10.

971 128 28
                                    


Został im ostatni dom. Belzebub denerwował się, miał nadzieję, że Lady Tremaine wywiąże się z ich umowy. Zaintrygowała go ta kobieta- była przepiękną jak róża, ale posiadała również swoje kolce. Miał okazję porozmawiać z nią na balu no i później, gdy przyszła, aby opowiedzieć o swoim odkryciu. Zaimponowała mu jej przebiegłość i inteligencja. Jak ta cała farsa się skończy powinien zaprosić ją na herbatę. No i się oświadczyć oczywiście.

Miał nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem i król posłucha jego rady co do małżeństwa z księciem Zasiedmiogórogrodu. To była bardzo dobra partia. No i nie chciał ryzykować gniewu jego matki. Ta kobieta była jakaś dziwna groziła jakimiś eliksirami.

***

Crowley oczywiście nie ufał arcyksięciu. Gdy tylko usłyszał z jego ust ''Zajmę się tym sam Wasza Wysokość, ty musisz przeżyć w spokoju żałobę'' to wiedział, że Belzebub będzie próbował go oszukać. Ten człowiek musiał postawić na swoim. Zbyt często powtarzał, że powinien odpowiedzieć na listy Księcia z Bajki i skorzystać z jego zaproszenia. Nawet nie chciał wiedzieć jakie bezeceństwa pisał jeszcze ten człowiek w listach, które zawsze, bez przeczytania, palił.

Uczestniczył we wszystkich odwiedzinach, oczywiście w bardzo dobrym przebraniu strażnika. Miał nawet doklejane wąsy, które zostały zrobione dla niego specjalnie na bal przebierańców kilka lat wcześniej. Nikt go nie mógł poznać. Czekał tylko na odpowiedni moment, żeby się ujawnić.  Kiedy pozna swojego Anioła.

Spojrzał w oczy każdemu kandydatowi, ale nigdzie nie znalazł tych jednych, które świeciły księżycową poświatą. Po kilkunastu dniach stwierdził, że to mógł być sen lub najprawdziwszy anioł zszedł z nieba na ten krótki czas. Wiedział, że dom, do którego zmierzali był ostatni. Był bardzo podekscytowany- oznaczało to, iż najprawdopodobniej zaraz zobaczy swojego Aniołka, lub poniesie klęskę. Gdy byli już pod bramą małego pałacyku nie mógł już usiedzieć na Bentleyu.

***

Gabriela wiedziała, że jej plan się powiedzie. Azirapciuszek nie mógł mu przeszkodzić- siedział zamknięty na strychu i nie było szans, żeby się sam uwolnił.

Głupi chłopak myślał, że ta cała ''dobroć'' popłaca. Lady Tremaine wiedziała zbyt dobrze, że to tylko bajki dla dzieci. Był zbyt miękki, więc teraz musi za to płacić. Liczy się tylko wygrana. A w tym wypadku to nareszcie ona i jej dzieci miały być zwycięzcami.
-Uriel, Sandalfon, przygotujcie się. Zaraz będzie tutaj arcyksiążę z bucikiem!
Jego synowie szybko pojawili się w holu. Byli ubrani w eleganckie garnitury()i mogli śmiało zabiegać o rękę księcia. Kobieta miała wielką nadzieję, że któryś z nich wejdzie w( o zgrozo) tartanowy bucik. Ten dzieciak nie miał za grosz poczucia stylu.

***

Azirapciuszek siedział zamknięty na strychu już kilka dni. Łzy sporadycznie leciały mu po policzkach, ale wiedział, że postąpił słusznie. Macocha zniszczyłaby jego księcia i królestwo tak samo jak zrobiła to z jego ojcem. Nie mógł na to pozwolić, nawet za cenę własnego szczęścia. Jego mysi przyjaciele biegali wokół, tak jakby próbowali coś mu przekazać.
-Przepraszam kochani, nie mam ochoty na zabawę- powiedział zmęczonym głosem.
Wyciągnął książkę, którą dostał od Anthony'ego- ''Piękna i Bestia''. Tak bardzo cieszył się, że chociaż to udało mu się ukryć. Uśmiechnął się na myśl o ciepłych dłoniach na ciele podczas tańca, cichych rozmowach w bibliotece i spojrzeniu pięknych, bursztynowych oczu... Westchnął cicho i zaczął czytać opowieść próbując pocieszyć sam siebie.

***

Arcyksiąże Belzebub, kapitan straży Shadwell i grupka strażników( w tym Crowley) stanęli pod drzwiami pałacyku Fallów.

Azirapciuszek《Aziraphale/Crowley》Where stories live. Discover now