Stokrotka

646 34 3
                                    

Przeciągnął się leniwie na wielkim łóżku. Przetarł oczy i dostrzegł co go obudziło. Do okna dobijała się mała płomykówka z ozdobną kopertą. Podszedł do zwierzaka, nakarmił go przysmakiem i odczepił list. Sówka wzbiła się w powietrze i już po chwili zniknęła wśród białych obłoków.

Otworzył jasną kopertę i wyciągnął z niej beżową kartkę z imionami przyjaciół w kole ozdobionym kwiatami i gałązkami. Złote litery połyskiwały w świetle porannego słońca, a nadruk wydawał się być wytłoczony na ozdobnym papierze. Po zapoznaniu się z treścią listu, w duchu pogratulował Blaise'owi. Nie zastanawiał się zbyt długo kogo zaprosi, bo wybór był prosty, Granger. Nie miał zbyt wielu kandydatek, a z jakąś przypadkową nie chciał iść. Idąc z Hermioną, miał pewność, że przynajmniej nie będzie się nudził. Z doświadczenia wiedział, że z nią tematy do rozmów nigdy się nie kończyły.

Wiedział, że znajdzie ją w Wielkiej Sali, ponieważ był czas na śniadanie. Nie chciał pytać jej przy uczniach, by nie czuła się osaczona, więc postanowił zorganizować piknik na Wieży Astronomicznej. Z początku, pomysł wydał mu się dziecinny i lekko tandetny, lecz nie umiał wymyślić nic lepszego. Miał nadzieję, że gwiazdy oczarują Hermionę.

***

- Naprawdę dziwię się tak szybkiej decyzji- rzuciła Padma, czytając zaproszenie.

Ron uśmiechnął się pobłażliwie. 

- A co w tym złego?

- No wiesz, organizacja wymaga dużo czasu i...

- Padmo, znajdziemy pasującą sukienkę w której będziesz wyglądać obłędnie- zaśmiał się i przesunął ręką po nadal nieco większym brzuchu kobiety.

- Ronaldzie, jak możesz?- zdenerwowała się, lecz szybko została uciszona przez pocałunek męża.- To będzie droga suknia.

Weasley ze śmiechem zabrał ze stołu teczkę i udał się do pracy.

***

Ginny od rana biegała zdenerwowana po butiku. Nie dowierzała jak to możliwe, że w  sklepie z najpiękniejszymi sukniami na ulicy Pokątnej nie ma wystarczająco dobrej, na przyjęcie weselne Zabiniego. Przecież nie dalej jak wczoraj doszła dostawa najmodniejszych kreacji tego roku. W całym zamieszaniu zapomniała o bardzo ważnej kwestii.

- Z kim ja pójdę!?

Jak na zawołanie przez drzwi przeszedł młody chłopak o blond włosach i zniewalającym uśmiechu.

- Panna Weasley? Jestem Andrew Carrow z Shary, hurtowni doskonałych tkanin, czy zamawiała pani trzy rolki atłasu?

- A czy zamówienia na partnera weselnego też przyjmujecie?- zażartowała, ale po chwili powtórzyła pytanie z pewnością w głosie.

- W tym tygodniu?- zdziwił się.- Kto czeka z szukaniem do ostatniej chwili?

- Uwierz, to pierwsza chwila. Teraz się dowiedziałam.

Ginewra wyciągnęła różdżkę i ściągnęła miarę. Po chwili do saloniku wleciało kilka modeli garniturów.

- Musisz się jakoś prezentować.

***

Blaise od dwóch godzin siedział przy białym stoliku degustując torty w sklepie ze słodyczami Sugarpluma. W prawdzie, pierwszy smakował mu najbardziej, lecz Luna uparła się spróbować jeszcze tysiąc innych ciast. Mężczyzna był pewny, że zrobiła to tylko dlatego, że kochała słodkości, a w ciąży jej miłość zwielokrotniła się.

Biel poranku /ZAKOŃCZONE/Where stories live. Discover now