V

13 5 15
                                    

Może ostatni raz, a na pewno ostatni w takim składzie, niespiesznie udałem się do sali treningowej. Na miejscu zastałem wszystkich z wyjątkiem Junsu i - z jakiegoś powodu - była tam także Boa.

Bez słowa rzuciłem torbę na ziemię i czekałem aż ktoś inny się odezwie. Boa przestała dyskutować z Jaejoongiem i Yoochunem, a Changmin gwałtownie podniósł głowę, jakby właśnie się obudził.

- Junsu się spóźni. Nie da rady tańczyć przez kostkę.

Pokiwałem głowę i jakby nic zaczął się zwyczajny zamęt towarzyszący próbie. Nie ciężko było mi więc niepostrzeżenie zawołać Boę przy głośnikach.

- Z tobą i Jaejoongiem w porządku? - zapytałem. Nadal nie czułem się swobodnie z faktem, że Jaejoong wczoraj nam przeszkodził, ale tak bardzo cieszyłem się, że nie wszedł kilka minut później. Ostatecznie kiedy wróciłem do domu, Boa spała już w mniejszym pokoju, więc żeby jej nie budzić zająłem stare łóżko Changmina. Nie zdołaliśmy porozmawiać.

W odpowiedzi uśmiechnęła się, pogodna jak zwykle, dając mi znak, żebym się nie martwił. Widocznie to tylko do mnie wszyscy mieli problem. Pozostali zachowali świetne stosunki.

- Nie rozmawialiśmy o tym, co się dzieje ostatnio - odparła. - A przynajmniej dopóki Yoochun się nie wtrącił. Chłopcy mają naprawdę dobry plan. Nie powinieneś się martwić.

- Nie o ich karierę się martwię - sprostowałem. - Tylko o to, że rozstając się żadne ze stron nie będzie umiała nazwać się "przyjacielem".

Moje słowa musiały Boę rozczulić, a co najmniej trafić w serce. Położyła mi rękę na ramieniu żeby dodać mi otuchy, a ja zdjąłem ją, może ściskając trochę za długo. Posłałem jej porozumiewawcze spojrzenie. "Niech to zostanie między nami dopóki nie zrobi się bezpiecznie".

Changmin zawołał mnie do pomocy z czymś, więc musiałem ją zostawić. Boa zajęła miejsce z tyłu sali, przyglądając się naszym staraniom. Na chwilę przed rozpoczęciem prawdziwego treningu przyszedł Junsu, który usiadł obok. Nie przeglądałem im się, ale patrząc kątem oka wydawało mi się, że nie rozmawiali dużo.

Synchronizacja w ogóle nam nie szła. Cały czas ktoś wypadał z rytmu, albo gubił ruchy, albo je mylił, aż miałem ochotę rozbić lustro. Chciałem żeby ostatni występ dla fanów był godny zapamiętania, aby wiedzieli, że wszystko z nami w porządku i rozstajemy się pokojowo, jako przyjaciele. Chciałem dać im nadzieję na przyszłość i samemu trochę jej zgarnąć - a teraz wolałbym, żeby chłopcy zaczęli się kłócić zamiast trwać w tej niekomfortowej, pełnej napięcia ciszy.

- Może spróbujmy chociaż śpiewać - rzuciłem w końcu zrezygnowany. Stres i wściekłość męczyły mnie dwa razy bardziej od samego układu. - Coś z ostatniej płyty czy może starszy repertuar?

Nie dostałem wiele odpowiedzi, więc nawet zrezygnowałem z dopytywania. Junsu dołączył do nas, ale harmonizacja także nam nie wychodziła.

Spędziliśmy na sali treningowej kilka godzin, zupełnie na marne.

Normalnie pewnie zaproponowałbym coś na rozluźnienie, ale nie miałem siły nawet z nimi rozmawiać. Zresztą nie chciałem. Oni podjęli już decyzję, którą ja uszanowałem.

Ciężko opadłem na wolne krzesło, a Jaejoong i Yoochun jakby na ochotnika zdecydowali się ogarnąć salę. Changmin i Junsu bez słowa wyszli. Boa niepewnie czekała.

Podziękowałem im skinieniem głowy i już chwyciłem torbę żeby wyjść, Boa także narzuciła na siebie kurtkę i wzięła kluczyki od samochodu. Zanim wyszliśmy, usłyszałem jak Jaejoong pospiesznie woła za mną. Yoochun minął nas bez słowa.

너와 Days (Nowadays) ✨ YunJaeWhere stories live. Discover now