Najpierw poczułam ciepło. Później nadszedł niewyobrażalny ból. 

- Dlaczego myślą, że pragniemy ich trupów? - Usłyszałam głos po mojej lewej stronie. 

- Nieważne. Mam nadzieję, że nie jest za późno. – Inny, odleglejszy. 

- To nie nasza sprawa. – Kolejny. 

Z ogromnym wysiłkiem otworzyłam oczy i od razu zerwałam się do tyłu. Adrenalina zrobiła swoje,ale uderzyłam w coś plecami. Dookoła pełno było poskręcanych, czarnych, bezlistnych drzew. Naich pniach rosły ogromne, błękitne grzyby, których blask rozświetlał okolicę. Przede mną paliło sięognisko o intensywnie zielonych płomieniach. Dookoła siedzieli Opuszczeni. Wszyscy mieli czarnewłosy i jarzące się błękitem oczy. Ich torsy były nagie, jedynie kobiety miały zasłonięte piersi,zdobione misternymi, mrocznymi tatuażami. Rozejrzałam się ostrożnie, aby obrać drogę ucieczki. 

- Zwierzynka chce uciekać – roześmiał się ten, którego głos usłyszałam jako pierwszy.Jego włosy były wygolone po bokach, a pozostałe zebrał w luźny węzeł. Błysnął białymi zębami. 

- Daleko nie ubiegnie – zaśmiała się kobieta o włosach zaplecionych w bardzo drobne warkoczyki. 

Spięłam mięśnie i ruszyłam. Chciałam uciec w jakimkolwiek kierunku, byle jak najdalej odOpuszczonych. Nikt nie zaczął mnie gonić. Przyspieszyłam i wpadłam na chłopaka. Jego oczyintensywnie błyszczały w ciemności. Czarne włosy sięgały linii żuchwy, niektóre pasma zostałyzaplecione w kilka drobnych warkoczyków. Złapał mnie za ramię, abym nie upadła. 

- Tak szybko nas opuszczasz? - zapytał. 

Coś w jego głosie sprawiło, że przeszedł mnie dreszcz. Zrobiłam krok do tyłu i zahaczyłam nogą okorzeń poskręcanego, czarnego drzewa. Zachwiałam się i upadłam. Adrenalina przestawała działać,wszystko mnie bolało. Chłopak stanął nade mną z niezadowoloną miną. 

- Myślałem, że pożyjesz trochę dłużej. – Wzruszył ramionami i zaczął się oddalać. 

- Co to znaczy? - zapytałam, a mój głos zadrżał, bo rana znowu zaczęła krwawić.Chłopak odwrócił się. Znaki na jego torsie miały w sobie coś pierwotnego, przerażającego.Przeczesał swoje włosy. 

- Krwawisz. Zaraz zjawią się mroczne tygrysy... krew je wabi – powiedział od niechcenia. 

- Kłamiesz, aby mnie nastraszyć – odrzekłam ze złością. 

Chłopak tylko wzruszył ramionami i odszedł. Zostałam sama w półmroku. Nie było tutajświecących grzybów, a mój wzrok nie był przystosowany do takiej ciemności. Próbowałam siępodnieść, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. 

Nagle poczułam zimny powiew, a późniejzobaczyłam błękitne punkty. Zbliżały się niespiesznie. Tygrysy były zupełnie czarne, a ich paskimiały ten przerażający błękitny kolor, jak wszystko tutaj. Pierwszy podszedł do mnie i zlizał krew zmojej rany. 

Wtedy krzyknęłam.

Kraina OpuszczonychWhere stories live. Discover now