sobota 7 grudnia 16:21

808 82 10
                                    

- Rozumiesz już? - Zapytał brunet stojąc nad Erenem już trzecią godzinę. Zaczął mu tłumaczyć jeden z tematów jakie miał na sprawdzianie, ale przy tym wyszło że nastolatek nie umie jeszcze kilku innych rzeczy, które chcąc nie chcąc musi umieć. Natomiast szatynowi wydawało się, że mózg mu paruje od nadmiaru informacji w krótkim czasie. Levi tłumaczył dobrze, był nie tyle co spokojny, ale opanowany i gdy Eren nie rozumiał to potrafił wytłumaczyć mu jeden temat kilka razy. Wprawdzie były jakieś krótkie rozmowy na zupełnie odrębny temat niż matematyka, ale dla szatyna to i tak za dużo biorąc pod uwagę też to, że ostatnio opuścił się w nauce.

Kiwnął w odpowiedzi powoli głową patrząc na przykłady na kartce, ale finalnie opuścił ramiona zrezygnowany dając do zrozumienia starszemu, że to dalej nie koniec.

- Nie. Znaczy tak, tylko muszę poćwiczyć - kiwnął głową.

Eren się wzdrygnął, a później zaczął rozmasowywać swoje przedramię. Ackermann nie widział jego twarzy, ale znów zwrócił uwagę na ten gest. Po głowie czarnowłosego chodziły czarne i najróżniejsze myśli, a przez te, przeszło mu nawet, iż Eren robi to specjalnie. Zwrócił uwagę na to, że widział Jeagera wczoraj w szkole tylko na jego lekcji, a potem z płaczem u siebie. Zwrócił uwagę na to, że gdy zadał pytanie szatynowi o jego samopoczucie, ten odpowiedział zdawkowo, a umówili się na to, że będzie mu opowiadać o całym dniu i tak zazwyczaj było. Od początku czuł jakby przy tym chłopaku musiał bardziej uważać... Cholera, może rzeczywiście jest przewrażliwiony? Czuł się jakby był chory, albo miał opsesję. Miał już zrezygnować, ale zdał sobie sprawę, że nie da mu to spokoju.

- Skończymy już na dzisiaj? - zapytał młodszy odwracając się na krześle przodem do Leviego wyrywając go tym samym z zamyślenia.

- Będzie dobrze jak to jeszcze dzisiaj powtórzysz - powiedział stając prosto, a ten kiwnął głową.

- Jak się czujesz? - Postanowił jednak znów zapytać zanim zapyta wprost i miałby zrobić z siebie paranoika. Ale przecież nie byłoby w tym nic złego jeżeli się martwi...

- Dobrze - kiwnął głową opierając się plecami o oparcie krzesła pochylając się razem z nim trochę do tyłu.

- Jak było w szkole?

- Dobrze, poza tym co ci mówiłem - powiedział zakładając ręce trochę niżej niż klatka piersiowa.

- Jak się czułeś w szkole? - postanowił sprecyzować pytanie.

- Też dobrze - kiwnął głową trochę zirytowany pytaniami na które już przecież udzielał odpowiedzi. Patrzył w podłogę gdzieś za brutenem chcąc na czymś zawiesić wzrok. Postać Ackermanna czasami go przerażała. Nie bał się czy go uderzy, wręcz przeciwnie! Pod tym względem czuł się przy nim bezpieczny, ale jak nikomu nie lubił patrzeć w oczy, tak jemu chyba najbardziej. Patrzył na jego oczy i często skupioną twarz, ale Ackermann wtedy patrzył się na coś innego więc nie mógł w oczy szatyna. Lubił jego oczy, to może wydawać się dziwne, ale lubił patrzeć na jego oczy jakby to było czymś codziennym w ludzkim życiu. Według Erena miały wyjątkową barwę. Niebieskie, niby zwykle i tak pospolite, ale te były ciemne. Zawsze jak się spotykał z ciemnymi oczami były one zielone, albo brązowe i podchodzące pod czarne. Te były bardzo ciemne, i bez zwątpienia niebieskie. Były żywe i tak samo miały żywy kolor. Dla innych tak zwyczajny i codzienny, siedemnastolatka zdawał się oczarować.

Bał się, że Levi wyczyta z niego jego emocje i to co robi, a niektóre rzeczy chce zachować i trzymać w sobie nie dzieląc się z nikim. Jest psychologiem, więc to pewne, że wcześniej czy później o wszystkim się dowie biorąc pod uwagę też to, że spędzają ze sobą dość sporo czasu.

Levia nie uspokoiła ani trochę ta odpowiedź.

- Daj mi rękę - wystawił w jego stronę tę swoją.

Podał mu prawą bez większego zawachania.

- Lewą - powiedział dalej czekając, a Eren cofnął rękę.

- Po co?

- Po prostu to zrób.

- Nie - po tym krótkim słowie Levi poczuł jakby coś w nim nieprzyjemnie drgnęło. Nie spodziewał się takiej odmowy.

- Bo? - W tym momencie tylko na tyle było go stać.

Jego na tyle, natomiast Erena już na nic.
Levi sam nie wiedział czego oczekiwał. Złapał za nadgarstek ręki, której ten nie chciał mu dać i podwinął rękaw do góry marszcząc od razu brwi. Nie tego się spowiedział... Ale ulgi też nie poczuł. Myślał że jest przygotowany na zobaczenie ran od cięcia się, a zobaczył małe krwiaki.

- Coś Ty zrobił? - popatrzył na twarz nastolatka. Miał zamknięte oczy.

Chwila ciszy. Szatyn zacisnął rękę w pięść na materiale swojej bluzy na brzuchu.

- Eren? - Levi zszedł trochę z tonu, ale nie puścił jego ręki.

- Nnoo - zaczął drżącym tonem otwierając oczy i latające wzrokiem po pomieszczeniu. Chwilę zajęło nim odpowiedział. - Drapałem się.

- Drapałeś się? - przechylił lekko głowę w bok.

Kiwnął głową.

- Tak. Specjalnie.

- Dlaczego? - zapytał, a klatka piersiowa chłopaka zadrżała gdy wziął głębszy wdech. Nie chciał znowu płakać, ale denerował się słysząc jak jego własne serce dudni w nim.

Nie chciał odpowiadać mu na pytanie, bardzo nie chciał, ale nie mógł się sprzeciwić.

- Denerwowało mnie wszytko i wszyscy. Nie chciałem się ciąć, rzygać ani brać tabletek. Na początku niechcący, a później specjalnie - zaczął szybko, ale potem mówił spokojnie wciąż skutecznie unikając wzroku starszego. - Uspokajało mnie to, ale tylko chwilowo. Teraz bym nie dał rady tego zrobić, ale to boli.

Zaburzenie | ereri/rirenDonde viven las historias. Descúbrelo ahora