Rozdział 33: krew

1.4K 154 101
                                    

Jak tylko karetka zabrała Łukasz, ja w towarzyskie Pablo, który czekał na szatyna przy samochodzie, pojechaliśmy do szpitala.

Siedząc w samochodzie, nie mogłem się uspokoić. W mojej głowie cały czas szalały myśli, że zaraz stracę Łukasza, że zostanę sam z tym wszystkim.

A ja sobie nie poradzę bez niego.

Chyba bym sobie coś zrobił, gdyby Łukasz... Gdyby go zabrakło.

Siedząc w poczekalni w szpitalu, tuż pod salą operacyjną, wpatrywałem się w swoje dłonie, na których miałem krew szatyna. Przesunąłem palcem po szkarłatnej smudze na wierzchu mojej dłoni.

— Muszę iść umyć ręce — szepnąłem.

— Co? — zdziwił się Pablo. Kątem oka widziałem, jak popatrzył na moją twarz, a potem przeniósł wzrok na moje dłonie. — Mam chusteczki.

— Nie. Ona już zakrzepła... — wymamrotałem, ledwie poznając swój głos. Był taki... Obojętny.

— Chodź. Zaprowadzę cię do łazienki — wstał z krzesła, a ja do niego dołączyłem i wtedy zobaczyłem idącego korytarzem Erika i Jasona, kolejnych ochroniarzy.

I po co mu ta ochrona jak i tak dostał kulkę?

Co prawda przez własną głupotę... I przeze mnie.

Jezu... Prawie go przeze mnie zabili.

Ja pierdolę.

Wszedłem do łazienki, wcześniej odsyłając Pablo na krzesło, aby tam na mnie poczekał. Stanąłem przed umywalką i odkręciłem wodę. Podciąganiem rękawy koszuli, którą miałem na sobie. Wywinąłem je, bo mankiety były we krwi.

Szorowałem skórę na dłoniach, skupiając się tylko na tym, aby pozbyć się zaschniętej krwi. Koncentrowałem się tylko na tym, bo nie chciałem myśleć, że mogę stracić Łukasza. Że może go zabraknąć.

Nie mogłem zmyć krwi z dłoni. Nieważne jak bardzo się starałem, ona nie chciała zejść.

— Marek — do łazienki zajrzał Erik. — Co ty robisz?! — podszedł i zakręcił mi wodę. Złapał mnie za nadgarstki. Na dłoniach miałem skórę podrapaną do krwi.

— Ona nie chce zejść — szepnąłem, a mój głos się załamał. — Krew Łukasza nie chce zejść — po moich policzkach popłynęły łzy. Przyjaciel przytulił mnie do siebie mocno, a ja zacisnąłem palce na klapach jego marynarki. — Ona nie chce zejść, rozumiesz? Nie chce! — płakałem.

— Pomogę ci, ok? — zaproponował.

— Dobrze — szepnąłem, pociągając nosem. Odwróciłem się do umywalki, tak samo jak Erik. Chłopak podciągnął rękawy marynarki i koszuli, aby ich nie zamoczyć. Odkręcił wodę i wziął trochę mydła, które spienił w dłoniach, a następnie wmasował w moją skórę.

— Schodzi, widzisz? — zapytał cicho, a ja spojrzałem na nasze splecione dłonie, które były całe w pianie, która z białej zmieniła kolor na różowy przez krew, którą zmywała z moich dłoni. — Zaraz jej nie będzie — zapewnił, kciukami jeżdżąc po wewnętrznej stronie moich dłoni.

— Dziękuję — powiedziałem, a brunet pokiwał głową. Spłukał nasze dłonie i podał mi ręcznik papierowy. Wytarłem skórę i spojrzałem na niego.

— Możemy iść? — zapytał, a ja ruszyłem w stronę wyjścia z łazienki. Chłopak poszedł za mną. Wróciłem na swoje miejsce, tuż obok Pablo, który posłał Erikowi dziwne spojrzenie i popatrzyłem na swoje stopy.

— Nic mu nie będzie — oznajmił blondyn. — Kula przyszła na wylot, nie uszkodziła  poważnie narządów. Tylko drasnęła wątrobę. Zacerują go i zostanie kilka dni w szpitalu. Nic poważnego.

Dance for me | KxKWhere stories live. Discover now