Chwilę później Kiara wróciła, a za nią szedł chłopak może rok młodszy ode mnie. Długie dołopatek dredy miał spięte razem. Kiedy się uśmiechnął w jego policzkach pojawiły się dołeczki.
- Moja ulubiona buntowniczka – powiedział i poczochrał Nairnę, niszcząc tym samym jej koczki.Dziewczynka zrobiła lekko urażoną minę, ale po chwili uśmiechnęła się ukazując równe, białezęby.
- Pamiętaj, że obiecałeś mi coś – powiedziała rozradowana.
- Jak mógłbym zapomnieć?
W końcu spojrzał na mnie i śmiesznie zmarszczył nos.
- Jestem Cadan – powiedział.
- Isleen – odparłam.
Nie mogłam oderwać wzroku od delikatnej plątaniny czarnych tatuaży na jego torsie, ramionach i plecach. Każdy Opuszczony miał trochę inny wzór, jakby indywidualnie dobrany dla siebie, jak linie papilarne.
- Chodź, opatrzymy cię. – Wskazał gestem drzwi.
- Kiara zabiera mnie nad jezioro – oznajmiła Nairna i pociągnęła starszą dziewczynę w kierunku, z którego przyszłyśmy.
Weszłam do domu o mlecznobiałych ścianach i znalazłam się w salonie. Na kominku, który wyglądał, jakby jedno z czarnych poskręcanych drzew wyrosło ze ściany, płonął zielony ogień. Pufy, które otaczały mały kryształowy stolik, wyglądały jak stworzone z miękkiego, srebrzystego mchu. Żyłki niebieskiego światła, które przecinały ściany, rozświetlały wnętrze. Było tam całkiem przytulnie.
Cadan polecił mi, abym usiadła. Pufa okazała się niezwykle wygodna. Chłopak zniknął na chwilę w innym pomieszczeniu i wrócił z kryształowymi fiolkami z licznymi płynami. Wziął również srebrzysty nożyk i dziwne liście, ażurowe, jakby wycięte z papieru. Położył to wszystko na stoliku i zniknął w innym pomieszczeniu.
- Chodź tutaj! - zawołał po chwili.
Niepewnie weszłam do pokoju, który okazał się sypialnią z wygodnie wyglądającym łóżkiem.
- Będzie mi łatwiej cię opatrzyć, kiedy się przebierzesz – powiedział i podał mi jakieś zawiniątko.
Wyszedł, zostawiając mnie samą. Rozłożyłam strój, którym był gruby elastyczny pasek z czarnego materiału, taki jakie Opuszczone nosiły na piersiach i krótkie spodenki w tym samym kolorze. Niepewnie zdjęłam zakrwawioną, podartą sukienkę i założyłam ten strój. Czułam się obnażona. Wyszłam niepewnie obejmując się ramionami. Cadan połączył miękkie pufy, tak że tworzyły coś jakby sofę.
- Połóż się – poprosił. Niepewnie spełniłam jego polecenie. - Widzę, że czujesz się skrępowana – powiedział. - Rozumiem to. Uśmiechnął się ciepło.
- W moim świecie raczej nosi się ubrania, które zakrywają więcej – powiedziałam.
- A więc to cię martwi? - zaśmiał się.
Jego śmiech zabrzmiał przyjemnie, miło.
- Nie martw się. Tutaj każda dziewczyna tak się ubiera, więc przywykłem do takich widoków. Zarumieniłam się i odwróciłam wzrok.
- A co, kiedy jest zimniej? - zapytałam głupio.
- Tutaj nigdy nie ma cieplej, albo zimniej. Temperatura zawsze jest taka sama – wyjaśnił z rozbawieniem. - Może najpierw cię opatrzę, a później odpowiem na twoje pytania.
- No, tak – odpowiedziałam głupio.
Cadan nasączył nożyk bladozłotym płynem i wyciął martwą tkankę z rany. Spodziewałam się bólu, ale czułam jedynie nietypowy ucisk. Chłopak zgrabnie ją oczyścił i położył na niej ogrzany nad ogniem liść. Roślina przywarła do mojej skóry, jakby pokrywał ją klej.
- Ze złamanymi żebrami nic nie dam rady zrobić – poinformował mnie. Wzruszyłam ramionami. - Ale to rozcięcie nad łukiem brwiowym opatrzę.
Wybrał jeden z mniejszych listków i, po nasączeniu rany jednym z eliksirów, zakleił nim ją.
- I proszę, jak łatwo poszło. – Znowu się uśmiechnął.
- Dziękuję. – Usiadłam.
- Teraz powinnaś się porządnie wyspać. Pewnie przygarnie cię na razie Edan, albo Nairna z Rozen – powiedział. - Sam bym to zrobił, ale nie mam więcej łóżek, a z Kiarą byś raczej nie chciała spać.
Cała ta sytuacja ponownie zaczęła mnie przytłaczać.
- Kiara jest twoją siostrą? - zapytałam.
- I tak, i nie. U nas nie ma więzów krwi, ale jest dla mnie jak siostra – wzruszył ramionami.
YOU ARE READING
Kraina Opuszczonych
FantasyKorzeń Światów istnieje od początku istnienia świata. Od zawsze dzielił świat na nasz i ich - Krainę Opuszczonych, do której nikt dobrowolnie się nie zapuszcza. Ale czasami nie masz wyboru.