- Spokojnie. – Jego głos dochodził jakby z oddali. - Nikt nie chce cię skrzywdzić.
Strąciłam jego dłoń i wybiegłam z domu. Wpadłam prosto na uśmiechniętą Nairnę. Kiedy tylko zobaczyła moją minę, na jej młodej twarzy pojawił się strach.
- Co się dzieje? - zapytała zlękniona.
- To przez brak słońca – powiedział Edan, przesuwając dłonią po wygolonym boku głowy.
- Ona umrze? - Głos Nairny stał się piskliwy.
- Nie, ale musimy... - Na chwilę przestałam słyszeć Edana, chociaż widziałam jak porusza ustami.Zamiast tego słyszałam głos mojej mamy opowiadającej o krwawych ofiarach dla Opuszczonych, a na to nakładał się głos Maury, która zawodziła pieśń o świecących rybach, moście z kości ofiar oraz rzece krwi.
- ... ale Maura wyzdrowiała. – Usłyszałam głos Nairny, wśród kakofonii dźwięków.
Czy ja ześwirowałam? Czy to mój koniec?
Ktoś pomógł mi usiąść na ziemi. Biały piasek śpiewał dla mnie pieśń. Oparłam głowę o czyiś tors i poczułam, jak podaje mi coś do picia. Obserwowałam perłowy roztwór w kielichu kwiatu, który świecił intensywnie jak słońce. Patrzyłam na niego zafascynowana, a gwar głosów w mojej głowie ucichł.
Wzięłam kielich i zrobiłam łyk napoju. Smakował słodyczą podobną do miodu. W głowie mi się rozjaśniło. Wstałam i zauważyła, że to Cadan siedział na ziemi. W oddali zauważyłam Adaira, ale nie udało mi się dojrzeć jego twarzy.
- Ale mnie wystraszyłaś. – Nairna mocno się we mnie wtuliła.Adair odwrócił się i sobie poszedł.
Spojrzałam na dziewczynkę i nie potrafiłam zrozumieć, skąd brał się mój lęk. Czy ktoś tak niewinny, jak ona, mógłby mnie skrzywdzić?
- Nie spodziewałem się, że tak szybko jej organizm zareaguje na brak słońca. – Cadan podszedł do Edana.
- Ja też. Zwykle mózg reaguje na ciemność i wszystkie te światła po tygodniu. – Spojrzeli na mnie oboje.
- Co to było? - spytałam ostro.
- Tak twój organizm poinformował cię, że tutaj nie pasujesz – powiedział sucho Adair.
Nie zauważyłam kiedy przyszedł, ani z której strony. Nairna spojrzała na niego karcąco.
- Nasza fizjologia sprawia, że możemy żyć bez słońca. Jego blask by nam tylko zaszkodził, oślepił – tłumaczył mi Cadan. - Ty nie jesteś jedną z nas. Twój mózg wywołał halucynacje, bo nie potrafi funkcjonować bez słońca.
- Ale daliśmy ci wody ze Źródła Blasku i już wszystko w porządku. – Nairna spojrzała na mnie niepewnie.
- Nie możesz jej zmusić do zostania – powiedział do niej Adair spokojnie.Dziewczynka spojrzała na niego ze smutkiem.
- Wiem i do niczego jej nie zmuszam. – Uniosła brodę. - Mówię tylko, że już dobrze.
- Nikt nikogo do niczego nie zmusza – wtrącił Edan i spojrzał na mnie intensywnie.
- Mogę tak po prostu odejść? - zapytałam z nadzieją.
Nairna odwróciła się, ale zdążyłam zauważyć łzy w jej oczach. Adair objął ją opiekuńczym gestem i odciągnął na bok cicho coś tłumacząc. Nie potrafiłam zrozumieć, jak w jednej osobie mogą być dwie, tak różne, osobowości.
- Nie jesteś naszym więźniem. Chcieliśmy tylko cię uleczyć – wyjaśnił Edan.
- A gdybym została? Umarłabym z braku słońca? - spytałam.
Wcześniej tak pragnęłam wrócić do domu, ale uświadomiłam sobie, że to moi bliscy próbowali mnie zabić... dlaczego miałabym wracać? Nic nie trzymało mnie w tamtym świecie. Byłam nikim. Ale czy w tym miejscu byłam kimś więcej?
- Regularne picie ze Źródła Blasku zapewniłoby ci normalne funkcjonowanie – wyjaśnił Cadan.Jego oczy miały w sobie tyle troski, że pomimo błękitnego blasku wydały mi się ciepłe.
- A gdybym na razie została? Później będę mogła odejść? - Mimowolnie spojrzałam w kierunku Nairny.
- W każdej chwili. Kiedy tylko zwierzynka zechce uciec. – Wzruszył ramionami.
- Dla twojej wiadomości, jestem twardsza niż myślisz – odparłam.
![](https://img.wattpad.com/cover/196905039-288-k424091.jpg)
BẠN ĐANG ĐỌC
Kraina Opuszczonych
Viễn tưởngKorzeń Światów istnieje od początku istnienia świata. Od zawsze dzielił świat na nasz i ich - Krainę Opuszczonych, do której nikt dobrowolnie się nie zapuszcza. Ale czasami nie masz wyboru.