Billy Hargrove x Reader

2.9K 79 31
                                    

Tym razem dla bombshellxbitch
Ostrzegam, again smut.  Mam jeszcze 4 shoty do zrobienia, więc nie krępujcie się zamawiać, bo się nudzę w lIcEuM fIlMoWyM (nie polecam, serio). W niedziele mam urodziny, więc zastanawiam się też nad jakimś Q&A czy tam meet the author. Ok, możecie już czytać.

Przewróciłaś oczami, słuchając kolejnych pretensji Hargrove'a. Już nawet nie miałaś siły z nim o tym dyskutować, bo nie zmieniłoby to w jego zachowaniu zupełnie nic. Udając całkowicie obojętną na jego krzyki, oparłaś głowę o szybę samochodu i wbiłaś wzrok w drogę.

— T/I, do cholery, mówię do ciebie! — Krzyknął, uderzając dłonią w środek kierownicy, trąbiąc klaksonem dopóki na niego nie spojrzałaś, zapewne budząc wszystkich mieszkańców w odległości kilometra— O co ci chodzi?! — warknął, łapiąc cię za nadgarstek, który równie szybko wyrwałaś, wciąż starając się zachować obojętność.

Jednak tym razem nie wytrzymałaś. Wiążąc się z Kalifornijczykiem, doskonale zdawałaś sobie sprawę z jego charakteru. Wiedziałaś, że prędzej czy później zacznie cię wypytywać o znajomych, relacje, chłopaków. Nigdy jednak nie spodziewałabyś się po nim aż takiej kontroli. Nie wolno ci było jeździć do i ze szkoły z kimkolwiek innym niż on, gdy gdzieś wychodziłaś, musiałaś meldować mu się co pół godziny gdzie i z kim jesteś, problemem stawały się nawet zwykłe wyjścia na zakupy. Billy stał się chorobliwie zazdrosny o każdego chłopaka, który nawet spojrzał na ciebie z odległości kilku metrów. Początkowo nawet ci to schlebiało, w końcu bardzo mu na tobie zależało. Spojrzałaś na to z zupełnie innej strony, gdy pobił twojego bliskiego przyjaciela, bo pomógł ci nieść książki z biblioteki. Niejednokrotnie rozmawiałaś z nim, uspokajając Billy'ego, bo ,,przecież nic złego się nie dzieje", jednak gdy nawet twoje zapewnienia nie działały, w nocy zdarzało ci się zastanawiać czy najlepszym wyjściem nie byłoby po prostu zerwanie z nim. Mimo wszystko szybko odchodziłaś od tej myśli. Nie dało się ukryć, że kochasz Hargrove'a dużo bardziej niż kogokolwiek innego i wciąż wierzyłaś, że uda ci się go zresocjalizować. Poza tym, bałaś się, że w przypadku zerwania nękałby cię jeszcze bardziej niż w obecnej sytuacji.

— O co mi chodzi?! Nie mi, Billy, tobie! — krzyknęłaś, czując napływające do oczu łzy, które już po chwili spływały po twoich policzkach rozmazując maskarę — Będziesz mi teraz wybierał znajomych czy zamkniesz w piwnicy i nie pozwolisz nikomu odwiedzać?!

Chłopak uniósł brwi, wyraźnie nie spodziewając się tak ostrej jak na ciebie odpowiedzi, w szczególności, że podczas kłótni zawsze byłaś bardzo spokojna, smutna- ale nie wściekła. Nigdy nie postrzegał się jako ograniczającego cię chłopaka- wręcz przeciwnie. Uważał się za troskliwego, empatycznego. Rozumiał, gdy chciałaś wyjść ze znajomymi, odpocząć sama w domu czy wrócić pieszo. Jednak nie chciał wyjść na ignoranta, o którym następnego dnia plotkowali w szkole. ,,Sam wrócił do domu, a ona, biedna musiała prosić innych, żeby ją podwieźli do domu", ,,On to się wcale nią nie interesuje, niedługo pewnie zerwą", ,,Dam głowę, że ma kogoś na boku, T/I się już znudziła". Dobre imię stało się dużo ważniejsze niż twoje zdanie, ale sądził, że kupienie nowej bluzki czy pluszaka załatwi sprawę.

— Nie podobają mi się ci ludzie, którzy kręcą się dookoła ciebie. — wycedził przez zaciśnięte zęby, nie spuszczając wzroku z drogi. Odgarnął pasmo włosów, które zsunęło się na jego oczy, czekając na jakąkolwiek odpowiedź z twojej strony.

