Rozdział III

104 8 2
                                    

Anyclos, młody, pełen werwy i energi koń, który nie potrafił ustać spokojnie w miejscu , choćby na kilka sekund, zmieniał się całkowicie gdy na jego grzbiecie sadzano dziecko. Zupełnie jakby wyczuwał, że ta mała istota jest zbyt krucha i delikatna, żeby nie obchodzić się z nią ostrożnie. Nawet nie drgnął gdy jakieś nieostrożne dziecko, szarpnęło go za ogon czy przypadkowo kopnęło w bok. Zawsze był pełen cierpliwości i spokoju, nawet kiedy sytuajcja wyglądała naprawdę koszmarnie.
Shiara zafascynowana obserwowała jak młody kasztanek posłusznie robi koła kłusem na lonży, podczas gdy na jego grzbiecie mała dziewczynka podskakiwała usilnie próbując chwycić się siodła rękami. Kiedy w końcu jej się to udało, klapnęła gwałtownie w siodło, przy okazji, niechcący uderzając piętą w bok kasztanka, Anyclos postawił jeden niepewny krok i znów ruszył rytmicznych, żwawym kłusem.
Amelia w jednej ręcę trzymała lonżę, która zwisała bezwiednie, gdyż Anyclos sam biegł po równym kole. W drugiej ściskała bat, który stał oparty o jej nogę.

-Stęp!- zawołała Amelia napinając lekko lonżę, tak żeby dać niemal niazauważalny sygnał

Kasztanek płynnie przeszedł do stępa zwieszając niski łeb i ciężko wypuszczając powietrze z płuc.
W tym momencie rozległ się znajomy głos pani Ryens.

-Amelia, choć tu szybko!- krzyknęła kobieta przywolując dziewczynę ruchem ręki

Blondynka wzruszyła ramiona robiocąc zdziwioną minę i wcisnęła lonżę do rąk Shiary i odbiegła zostawiając młodszą dziewczynę samą. Shiara stała przez chwilę oszołomiona po czym odwróciła się i niepewnie uśmiechnęła do dziewczynki.

-Jak masz na imię?- spytała niezbyt pewna czy jej głos zabrzmiał dziwnie

-Annie- odparła cicho dziewczynka patrząc na nią swoim szmaragdowymi oczami

-No dobrze to może jeszcze raz spróbujemy pojechać kłusem, tym razem anglezowanym- zaproponowała zwracając się do dziewczynki- spróbuj rytmicznie unosić się w siodle, na razie może trzymaj się przedniego łęku.

-Ale ja nie umiem- odparła dziewczynka patrząc dziwnie na Shiarę

-No, tak- rudowłosa była nieco zbita z tropu- no to się nauczysz...

Niepewnie chwyciła mocniej lonżę i cmoknęła zachęcająco.

-Kłus!- jej głos odbił się echem po padoku kiedy Anyclos ruszył sprężystym krokiem- wolniej koniku- dodała, zobaczywszy, że Annie nie nadąża za szybkim krokiem kasztanka

Dziewczynka usiłowała podnosić się i opadać rytmicznie w siodle, ale niezyt jej to wychodziła. Shiara niepewnie obserwowała jak Annie podskakuje w siodle i aż jej się zrobiło żal Anyclos'a, który musiał to znosić.

-Do stępa!- kasztanek niemal zwolnił i przeszedł do wolniejszego chodu, jakby oddychając z ulgą- no cóż, może spróbujesz w stępie?

Dziewczynak ostrożnie skinęła głową i chwyciła się nocno przedniego łęku.

-I w górę- zakomenderowała Shiara kiwając głową

Annie wypchnęła się na rękach i stanęła w strzemionach z trudem łapiąc równowagę.

-W dół- dziewczyna wydała kolejne polecenie- i w górę, w dół, w górę, w dół...

Z czasem Annie zaczęło iść coraz lepiej i udawało jej się nawet anglezować bez trzymania. Jednak była już widocznie zmęczona, więc Shiara stwierdziła, że kłus zostawi Amelii do nauki, może kiedyś indziej.
Ponieważ blondynka wciąż się nie pojawiała, a lekcja dobiegła już końca, Shiara zatrzymała Anyslosa i pomogła Annie zsiąść, zdejmując dziewczynkę z grzbietu kasztanka.

Na końcu tuneluWhere stories live. Discover now