Rozdział XI

115 5 2
                                    

Kasztanek wydłużył krok wyciągając szyję przed siebie i zebrał się w sobie. Tuż przed skokiem spiął mięśnie, by zaraz odbić się piaszczystego podłoża, wzbijając w powietrze chmarę drobnych, żółtych drobinek. Wyciągnięta szyja, podwinięte przednie nogi i błysk w ciemno orzechowych oczach, gdy lecieli nad przeszkodą. Zaraz potem przednie kopyta Anyclos'a uderzyły o ziemię i magiczna chwila przeminęła.
Shiara docisnęła mocniej łydki nie pozwalając kasztankowi przejść do kłusa po skoku. Cmokając, poprowadziła go na kolejną przeszkodę. Podobnie jak poprzednio, ogier spisał się doskonale, pokonując przeszkodę równie gładko, jak pojedyńczy drąg leżący na ziemi. Nie było w tym jednak nic nadzwyczajnego. Żadna z tych przeszkód nie przekraczała nawet połowy metra. Ostatnia przeszkoda, zwyczajna stacjonata z zielono-pomarańczowymi drągami stanowiła największe wyzwanie. Liczyła co najmniej 80cm. Co prawda Anyclos skakał już takie wysokości, mimo to dość często zdarzało mu się zrzucić jeden z drągów. Shiara skupiła się, chcąc wypaść jak najlepiej przed nową koleżanką i użyła mocniej łydki, przyspieszając konia. Kasztanek nawet się nie zawahał na widok całkiem wysokiej przeszkody i wybił się idealnie, nawet nie muskając drąga czubkiem kopyta. Gładko wylądowali po drugiej stronie i po kilkunastu krokach galopem, przeszli do kłusa, a następnie do stępa. Shiara pogłaskała zadowolona konia po mocno spoconej szyi. Anyclos jak zawsze niezawodny, spisał się na medal. Dziewczyna czuła, że kasztanek również jest z siebie dumny.

-Wow!- Alice przeskoczyła nad płotem i podeszła do stępującej pary- widać, że ma potencjał- skomentowała głaszcząc konie- jesteście niesamowicie ze sobą zgrani!

Shiara uśmiechnęła się na ten komentarz, od kiedy pamiętała marzyła o tym, żeby utworzyć z koniem taką więź. Tylko, że w jej marzeniach, ten koń był jej, pomyślała gorzko, niemal widząc Melanię dosiadającą kasztanka.

-Dzięki!- uśmiechnęła się i zsunęła się z siodła, przekładając prawą nogę nad łękiem

Po chwili zastanowienia Shiara wyciągnęła wodze w stronę nowej koleżanki. Alice cofnęła się lekko z zszokowaną miną.

-Serio?- wydukała z szeroko otwartymi oczami

Rudowłosa dziewczyna tylko pokiwała i wcisnęła Alice wodze do ręki z szerokim uśmiechem na twarzy.
Szatynka niepewnie przyjęła je po czym podeszła do kasztanka, głaszcząc go delikatnie po szyi. Dzięki pomocy Shiary, która podsadziła koleżankę, Alice usiadła w siodle. Szybko wsunęła drugą stopę w strzemię, po czym stwierdziła, że są nieco za krótkie. Zajęła się prawym strzemieniem, a Shiara zręcznie chwyciła ze lewe puślisko i mocno pociągnęła je w dół. Niemal machinalnie odblokowała metalowy zamek po czym wsunęła go w odpowiednią dziurkę. Kiedy skończyła Alice już na nią czekała, zbierając wodze Anyclos'a.
Shiara odsunęła się na środek placu, tak, żeby koleżanka miała przestrzeń na wszelkie manewry. Alice ścisnęła boki kasztanka łydkami zachęcając go do stępa. Anyclos posłusznie ruszył przed siebie energicznym chodem. Na początku probował szarpać łbem, wyrywając wodze z rąk Alice. Shiara wiedziała, że kasztanek próbuje to na każdym nowym jeźdźcu. Większość, poddawała się i odchodziła z przekonaniem, że Anyclos to niewyhowany i nie nadający się do jazdy koń. Alice jednak tylko zebrała go łydki i nie puściła wodzy. W końcu kasztanek uspokoił się wiedząc, że nie zda to się na nic. Po rozstępowaniu, dziewczyna pogoniła kasztanka do kłusa, zaczynając azmglezować. Shiara musiała przyznać, że koleżanka ma świetny dosiad. Anyclos wciąż nie poddając się bryknął, wyrzucając tylne nogi do tyłu, ale dziewczyna utrzymała się w siodle. Kasztanek chyba zrozumiał, że nie będzie łatwo pozbyć się Alice.

Has llegado al final de las partes publicadas.

⏰ Última actualización: Jan 23, 2020 ⏰

¡Añade esta historia a tu biblioteca para recibir notificaciones sobre nuevas partes!

Na końcu tuneluDonde viven las historias. Descúbrelo ahora