III

15 1 0
                                    

- Spokojnie. – Jego głos dochodził jakby z oddali. - Nikt nie chce cię skrzywdzić.

Strąciłam jego dłoń i wybiegłam z domu. Wpadłam prosto na uśmiechniętą Nairnę. Kiedy tylko zobaczyła moją minę, na jej młodej twarzy pojawił się strach. 

- Co się dzieje? - zapytała zlękniona. 

- To przez brak słońca – powiedział Edan, przesuwając dłonią po wygolonym boku głowy. 

- Ona umrze? - Głos Nairny stał się piskliwy. 

- Nie, ale musimy... - Na chwilę przestałam słyszeć Edana, chociaż widziałam jak porusza ustami.Zamiast tego słyszałam głos mojej mamy opowiadającej o krwawych ofiarach dla Opuszczonych, a na to nakładał się głos Maury, która zawodziła pieśń o świecących rybach, moście z kości ofiar oraz rzece krwi. 

- ... ale Maura wyzdrowiała. – Usłyszałam głos Nairny, wśród kakofonii dźwięków. 

Czy ja ześwirowałam? Czy to mój koniec? 

Ktoś pomógł mi usiąść na ziemi. Biały piasek śpiewał dla mnie pieśń. Oparłam głowę o czyiś tors i poczułam, jak podaje mi coś do picia. Obserwowałam perłowy roztwór w kielichu kwiatu, który świecił intensywnie jak słońce. Patrzyłam na niego zafascynowana, a gwar głosów w mojej głowie ucichł. 

Wzięłam kielich i zrobiłam łyk napoju. Smakował słodyczą podobną do miodu. W głowie mi się rozjaśniło. Wstałam i zauważyła, że to Cadan siedział na ziemi. W oddali zauważyłam Adaira, ale nie udało mi się dojrzeć jego twarzy. 

- Ale mnie wystraszyłaś. – Nairna mocno się we mnie wtuliła.Adair odwrócił się i sobie poszedł. 

Spojrzałam na dziewczynkę i nie potrafiłam zrozumieć, skąd brał się mój lęk. Czy ktoś tak niewinny, jak ona, mógłby mnie skrzywdzić? 

- Nie spodziewałem się, że tak szybko jej organizm zareaguje na brak słońca. – Cadan podszedł do Edana. 

- Ja też. Zwykle mózg reaguje na ciemność i wszystkie te światła po tygodniu. – Spojrzeli na mnie oboje. 

- Co to było? - spytałam ostro. 

- Tak twój organizm poinformował cię, że tutaj nie pasujesz – powiedział sucho Adair. 

Nie zauważyłam kiedy przyszedł, ani z której strony. Nairna spojrzała na niego karcąco. 

- Nasza fizjologia sprawia, że możemy żyć bez słońca. Jego blask by nam tylko zaszkodził, oślepił – tłumaczył mi Cadan. - Ty nie jesteś jedną z nas. Twój mózg wywołał halucynacje, bo nie potrafi funkcjonować bez słońca. 

- Ale daliśmy ci wody ze Źródła Blasku i już wszystko w porządku. – Nairna spojrzała na mnie niepewnie. 

- Nie możesz jej zmusić do zostania – powiedział do niej Adair spokojnie.Dziewczynka spojrzała na niego ze smutkiem. 

- Wiem i do niczego jej nie zmuszam. – Uniosła brodę. - Mówię tylko, że już dobrze. 

- Nikt nikogo do niczego nie zmusza – wtrącił Edan i spojrzał na mnie intensywnie. 

- Mogę tak po prostu odejść? - zapytałam z nadzieją. 

Nairna odwróciła się, ale zdążyłam zauważyć łzy w jej oczach. Adair objął ją opiekuńczym gestem i odciągnął na bok cicho coś tłumacząc. Nie potrafiłam zrozumieć, jak w jednej osobie mogą być dwie, tak różne, osobowości. 

- Nie jesteś naszym więźniem. Chcieliśmy tylko cię uleczyć – wyjaśnił Edan. 

- A gdybym została? Umarłabym z braku słońca? - spytałam. 

Wcześniej tak pragnęłam wrócić do domu, ale uświadomiłam sobie, że to moi bliscy próbowali mnie zabić... dlaczego miałabym wracać? Nic nie trzymało mnie w tamtym świecie. Byłam nikim. Ale czy w tym miejscu byłam kimś więcej? 

- Regularne picie ze Źródła Blasku zapewniłoby ci normalne funkcjonowanie – wyjaśnił Cadan.Jego oczy miały w sobie tyle troski, że pomimo błękitnego blasku wydały mi się ciepłe. 

- A gdybym na razie została? Później będę mogła odejść? - Mimowolnie spojrzałam w kierunku Nairny. 

- W każdej chwili. Kiedy tylko zwierzynka zechce uciec. – Wzruszył ramionami. 

- Dla twojej wiadomości, jestem twardsza niż myślisz – odparłam.

Kraina OpuszczonychNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