— Przyjaźnie się z nimi dłużej niż znam ciebie. — odparłaś, oddychając głęboko, żeby choć trochę się uspokoić i zahamować płynące po policzkach łzy — Jeżeli tego nie akceptujesz, może powinnismy przestać się widywać. — stwierdziłaś, po raz pierwszy od początku kłótni odwracając się w stronę chłopaka

Choć trwało to krótką chwilę, wyraz twarzy blondyna nagle się zmienił. Rozchylił lekko usta, szeroko otwierając oczy. Na moment spuścił wzrok, jak gdyby niedowierzając w twoje słowa. Choć usilnie próbował to ukryć, jedno zdanie zraniło go dużo bardziej niż mógł podejrzewać, godząc go prosto w serce. Po raz pierwszy od początku waszego związku zrozumiał, że może stracić cię dużo szybciej niż myślał- może stracić cię tak samo jak matkę. Przez chwilę chciał cofnąć wszystko co powiedział, zatrzymać się, mocno cię przytulić i nie puszczać dopóki nie poczuje się bezpiecznie.

— Może. — odparł, ponownie przyjmując obojętną postawę — No, Emily Collins to nie jesteś.

Dopiero wtedy, smutek i bezsilność zmieniły się w wściekłość. O Emily słyszałaś raptem kilka razy i raczej niewiele. Była dziewczyną Billy'ego, gdy mieszkał jeszcze w Kalifornii, podobno nigdy dobrze im się nie układało- ich relacja opierała się na kłótniach, ale wstyd było z dnia na dzień zostać singlem, więc trwali w tej relacji do czasu jego przeprowadzki. Od tamtej pory nie utrzymywali kontaktu, a Hargrove nigdy szczególnie za nią nie tęsknił. Mimo to, wzmianka o ex-dziewczynie była dla ciebie niczym uderzenie w twarz. Coś jednak podsunęło ci pomysł, na który nigdy byś się nie zdecydowała- jednak tym razem, zupełnie nic nie miałaś do stracenia.

— Założę się, że Emily nigdy nie zrobiła tego.— stwierdziłaś, przymrużając oczy i uśmiechając się delikatnie.

Bez zawahania sięgnęłaś do paska od spodni, szybkim ruchem go rozpinając. Rozsunęłaś rozporek chłopaka i, ignorując jego zszokowane spojrzenie, wsunęłaś dłoń pod jego bokserki. Pewnie złapałaś jego członka chłodną dłonią, powodując głośne westchnienie Billy'ego, który zwolnił samochód, zatrzymując się na poboczu. Odsunął fotel, pozwalając ci całkowicie przejąć inicjatywę. Przysuwając się bliżej, zaczęłaś powoli przesuwać dłonią po jego sztywniejącym penisie, zaczynając całować jego szyję. Chłopak jęknął cicho przeklinając, gdy twoje usta sięgnęły jego ucha, które zaczęłaś lekko przygryzać, a ruch twojej ręki stawał się dużo szybszy i mocniejszy. Czując sztywną i pulsującą męskość chłopaka, nagle zaprzestałaś wykonywanej czynności.

— C-co...— wysapał Billy, czując wewnętrzny zawód, bo przecież był tak blisko szczytowania, a ty nagle to udaremniłaś, dopóki nie zobaczył, że zdejmujesz ubrania, pozbywając się również bielizny. Wspięłaś się na kolana chłopaka, szybko łącząc wasze usta w gorącym, francuskim pocałunku, gdy usiadłaś na członku Hargrove'a, czując lekki dyskomfort, który szybko zmienił się w przyjemność. Blondyn pozwolił ci nadawać swoje tępo, rytmicznie ruszając biodrami, gdy masował twoje piersi. W ciągu zaledwie kilku minut, cały samochód wypełnił się waszymi jękami pełnymi przyjemności.

Billy odchylił głowę w tył, wstrzymując oddech, gdy szczytował. Czuł dreszcze obejmujące całe jego ciało, które równie szybko objęły i ciebie. Zaśmiałaś się delikatnie, ponownie całując chłopaka.

— I co, Emily było duża dużo lepsza? — spytałaś, w końcu mogąc złapać oddech

— Cieżko stwierdzić. — odparł, oddając pocałunek — Chyba będę potrzebował drugiej rundy, żeby móc w pełni ocenić. — uśmiechnął się, głaszcząc twój policzek

— Tu nie wolno parkować! — krzyknął policjant, pukając w przednią szybę samochodu.

Stranger Things PreferencjeWhere stories live. Discover now