Steve Harrington x Reader

2.8K 78 29
                                    

Fluff dla pennywiseapojebalo
Przepraszam, że z aż takim opóźnieniem. Ale ważne, że jest, nie?

Gdy drzwi budynku zamknęły się z niewielkim trzaskiem, nagłe uderzenie zapachów dotarło do twoich zmysłów ze zdwojoną siłą. Mieszanka męskich i damskich perfum ze stoisk, smażone warzywa z chińskiej knajpy, ciastka sprzedawane za niebotyczne ceny- po odwiedzaniu Starcourt Mall kilka razy w tygodniu byłaś w stanie bez trudu rozpoznać każdy zapach. Wymijając średniej wielkości rośliny posadzone na samym środku głównego placu jako dekoracja i kręcących się ludzi, którzy z każdą minutą ubywali, ruszyłaś w stronę jasnego szyldu. Lampki oświetlające napis migotały, inne całkowicie przestały świecić, jednak żaden z pracowników nie spieszył się, żeby je wymienić.

Mimowolnie uśmiechnęłaś się na wodok opartej o ladę znajomej twarzy. Bywając w ,,Scoops Ahoy" prawie tak często jak Robin, zdążyłyście nawiązać nic porozumienia, niejednokrotnie plotkując razem podczas zakupów. Podeszłaś nieco bliżej, witając się krótkim ,,Hej" i delikatnie uderzając w dzwonek leżący przy kasie, który wydał cichy dźwięk.

— Zaraz zamykamy, już nic nie sprzedajemy. — odparła Buckley, nie odrywając oczu od książki — A, to ty, [T/I]. — posłała ci ciepły uśmiech, po chwili podnosząc wzrok ku tobie — Twoja oferma jest na zapleczu. — rzuciła, doskonale zdając sobie sprawę, że nie pojawiasz się tak późno ze względu na potrzebę plotek czy pomalowania sobie nawzajem paznokci.

Uśmiechnęłaś się z wdzięczności, kierując się ku jasnym drzwiom. Popchnęłaś je, od razu widząc siedzącego na stole Steve'a, zażarcie dyskutującego o czymś przez telefon z, jak mogłaś się domyślić, Dustinem. Niebieski, marynarski strój i szeroka czapka dodawały mu uroku i niewinności, choć Harrington szczerze ich nienawidził, skarżąc się na swój ubiór tak często jak było to możliwe.

—Czekaj...nie, Henderson, nie o tym mówię...— jąkał się, gdy w końcu dostrzegł cię opartą o ścianę, przyglądającą się całej sytuacji ze skrzyżowanymi na piersi rękami i przygryzioną w uśmiechu wargą— No to zadzwoń do niej, nie czekaj na jej ruch...Dustin, potem mi opowiesz, dobrze? Narazie.

—Zaczynam być zazdrosna. — odparłaś, unosząc brwi — Ze mną nigdy tak długo nie rozmawiasz. — udałaś obrażoną, teatralnie przykładając dłoń do czoła

— Zawsze możemy to zmienić. — mruknął brunet. Zeskoczył ze stołu, podchodząc do ciebie i całując na powitanie

Odwzajemniłaś pocałunek, wsuwając dłoń w jego gęste, ciemne włosy. I choć początkowo uniósł rękę, by ci przerwać- ostatecznie tego nie zrobił, co zaimponowało ci jeszcze bardziej. Odkąd zaczęliście się spotykać, miałaś kategoryczny zakaz niszczenia jego misternie ułożonej fryzury. Dopiero z czasem mogłaś pozwalać sobie na coraz więcej, zaczynając od czesania czy psikania lakierem.

— Chodź już.— ponagliłaś go, przerywając pocałunek by spojrzeć na zegarek — Nie chcę się spóźnić na rozpoczęcie seansu.

Niezaprzeczalnym plusem pracy Steve'a, poza darmowymi lodami, była możliwość przejścia korytarzami służbowymi do niektórych sklepów oraz, co ważniejsze, kina. A ty, jako miłośniczka filmów korzystałaś z tego przywileju równie często co jego czyernastoletni przyjaciele.

Harrington przewrócił oczami, kierując się w stronę pomalowanych na niewyróżniający się szary kolor drzwi, które po dłuższej chwili zastanawiania się nad posiadaniem odpowiedniego klucza, otworzył. Zimne powietrze z klimatyzatorów, tak różne w porównaniu z ciepłem lodziarni, w ciągu sekundy spowodowało gęsią skórkę na twoim ciele. Zauważywszy to w końcu, brązowooki objął cię ramieniem, decydując się iść z tobą w tym samym tempie, a nie prowadzić, ciągnąc cię za nadgarstek, żeby upewnić się, że napewno wciąż tam jesteś.

Docierając do odpowiednich drzwi, upewniliście się uprzednio czy żaden pracownik lub widz nie przechodzą obok, by następnie szybkim ruchem uchylić wejście i wślizgnąć się do środka jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło. W sali siedziała już większość widowni, jedząc przekąski czy popijając colą. Po krótkich poszukiwaniach, udało wam się znaleźć dwa wolne miejsca, akurat na samym końcu. Po dostaniu się do celu, usiedliście, mogąc odetchnąć w spokoju.

Po zgaszeniu świateł zapadła cisza, przerywana szeptami, które roznosiły się echem po całym pomieszczeniu. Widząc rozpoczynające się napisy początkowe filmu, oparłaś głowę o ramię Steve'a, łącząc wasze dłonie. Przymknęłaś na moment oczy, delektując się zapachem wody kolońskiej Harrington'a. Nieczęsto zdarzały się wam takie wyjścia. Na codzień oboje pracowaliście, choć odwiedzałaś go na tyle często, że równie dobrze mógłbyś nie pracować w zupełności. Wspólny czas zazwyczaj trwał krótko; pojawiali się jego znajomi, Robin chciała gdzieś z tobą pójść, musiał obsługiwać klientów, dlatego każda chwila spędzona tylko we dwoje była na wagę złota. Brakowało ci beztroski liceum i ciągłego czasu na domówki czy zwykłe siedzenie popołudniami w twoim pokoju i udawanie, że pilnie uczycie się na najbliższy sprawdzian.

—Wiesz — zaczął szeptem Harrington, gładząc cię dłonią po włosach — Udało mi się odłożyć trochę pieniędzy. Jeszcze dwa miesiące i będziemy w stanie kupić coś tylko dla nas.

Spojrzałaś w stronę chłopaka z szeroko otwartymi oczami, nie mogąc uwierzyć własnym uszom. Jeszcze kilka lat temu nigdy byś nie przypuszczała, że słynny w całej szkole Steve Harrington, będzie snuł plany o wspólnej przyszłości, które postanowi zrealizować tak szybko i pewnie.

—Steve...— wyksztusiłaś, nie mogąc wydobyć z siebie ani jednego, innego słowa

—Jeżeli nie chcesz, po prostu powiedz.— dodał szybko, jakby odnosząc wrażenie, że jego nagłe oświadczenie mogło wzbudzić w tobie dozę strachu.

— Żartujesz? — uśmiechnęłaś się, całując go w rozgrzany policzek — Oczywiście, że chcę.

Brunet odwzajemnił uśmiech, mocniej obejmując cię ramieniem. Oboje po raz pierwszy od dawna byliście czegoś tak bardzo pewni.

—Ale następnym razem to ja wybieram film. — stwierdził, z niechęcią przyglądając się ekranowi

Stranger Things PreferencjeWhere stories live. Discover now