Rozdział 9

735 40 12
                                    

Nie spałam już resztę nocy, słowa Lillian cały czas chodziły mi po głowie. Może faktycznie powinnam odpuścić, widzę że Ethan nie traktuje jej tylko jako przyjaciółki. Zależy mi na nim, nawet bardzo, ale wiem, że gdy dojdziemy do Strefy Ethan będzie chciał być z Lillian.

Podnosze się z ziemi, reszta jeszcze śpi, otwieram drzwi garażu przez co przerywam ich sen. Zabieram plecak i wychodzę nie patrząc czy ktokolwiek za mną idzie, ku mojemu zaskoczeniu obok mnie zjawia się Ethan.

-Hej mała, gdzie idziesz? - to jak mnie nazwał zabolało.

-Chce dojść do Strefy.

-Strefa, Strefa, Strefa, tylko to słyszę od momentu gdy Lillian się pojawiła. Powiesz mi w końcu o co ci chodzi? - zatrzymuje się i odwracam się w jego stronę, jestem tak wkurzona że czuję jak się trzęse.

-A może raczej o co tobie chodzi? Twoja cudowna Lilly się pojawiła i kompletnie mnie nie dostrzegasz - odpowiadam próbując się opanować, ale mam ochotę strzelić mu w tą jego twarzyczke, czuję się jak zabawka.

-A rozumiem, ty jesteś zazdrosna - jest tym  rozbawiony? Zaplata ręce na klatce piersiowej czekając na to co powiem. Chyba nie chce wiedzieć co naprawdę myślę.

-Nie jestem zazdrosna - prawie krzyknęłam, co sprawiło że moja odpowiedź nie była wiarygodna.

-To powiesz o co ci chodzi?

-Mówiłeś że jesteśmy razem, dlaczego w takim razie zachowujesz się z Lillian tak jakbyście to wy byli razem? - moje pytanie chyba go zaskoczyło chociaż nie powinno, nie wierzę że nie zdawał sobie sprawy z tego co robi i jak mnie to boli.

-Gwen, znałem Lillian przed tobą, jestem z nią bliżej niż z tobą. - zabolało, mimo tego że ma rację to strasznie mnie to zabolało.

-Byłam tylko odskocznią? Żeby o niej zapomnieć? - Nie odpowiada mi, uznaje to w takim razie za tak, do moich oczu napływają łzy.

-Czuje się przez ciebie teraz jak jakaś zabawka. Jesteś zwykłym dupkiem, żałuję że cię wtedy uratowałam! - cedze przez zęby, czuję jak po moich policzkach zaczynają spływać łzy, nienawidzę go.

-Skarbie, posłuchaj...

-Nie chce cię słuchać, nie chce cię znać - ciężko jest mi to wszystko mówić, czuje jak pustka w moim sercu zaczyna się powiększać.

Odwracam się od niego i idę przed siebie, poprawiam plecak i zdenerwowana wycieram policzki z łez. Jak on mógł mi to zrobić?

Myślałam że jest inny.

To też moja wina, gdybym mu nie uległa nie doszłoby do tego. Nie cierpiałabym, doszlibyśmy do Strefy i poszli byśmy swoimi drogami. Może faktycznie nie powinnam go była ratować?

-Gwen! - Podbiega do mnie Jack, staje przede mną i przytula mnie mocno do siebie, gdy jestem w jego ramionach zaczynam coraz bardziej płakać, przytulam go mocno ale po chwili zaczęłam go bić jedną ręką, nie mocno.

-Dlaczego jesteście tacy głupi? - pytam i wtulam się w niego mocno, zaczyna gładzić mnie delikatnie po głowie, ale to mi nie pomaga.

-Uspokój się śliczna, nie jest tego wart. - chyba jest zły. Słyszę to w jego głosie, ale dlaczego?

-Zależało mi na nim, co gorsza nadal tak jest, a ja byłam dla niego tylko odskocznią, tylko po to żeby zapomnieć o Lillian.

-Wiem mała, wszystko słyszałem, to nie fair. - odsuwa mnie delikatnie od siebie i patrzy uważnie na mnie, ściera łze która powoli spływa po moim policzku.

The Zombie World Where stories live. Discover now