I

19 1 0
                                    

Obudziłam się i poczułam panikę. Gdzie jestem? Dlaczego jest tak ciemno? Pierwsze wspomnienie,które mnie zaatakowały to moment, w którym złożono mnie w ofierze. Czy ten mrok oznacza, żeumarłam? Z mojego gardła wydobył się krzyk, który szybko przeszedł w szloch.

- Tym wrzaskiem to i zmarłego byś obudziła. – Głos był zimny, nieprzyjazny.

Na jego dźwięk wszystkie wspomnienia dnia poprzedniego wróciły do mnie. Objęłam sięramionami i spojrzałam na stojącego w kącie Adaira. 

- Ogarnij się, bo po śniadaniu odstawiam cię do wioski i mam nadzieję nie musieć cię już niańczyć– powiedział z lekką złośliwością. - Ubranie możesz sobie zabrać z tamtej szafy. – Gestem wskazałmiejsce, gdzie wisiała zasłona utkana z płatków świetlistych kwiatów, które widziałam w ogrodzieCadana. 

Adair zniknął na schodach, a ja podeszłam do szafy. Zabrałam ze środka przepaskę i spodenki iweszłam do łazienki. Nie wiem, czego się spodziewałam, ale na pewno nie czegoś takiego. Ześciany tryskała woda, tworząc swego rodzaju wodospad, zbierała się w czymś w rodzaju misy iwypływała otworem w ścianie. Rozebrałam się i wzięłam szybki prysznic. Za kotarą z liściznajdowała się toaleta. Wszystko było z mlecznego minerału. Ubrałam się pospiesznie i zeszłam dosalonu. 

Pokój, który wcześniej był zamknięty, miał teraz uchylone drzwi. Widziałam małepomieszczenie z wąskim, drewnianym łóżkiem. Siadłam ponownie na fotelu i patrzyłam, jak Adairkrząta się w kuchni. Mięśnie jego ramion rysowały się wyraźnie pod plątaniną czarnych symboli.Podszedł do mnie z czymś białym i sypkim. Polał to przejrzystą cieczą i zaczął wyjadać fantazyjniewygiętą, drewnianą łyżką. Miałam wrażenie, jakby w tej krainie wszystko było częścią natury. 

Ostrożnie spróbowałam dania. Bliżej nieokreślona breja rozlała mi się słodkim smakiem na języku.Nie potrafiłam porównać tego do niczego, co znałam. 

Po śniadaniu niespiesznie wróciliśmy docentrum wioski. Mój wzrok powoli przyzwyczajał się do wszechobecnego mroku. Podejrzewałam,że będę musiała zostać tam na zawsze. Już nigdy nie ujrzeć słońca, ani gwiazd. Nie będę mogłaprzytulić się do ojca, ani pogłaskać białych króliczków, które hodował. Czułam, jak na samą myślmoje ciało się spina. 

Nie miałam ochoty spędzić całego życia wśród obcych. Zaczęłam sięzastanawiać, czy trafiłabym z powrotem. Obmyślałam plan. Zastanawiałam się, czy po zerwaniu grzyby nadal świeciły. Jeśli tak, mogły mi posłużyć jako źródło światła. 

Rozejrzałam siępospiesznie, szukając drogi do mostu i wtedy ktoś się na mnie rzucił. Nairna zarzuciła mi ręce naszyję i mocno przytuliła. 

- Wygrałam zakład! – Zaśmiała się. 

Spojrzałam na nią niepewnie, ale odwzajemniłam uścisk. 

- Jaki? - spytał Adair. 

- Obstawiłam, że jej nie skrzywdzisz. – Dziewczyna pokazała mu język. 

- A inni? - spytał ze złością.

 - Rozen, że ją zabijesz, a Cadan, że tylko sponiewierasz. – Nairna wzruszyła ramionami takenergicznie, że podskoczyły koczki na jej głowie. 

Wtedy zza pobliskiego budynku wyszedł Cadan z Kiarą. Dziewczyna uśmiechała się przyjaźnie, achłopak na mój widok uniósł brwi. Adair wyglądał, jakby chciał się rzucić na Cadana. Widziałam, jak zaciska dłonie w pięści.

Kraina OpuszczonychDonde viven las historias. Descúbrelo ahora