Rozdział 14

656 36 14
                                    

Od wczoraj moja ręka wygląda tak samo, czarne żyły, które stały się widoczne przez wczorajsze tortury nie zniknęły. Co więcej czuje się jakoś dziwnie, ale nie potrafię opisać tego uczucia. Myślę o Jack'u, Ethan'ie a nawet o Lillian, co się z nimi dzieje?

Czy jeszcze ich zobaczę?

Nie, zobaczę ich, muszę.

Drzwi do izolatki otwierają się a w ich progu staje nie kto inny jak generał Lenning.

-Witaj, Gwendolyn. Wow, szczerze mówiąc myślałem że będziesz o wiele gorzej wyglądać.

-Czego ode mnie chcesz?

-Przyszedłem cię poinformować o kolejnych badaniach dziś wieczorem, ale do tego czasu wyjdziesz z izolatki w obstawie moich żołnierzy i popracujesz troche w Strefie jak inni.

-Gdzie moi przyjaciele? - pytam ignorując wypowiedź generała, on tylko uśmiecha się szeroko i podchodzi do mnie bliżej.

-Twoi przyjaciele czują się świetnie. Przy odrobinie szczęścia może spotkasz któregoś z nich przy zbieraniu owoców i warzyw. - zaczyna się cicho śmiać, mam ochotę wstać i przywalić mu w tą jego rozweseloną mordę, ale nie teraz. - Wyprowadzcie ją - gdy rozkaz pada żołnierze podchodzą do mnie i podnoszą mnie z ziemi, gdy już stoję o własnych siłach dosłownie wypychają mnie z pomieszczenia na korytarz gdzie czeka na nas generał.

Gdy stoję już przed nim i mierze go morderczym spojrzeniem on tylko uśmiecha się bezczelnie i odwraca na pięcie po czym rusza przed siebie a my za nim. Musimy się stąd wydostać i to jak najszybciej, nie wiem do czego oni zmierzają tymi tak zwanymi badaniami i nie chce tego wiedzieć.
Po chwili wychodzimy z budynku, moim oczom ukazuje się kilka pól uprawnych na których pracują przeważnie kobiety, gdy mnie zauważają widzę coś dziwnego w ich spojrzeniu.

Czy to strach?

Współczucie?

Rozglądam się dookoła w nadziei że zobaczę Jack'a, Ethan'a albo nawet Lillian, ale na razie nie zauważam nikogo.

-Będziesz pomagać przy zbiorach, potem znajdziemy ci inną robotę. - jeden z żołnierzy popycha mnie do przodu przez co prawie wylądowałam na ziemi. Niechętnie ruszam przed siebie i gdy jestem już na jednym z pól odwracam się za siebie, generała już nie ma, ale żołnierze pozostali. Będą mnie pilnować żebym nie spróbowała uciec.

-Rób to co mówią, wtedy nic Ci się nie stanie - przenoszę wzrok na kobietę obok mnie, na oko jest gdzieś po 40, jednak nie wygląda za dobrze. Wydaje mi się że jest chora.

-Co się tutaj dzieje?

-Generał stworzył to miejsce dla tych, których zdołali uratować podczas ucieczki tego strasznego dnia. Ci którzy przyszli później spotkało to samo co ciebie.

-Wiesz dlaczego to robią? - kobieta przez chwilę wahała się czy odpowiedzieć mi na to pytanie, w końcu podchodzi do mnie bliżej.

-Szukają czegoś, co pozwoli im zmienić wszystkie zombie spowrotem w normalnych ludzi. Niestety wszyscy, którzy byli poddawani eksperymentom nie żyją.

Moje serce zaczyna szybciej bić, czy oni chcą nas zmienić w zombie żeby robić na nas eksperymenty? Ale dlaczego?

-Przecież to bez sensu.

-Brać się do roboty ale już! - odwracam się na dosłownie parę sekund do jednego z żołnierzy, a po chwili zaczynam zbierać ziemniaki do jednego z pobliskich wiader.

-Przecież mogą złapać jednego z zombie. Dlaczego mają nas w nie zmieniać?

-Już raz jednego złapali. Zabił trzech żołnierzy, potem w głowie generała narodził się plan, żeby zmienić zdrową osobę w zombie. Okazało się, że te osoby były mniej agresywne i bardziej uległe.

The Zombie World Where stories live. Discover now