzuca kluczyki od samochodu na wysoką półkę i podchodzi do siedzącego w salonie mężczyzny. tae pogrążony w przeglądaniu czegoś na laptopie nawet nie zauważa obecności parka, który zaczyna oplatać ramionami jego szyję.

— hej — mówi park, zaglądając przez ramię partnera. — co robisz?

— szukam czegoś — głos taehyunga brzmi beznamiętnie, na co jimin odsuwa się i siada obok na szarej pufie.

— powiesz mi coś więcej?

— jak ty mi powiesz, czemu z każdym dniem wracasz coraz później z pracy?

— wracam później z pracy, ponieważ szef dokłada mi więcej obowiązków — recytuje park, mając nadzieję, że kim mu uwierzy.

— dobrze. w takim razie dlaczego nie było cię w biurze, gdy przyszedłem cię odwiedzić?

— o której byłeś?

— o pierwszej — kłamie, ponieważ wybijała siedemnasta, kiedy czaił się tuż za rogiem, obserwując jak jego partner wychodzi z budynku firmy.

— tae, to przerwa na lunch, poszedłem zjeść.

— z kim?

— z trzema osobami z mojego działu.

— nazwiska.

— jung, lee, min.

— lee? to ta dziewczyna, która wysyła wam zdjęcia swoich siedmiu kotów na czacie? — i ta, która wsiada z tobą do taksówki, aby pojechać w całkiem przeciwną stronę, niż ta prowadząca do domu?

— dokładnie.

— no dobrze...

— bawisz się w śledczego?

— a skąd. po prostu wolę wiedzieć, gdzie znikasz.

— może i znikam, ale wracam, a to najważniejsze, nie sądzisz?

— taką gadką bajeruj kogoś innego.

— no dobrze, a teraz powiedz mi czego szukasz w tym komputerze.

— ośrodków adopcyjnych.

:・゚✦ *:・゚✧ *:・゚✦ *:・゚✧:・゚✦ *:・

jimin krążył pod drzwiami sypialni i nerwowo skubie skórki wokół paznokci. park nienawidzi  kłócić się z taehyungiem, ponieważ doskonale wie, że w ich życiu tego rodzaju rzeczy było już wystarczająco dużo.

— tae, otwórz mi.

cisza.

— mam prawo wejść do własnej sypialni!

— a ja mam prawo w niej siedzieć w samotności, tak długo jak chce. możesz spać na kanapie.

— nie będę spać na kanapie, jeśli mam swoją stronę łóżka. po drugie, nie będę się z tobą o to przegadywać.

— dobra — taehyung otwiera drzwi i z załzawionymi oczami patrzy na partnera. — w takim razie pokłóćmy się o nasze dziecko, albo lepiej, o jego brak!

— rozmawialiśmy już o tym... 

— nie, to ja rozmawiałem, a dokładniej, prowadziłem monolog z samym sobą, na którego temat w ogóle się nie wypowiadałeś.

— domyślasz się czemu?

— rozumiem, że nie chcesz dzieci, ale nawet nie wiesz jak one są w życiu potrzebne. dobrze nam się powodzi, oboje mamy pracę, dom, podwórko i wiele czasu wolnego, który ja spędzam sam w domu, a ty na siłce lub kursie tańca.

— mamy jeszcze całe życie przed sobą.

— jimin, za dwa miesiące kończę trzydzieści cztery lata. nie chcę zostać ojcem po czterdziestce.

— jeśli masz aż tak wielkie potrzeby opieki nad czymś, to zaadoptujmy psa.

— nie chce psa, tylko dziecko, które mogę przytulić, ubrać, nauczyć mówić i grać na pianinie. potrzebuję głupich malunków na ścianach w salonie, piany poza wanną i krzyku o szóstej rano. chcę, aby ktoś nazwał mnie tatą i zwyzywał od "starego" jak tylko skończy piętnaście lat. chcę płaczu w supermarkecie, w dziale czekoladowych płatków lub zabawek. chcę odchodzić od zmysłów po dwudziestej drugiej i siedzieć trzy godziny na bezsensownym zebraniu w szkole.

— ale ja tego nie chcę.

:・゚✦ *:・゚✧ *:・゚✦ *:・゚✧:・゚✦ *:・

puste pudła wypełniają cały korytarz mieszkania. napisy na ich wiekach sprawiają, że do oczu taehyung napływają łzy, a całe ciało chyli się ku upadkowi.

— znamy się od kiedy skończyliśmy pięć lat. myślałem, że cię znam. myślałem, że ci ufam i bezgranicznie wierzę. wybaczyłbym ci to, że od przeszło dwóch lat mnie zdradzasz, że okłamujesz i krzywdzisz. wybaczyłbym ci to, ale nie zniosę twojej nienawiści do moich marzeń. tych wrzasków i mówienia mi, że oboje się do tego nie nadajemy. ja się nadaję, ja wiem co to miłość i oddanie. ja nie kłamię, gdy mówię, że kogoś kocham. nie znikam, gdy robi się ciężko.

— kochałem cię jak brata, ale nie zmienię tego jaki jestem. pogubiłem się w życiu. uczuciach, potrzebach i pragnieniach. jesteś wspaniały i wiem, że na ciebie nie zasługuję.

— przykro mi, że ja przez całe życie wątpiłem, że zasługuję na ciebie.

:・゚✦ *:・゚✧ *:・゚✦ *:・゚✧:・゚✦ *:・

— kim taehyung?

— tak to ja — mówi tae, wstając z ławeczki tak gwałtownie, że z rąk wypada mu teczka z dokumentami, telefon i ciężki, zimowy płaszcz.

— przepraszam, że czekał pan tak długo, ale dzieci dopiero wróciły ze szkoły. dyrektor naszego ośrodka już czeka. za niedługo pozna pan naszych podopiecznych.

— dziękuję. 

勢い a child's tale。 vmin ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz