Rozdział 10

10 1 0
                                    

                  Alice

- Luke!- wbiegłam do naszego biura.- Zbieraj się! W parku znaleziono lalkę!- powiedziałam, a wtedy czarnowłosy pobiegł do przebieralni.

Byłam naprawdę zdenerwowana. Nie minęło wcale tak dużo czasu od kiedy rozwiązaliśmy sprawę tamtych morderstw. Jednak teraz znowu się to zaczyna. Do tego strategia Lalkarza jest bardziej otwarta. Bo przecież zostawił lalkę w parku, który znajduje się w środku miasta. Nie żebym sądziła, że Lalkarz tym razem pojawi się osobiście.


***


Gdy dotarliśmy na miejsce, wokół było dużo ludzi. Wszyscy wyglądali na naprawdę zdenerwowanych i przestraszonych. Razem z Lukiem podeszliśmy bliżej i widok, który zastaliśmy zmroził mi krew w żyłach. Na jednym z drzew na grubym sznurze wisiała  lalka. Wyglądała dokładnie tak jak samobójcy. Ale to samo mnie tak nie przeraziło. W końcu osoba, która wisiała na drzewie to Kylie. 

Zamknęłam na chwilę oczy i mocno zacisnęłam swoje pięści. Miałam złe przeczucia od rana, ale myślałam, że jak zwykle dotyczyły one Luka. Nie mogę też w tej sytuacji w tym momencie rozpaczać. Na płacz przyjdzie czas później.
Przetarłam swoje oczy, które były wilgotne od łez i podeszłam do Marka oraz Justina.

- Jak wygląda sytuacja?- spytałam.

- Nie sprawdzaliśmy jeszcze monitoringu, a na razie nie mamy żadnych świadków. Znalazła ją tamta dziewczyna.- Mark wskazał kciukiem na bok, gdzie siedziała roztrzęsiona dziewczyna w jaskrawych różowych dresach.- Powiedziała, że codziennie rano biega tą trasą. Cóż jest to boczna trasa, ale znajduje się blisko głównej.

- Alice na pewno wszystko w porządku?- Jastin położył rękę na moim ramieniu.- W końcu to Kylie, a ona była twoją przyjaciółką.- uśmiechnęłam się smutno.

- Praca to praca. Nie mam czasu na żale w tym momencie. 

Przeżycia budują człowiekowi charakter. Ze mną nie jest inaczej. Jeśli miałabym się załamać i płakać, to na tym drzewie musiałby wisieć Zack. Co prawda Kylie była moją przyjaciółką i boli mnie, gdy patrzę na to wszystko, ale w tym świecie każdy jest przyzwyczajony do śmierci.

- Czy możemy założyć, że zrobił to mężczyzna? Powieszenie takiej lalki na drzewie na pewno nie było łatwym zadaniem.- powiedział Jastin, a ja pokiwałam głową.

- Lalki nie są takie ciężkie jak zwykli ludzi. Nadal trochę ważą, ale nawet ja z lekkim wysiłkiem dałabym radę to zrobić.- zauważyłam i podeszłam bliżej wiszącej lalki.- Powinniśmy zobaczyć, czy nie zostawił jakiś śladów na ciele. Do tego musimy dokładnie obejrzeć drzewo, bo mógł zostać jakiś ślad.

Nie mamy pewności, że Kylie jest jedyną osobą, która została w taki sposób potraktowana. 

- Znowu czeka nas dużo pracy.- powiedział Mark, a ja kiwnęłam głową.

- Czy tamten powiedział coś innego?- spytałam i popatrzyłam na Marka, gdy Justin i Luke odeszli na bok.

Moje pytanie jest związane z mordercą, który był zamieszany w poprzednią sprawę. Jest on cennym źródłem informacji, ale przez brak narkotyków od których był uzależniony nie da się z nim normalnie rozmawiać.

- Nie. Lekarze, którzy badali jego krew twierdzą, że jest to jakaś nowa mieszanka, ale nie mogą powiedzieć czego. Ten facet jest bezużyteczny. Po za tym musimy teraz jeszcze uważać na siebie. Wątpię, że Kylie była przypadkową ofiarą. Musiał to zaplanować.- Mark wydawał się być nadzwyczaj zły.

Nie żebym mu się dziwiła.


Witajcie

Tak mnie jakoś wzięło na pisanie i oto jestem. Zaczynamy z grubej rury kolejną sprawę, która mam nadzieję was wciągnie.

Pozdrawiam Makoto

Wiszące LalkiWhere stories live. Discover now