Rozdział 21: nie łączyć miłość z interesami

3.3K 259 19
                                    

Łukasz wrócił do domu wściekły. Aż się bałem do niego odezwać. Chyba nie udało mu się dogadać z tym Rosjaninem, bo się spóźnił. Bałem się iść do niego i zapytać. Łukasz mnie przeraża, gdy jest wściekły. Nie boję się, że mi zrobi krzywdę, wiem, że tak nie będzie. Po prostu... Gdy jest wściekły jest straszny.

Rozmawiałem z Pablo, ale on nic nie wiedział, nie był przy ich rozmowie. O interesach rozmawiali w cztery oczy.

Jeśli naprawdę nie udało mu się tego załatwić, bo się spóźnił, to to moja wina i to na mnie jest tak wściekły. A ja nie chcę żeby był na mnie zły.

— Ja nie pójdę go o nic zapytać, bo skończę jak Kuba — rzucił Pablo. — Więc nie ma takiej opcji. Tobie nic nie zrobi. Kocha cię.

— Rozszarpie mnie, bo to przeze mnie się spóźnił — zauważyłem, ale podniosłem się z kanapy, na której siedzieliśmy. — Dobra... W sumie może masz i rację. Kocha mnie, może nie będzie tak źle — wzruszyłem ramionami, a Pablo się zaśmiał.

— Nawet głosu na ciebie nie podniesie — oznajmił pewnie.

— Nie musi — westchnąłem. Łukasz, jak był tak naprawdę wściekły, nie podnosił głosu. Mówił normalnie, ale takim tonem, że aż miałem ciarki i gęsią skórkę.

Wyszedłem z salonu i skierowałem się do gabinetu Łukasza. I tak był już zły, więc wszedłem do środka bez pukania. Gorzej nie będzie.

— Nie teraz, Marek — powiedział od razu, jak wszedłem.

Rzadko mówił do mnie Marek. Zawsze zwracał się do mnie Maruś, Mały, skarbie.

— Ale to szybka sprawa — zamknąłem za sobą drzwi i podszedłem do niego. Chłopak oderwał wzrok od laptopa i jakiejś kartki, którą miał w dłoni. Spojrzał mi w oczy, a ja uśmiechnąłem się lekko.

— O co chodzi?

Patrzyłem na niego przez chwilę. No rozszarpie mnie, jak zrobię to, co planowałem. Ale postanowiłem zaryzykować. Wpakowałem mu się na kolana, co go zirytowało, bo mnie nie przytulił, ale westchnął głośno.

— Kocham cię najbardziej na świecie — wyszeptałem mu go ucha. Westchnął tylko i objął mnie w pasie.

— Wiem, Maruś — pocałował mnie w czoło. — Ja ciebie też.

— Przepraszam, nie bądź na mnie zły — dodałem cicho, mając nadzieję, że to da jakiś skutek.

— Nie jestem na ciebie zły — odsunął się, aby popatrzeć mi w oczy. — Skąd ci to w ogóle przyszło do tej twojej ślicznej główki? — zdziwił się.

— No bo... — ułożyłem dłonie na jego szyi. — Spóźniłeś się przeze mnie rano... I jeśli nie udało ci się załatwić tego, co chciałeś, to myślałem, że jesteś na mnie o to zły.

— Nie jestem, Marek... Załatwiłem, co chciałem... Tylko nie do końca na takich warunkach, jak chciałem — pocałował mnie lekko. — Nie jestem na ciebie zły, skarbie.

— To znaczy? — wstałem z jego kolan i usiadłem na blacie biurka, wcześniej przesuwając laptopa i dokumenty.

— Mieliśmy to załatwić na tym jednym spotkaniu i koniec, ale koleś uroił sobie, że skoro się dogadaliśmy, to powinnyśmy to jeszcze "uczcić" — nakreślił cudzysłów w powietrzu. — I spotkać się na kolację, gdzie ty musisz być ze mną, bo to będzie już takie prywatne spotkanie.

— A on wie, że jesteś z chłopakiem? — zmarszczyłem brwi.

— Owszem. Wszyscy wiedzą. Nigdy tego nie ukrywałem... Oni mają to gdzieś, dopóki mogą się ze mną dogadać i prowadzić i interesy.

Dance for me | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz