VI

20 4 8
                                    

Postanowiliśmy wykorzystać ten czas jakby był to nasz ostatni.

Pierwszy raz czułem, że znów jest między nami w porządku. Niesamowita ulga zalała moje serce gdy udałem się po więcej butelek i spróbowałem zrobić cokolwiek, aby ten salon ostatni raz wydał się nam bardziej przyjemny. Nie było już dziwnie, starałem się o niczym nie myśleć i prawdę mówiąc, nie wymagało to dużego wysiłku. Łatwo wyobraziłem sobie, że jest jak dawniej; jesteśmy tylko we dwoje, pijemy, śmiejemy się. Nic, co mogłoby mnie niepokoić.

Mieliśmy tak siedzieć, dopóki nie przestanie nas boleć psychika, ale prawda jest taka, że ja czułem się lepiej od samego przebywania z nim. Nie wiedziałem, że tak bardzo mi go brakowało. Miałem wrażenie zupełnie jakby wrócił z jakiejś dalekiej podróży.

Mijające minuty i godziny czułem tylko po swoim zmęczeniu i rozluźnieniu. Nie patrzyłem na zegarek, a na zewnątrz od dawna było ciemno. Siedzieliśmy dość blisko siebie, Jaejoong trzymał rękę na moim udzie. Nie chcieliśmy rozmawiać więcej o problemach. Kiedy skrzyżowałem z nim niepewne spojrzenie, założył mi włosy za ucho. Denerwował się.

- Myślisz, że po tym, co ci powiedziałem... Czy to coś zmieni? - zagadnął. Nie chciał patrzeć mi w oczy, dlatego wzrok kierował na swoją dłoń.

To było ciężkie pytanie, na które jeszcze ciężej było mi odpowiedzieć przez alkohol. Jedna rzecz była oczywista i niezmienna: Boa. Obiecałem, że nie zostawię jej, ale w chaosie wszystkiego nie mieliśmy dużo czasu aby skupić się na sobie. Nasz przyszły związek był już przesądzony. Gdy tylko wszystkie sprawy zostaną zamknięte, poproszę ją o to.

Świadomość, że Jaejoong mnie lubi, była... interesująca. Tak właśnie się czułem, zaintrygowany i ciekawy, ale nie mógłbym go zranić mówiąc tego na głos. Zupełnie jakbym chciał zabawić się jego uczuciami. Przecież nie chciałby tego ode mnie usłyszeć - w takim razie na co czekał? Ta sytuacja była zbyt dziwna, zbyt trudna do znalezienia kompromisu.

Byłem pijany, wiem. I naprawdę nie myślałem o tym, co będzie jutro, pragnąłem tylko zrobić krok w stronę szczęścia, więc porzuciłem przyzwoitość.

Wciąż unikał mojego wzroku, dlatego ja z niemałą trudnością odwróciłem się bardziej w jego stronę, bezceremonialnie łapiąc go za biodra. Usiadłem na jego kolanach, zamieniając nas miejscami, i zmusiłem go tym do zwrócenia na mnie uwagi.

- Jaejoong, spójrz mi w oczy - poprosiłem. To nie miało nic wspólnego ze złością czy pośpiechem, po prostu chciałem aby i on skupił się na tym, co mam mu do powiedzenia.

Posłusznie wykonał polecenie, jednak widziałem, jak bardzo bije się z myślami. Zbliżyłem się do niego, nagląco łapiąc za kark, ciągnąc za włosy. Każdy centymetr, który nas dzielił, dla mnie samego był w tym momencie zwyczajnie niewygodny. Chciałem go mieć blisko, by nie musieć krzyczeć, mówiąc mu, jak bardzo jest mi drogi. Jak bardzo tęskniłem. Jak dobrze mijał mi dzień gdy myślałem o nim. Jak nienawidziłem dystansu między nami.

- Nawet jeśli nasze drogi się rozejdą, wszystko będzie dobrze - zacząłem go uspokajać, tak nieumiejętnie, a obie ręce zarzuciłem mu na szyję, gładząc kark kciukami. - Pamiętaj o tym. Nie musisz się bać. Nic się nie zmieni.

- Jesteś pijany - zwrócił mi uwagę, na co tylko się zaśmiałem. Wiedziałem, że nie myślę jasno, a jego z jakiegoś powodu czarne myśli trzymały przy trzeźwości. Chciałem się ich pozbyć by nie być jedynym w tym stanie.

- A ty nie? - odparłem. Przechyliłem się lekko do tyłu, niezbyt świadomie i zaraz poczułem dotyk jego dłoni w dole pleców. Nie było to niezręczne tylko dlatego, że Jaejoong postąpił instynktownie. Mój rozkojarzony wzrok wywołał u niego uśmiech. Znowu zacząłem się śmiać, nie wiem dlaczego. Jego bliskość sprawiała mi radość.

너와 Days (Nowadays) ✨ YunJaeWhere stories live. Discover now