ALONA

11 1 2
                                    

ALONA

Znad trawy, ocienionej wieczornym mrokiem wystawały gładkie kamienie. Stały na nich kremowe, grube świece. Ich światło rozjaśniało teren dookoła. Skały były ułożone w pewnych odstępach, jakby celowo. Drzewa szeleściły liśćmi, mącąc ciszę tworzyły muzykę matki natury. Cienie gałęzi poruszanych wiatrem przypominały zgrabne dłonie w tańcu. Księżycowa łuna odbijała się białą poświatą od tafli jeziora.

- Jezioro Łuny. Nazwa tak piękna, jak odpowiednia - powiedziała Alona. - Takie miano nadała mu moja matka. Opowiadała mi, że bardzo przypomina jej dawne jezioro Gopło, dlatego je wybrała. Podobno Exerix przyprowadził ją tu po raz pierwszy.

-Był obecny w waszym życiu. - powiedziała Kara. - Bardzo dobry człowiek.

-Owszem, był nim. Gdy bezpowrotnie zniknął, miałam niewiele lat, jednak pamiętam go dobrze. Wesoły, cudowny przyjaciel. Miał ciało starca, ale drzemała w nim wielka energia. Wielokrotnie bawił się ze mną, zajmował, uczył. Istniał w naszym życiu, aż pewnego dnia zniknął, przepadł bez wieści. Nikt nie wiedział. Moja matka miała mu to za złe. Ja również mam.

-Sława to wielkie brzemię. - zaczęła Kara. - Arcymag Exerix żył na tym świecie bardzo długo. Zapewne dłużej niżby tego chciał. Ludzie z wiekiem stają się mniej pewni, miejsce zapału zajmują obawy. Przerosła go jego własna legenda, więc opuścił wszystkich, by zaszyć się gdzieś i w spokoju doczekać końca swych dni. Po prostu odpocząć.

-Jest w tobie wiele empatii, Karo. Znasz się na relacjach między ludźmi i ich emocjach.

Czarodziejka uśmiechnęła się do Alony.

-Kiedy jeszcze mieszkałam z ojcem, odwiedził nas jego przyjaciel z uczelni, badacz ludzkiego umysłu. Odbyłam z nim ciekawą rozmowę na temat nieśmiałości. Nazwał mnie wtedy „znakomitym psychologiem". Są to ludzie znający się na umyśle, emocjach, obdarzeni wyjątkową empatią. Bardzo mi wtedy pochlebił, lecz myślę, że mnie przecenił.

-Nie przecenił. - powiedziała Alona.

Na śnieżnej cerze Kary ponownie zagościł rumieniec.

-Usiądźmy, proszę, na trawie. - powiedziała Alona.

Nad brzegiem jeziora leżał biały, prostokątny materiał. Usiadły na nim. Księżycowe światło połączyło się z ognikami świec, tworząc romantyczną atmosferę.

Kara spojrzała na Alonę i natrafiła na jej wzrok. Patrzyły na siebie przez chwilę.

-Ponownie proponuję ci wspólną kąpiel. Na razie. - powiedziała Alona.

Kara uśmiechnęła się.

-Pani Łuny nie można odmawiać. - powiedziała.

Czarodziejka wstała i podała dłoń Alonie. Zbliżyły się do jeziora.

-Mam nadzieję, że nie jesteś wstydliwa. W jeziorze Łuny można kąpać się wyłącznie nago.-powiedziała Alona, po czym zdjęła białe okrycie.

Kruczoczarne, falowane włosy opadły jej na ramiona. Odwróciła się w stronę jeziora i weszła do niego stopami. Skierowała zachęcający wzrok na Karę. Ta wahała się przez chwilę. Śmiałość Alony onieśmielała ją. Była jednak zdecydowana i chętna.

Rozebrała się do naga i weszła do wody.

Jezioro było niewielkie. Brzegi dzieliło najwyżej dwadzieścia metrów. Taflę wody marszczył delikatny wiatr.

Kara zanurzała się coraz głębiej: stopy, kolana, biodra, talia.

Czarodziejka podeszła do Alony. Była wyższa od najady o pół głowy.

-I co teraz? - zapytała Kara.

-Delektuj się chwilą.

Po tych słowach Alona rzuciła się w stronę Kary, oplatając rękami szyję czarodziejki i składając swoje usta na jej. Pocałunek trwał długo i namiętnie. Kara zanurzyła dłonie i położyła je na biodrach Alony. Smakowały się nawzajem, słodsze niż anioły.

Rozdzieliły usta. Alona poczuła delikatny dreszcz.

-Przenieśmy się na łąkę. Na tym się nie skończy. - powiedziała.

-Muszę się odwdzięczyć. - odpowiedziała Kara.

W okolicy panowała zupełna cisza. Wszyscy mieszkańcy poszli spać, strażnicy opuścili posterunki na rozkaz swej pani.

Wyszły na brzeg. Kara szła przodem. Trzymała Alonę za rękę. Podeszły do białego posłania na trawie. Czarodziejka popchnęła Alonę na miękki materiał. Ta osunęła się delikatnie i wylądowała jak na pościeli łóżka. Kara położyła się na niej i pocałowała.

-Nabierasz śmiałości.- powiedziała Alona, gdy tylko czarodziejka uwolniła jej usta.

-Dopiero się rozkręcam.- odpowiedziała.

Kochały się na łączce otaczającej jezioro Łuny. Księżyc otulał wszystko jasnym blaskiem.

CZAROWNICAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz