Gdy następnego dnia Evę obudziły pierwsze promienie słońca, Agata spała już w swoim łóżku. Dziewczyna wstała i poprawiła kołdrę, która musiała zsunąć się brunetce podczas snu.
Usiadła na parapecie i opierając się o szybę, spojrzała na błękitny las. Kolejny raz nic nie widziała. Żadnej sennej rozmowy. Nie rozumiała, co było tego przyczyną. Owszem, bywała już taka sytuacja i to nie raz - w końcu w trakcie świadomego snu nie odpoczywała, a przynajmniej niewystarczająco. Ale to już kolejny miesiąc...
- Sofia?! - Agata obudziła się gwałtownie i zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu swojej przyjaciółki.
- Agato, spokojnie - miałaś zły sen - powiedziała Eva łagodnym głosem, domyślając się, co mogło być powodem paniki dziewczyny.
- Nic mi się nie śniło!
- Dobrze, dobrze! Nie denerwuj się, wierzę ci. Chcesz o tym porozmawiać? - zaproponowała błękitnooka, pokazując miejsce obok siebie. Skoro z taką pewnością broniła swojej racji, zapewne mówiła prawdę. Tylko jaką prawdę? Eva wciąż nie wiedziała o co w takim razie mogło chodzić jej przyjaciółce. Dziewczyna chwilę wahała się czy przyjąć propozycję, czy nie. W końcu usiadła.
- Nikt poza tobą mi tutaj nie pomoże... - mruknęła.
- Opowiedz od początku. Co się wydarzyło?
- Sofia zmądrzała i chce wracać do domu. Miałyśmy plan. Dostałyśmy się do wieży Dyrektora Akademii...
- Czyli to was widziałam wczoraj? - zapytała Eva, przypominając sobie dziwne błyski, które widziała wczoraj wieczorem.
- Skąd mam wiedzieć?
- Mniejsza z tym! Co powiedział?
- Że nie mogę się przyjaźnić z Sofią i źle zrozumiał naszą baśń. A potem zadał...
- CO?! - krzyknęła Eva. Teoretycznie nie powinna być zdziwiona - w końcu po coś powtarzała szkołę, prawda? Ale to był dla niej szok. Coś niemożliwego... Przecież jeszcze żadna baśń nie zaczęła się bez jej wiedzy. Jak to było możliwe?! Czyżby Baśniarz potrafił się obejść bez wsparcia Narratorów? Czy ona wszystko robiła bez potrzeby? Ale w takim razie po co ona była temu światu? Podobnie inni, tacy jak Cara? Setki pytań przelatywało jej przez głowę, a na żadne nie mogła otrzymać odpowiedzi. Pozostawały jej tylko domysły.
- Ja też tego nie rozumiem. Chcę tylko wrócić do matki i kota... A teraz muszę rozwiązać jakąś durną zagadkę!
- Poradzimy sobie z tym. Jaka to zagadka?
- Czego nie mają czarne charaktery, a bez czego nie mogą żyć księżniczki - powiedziała markotnym głosem Agata. Eva zamyśliła się. To nie mogło być trudne. Wystarczyło przeanalizować schematy wszystkich baśni. Jedzenie - nie. Rodzina? Mała syrenka wybrała księcia zamiast...Tak! Miłość! Trochę przeczyło to przekonaniom Evy, iż czarne charaktery też mogą kochać, ale jeśli zagadkę wymyślił Dyrektor...
- Proste. Chodzi o m... - nagle złapała się za głowę. Znała ten ból. To samo przeszywające uczucie, które ją paraliżowało, odczuwała za każdym razem, gdy chciała usilnie zmienić bieg wydarzeń. Zawsze jednak próbowała, choć wiedziała jak to się skończy. Po jakimś czasie jednak przestała, bo zrozumiała, że jest to pozbawione sensu.
- Eva? - Agata spojrzała na nią zaniepokojona. Wtedy przyszedł moment na podjęcie decyzji - powiedzieć jej, czy nie? Z jednej strony pozostawienie jej w nieświadomości mogło pewne rzeczy ułatwić. Agata nie myślałaby też, że spędzała z nią czas tylko dlatego, że musi. Ale jednak Eva chciała być szczera. Jej przyjaciółka miała prawo wiedzieć, że niebieskooka niewiele jej pomoże, skoro nie jest jedną z bohaterek. Narrator jest niewidzialny i nie może ingerować w opowieści.

YOU ARE READING
Akademia Dobra i Zła: Historia prawdziwa || ff || ZAWIESZONE DO ODWOŁANIA
Fanfiction,,W prastarej puszczy trwa Akademia Dobra i Zła. Bliźniacze wieże jak dwie głowy, Jedna dla szlachetnych, Druga dla podłych. Ucieczka z niej niemożliwa. Jedyna droga wyjścia w baśni się ukrywa." Wszyscy znamy historię Sofii i Agaty. Ale czy to możli...