5. Wyłączyć Żelazko

1.3K 55 4
                                    

Ten tydzień szybko zleciał i ani się obejrzałam a do balu został dzień. Oczywiście zostałam bez sukienki, miałam dwa wyjścia albo pojadę ją kupić dzisiaj albo nie pójdę na bal.
Wybrałam drugą opcję bo komu by się chciało chodzić 3 godziny po zakupach, no napewno nie mi. Moje przemyślenia przerwały odgłosy dochodzące zza drzwi. Natychmiast je otworzyłam i skierowałam sie na dół.
Moim oczom ukazał się nikt inny jak Rebekah.

- No hej Rose, i jak masz sukienkę na bal? - spytała jakby doskonale znała odpowiedź.

-Yyy.. No bo ja.. chyba.. Nie mogę przyjść - wybranełam z sytuacji. Jednak tamta uważnie skanowała mnie wzrokiem. - Coś nie tak?

- Nie, nie zastanawiam się tylko jaki nosisz rozmiar, ale to już wiem to pa - i wyszła dziwna sytuacja. Ale zaraz ona tu była sama? To skąd te odgłosy?

Poszłam do kuchni, z zamiarem zrobienia sobie herbaty. Jednak to nie było mi dane, gdyż poczułam uścisk na szyi, gdy próbowałam się odwrócić nikogo nie zauważyłam. Gdy uścisk znikł okręciłam się wokół własnej osi, zdziwiona nie widząc ani żywej chociaż może powinnam rzec martwej duszy? Postanowiłam się przejść, wzięłam klucze i telefon wychodząc z domu. Oczywiście poszłam do Mystic Grill, podchodząc do baru uśmiechnęłam się w stronę Matt'a.

-Hej, daj mi coś mocnego - szepnęłam do niego, a on przeleciał po mnie wzrokiem.

-Nie jesteś za młoda na alkohol? - zaśmiał się a ja popatrzyłam na niego z miną typu "Serio?!", na co on znowu parsknął śmiechem, nareszcie wręczając mi napój.

-Znowu się spotykamy, ostatnim razem mi uciekłaś mogę wiedzieć czemu? - odwróciłam się słysząc przyjemny głos, mogę się założyć, że patrzyłam na niego z minute. Jednak gdy poczułam się niezręcznie opuściłam wzrok.

- Nie to wcale nie tak ja... po prostu... musiałam wyłączyć żelazko - typowy tekst z nie wyłączonym żelazkiem ale chyba mi uwierzył bo nic nie mówił tylko patrzył mi w oczy. - To do zobaczenia - trochę krepująco się zrobiło więc wyszłam z baru. Obejrzałam się za sobie jednak Kol'a tam nie było, zdziwiona pomaszerowałam przed siebie.

Następnego dnia wstałam wcześnie i pomyślałam żeby sprawdzić co robili wczoraj bracia Salvatore. W końcu u nich mieszkam a wczoraj nawet ich nie widziałam. Przebrałam się i zapukałam do pokoju Stefan'a. Ten otworzył mi z uśmiechem.

-Hejka Rosie, jak się spało?

-Hej, dobrze mam nadzieję że tobie też. A zmieniając temat przyszłam tu żeby spytać co robiliście wczoraj no wiesz cały dzień was nie było. - uśmiechnęłam się, a szatyn to odwzajemnił.

-Wiesz mieliśmy pewien problem, ale naszczęście już jest załatwiony, no prawie.. - chciałam spytać o co dokładnie chodzi, ale on jakby przeczuwając, że o to spytam kontynuował - jeśli chcesz wiedzieć o co chodzi spytaj Damon'a

Szepnęłam ciche "okej" i poszłam do bruneta. Jak się okazało nie był sam, a dokładnie był u niego Alaric, z którym jak widać się zaprzyjaźnił. Z jednej strony nie chciałam im przeszkadzać no ale z drugiej.. ciekawość.. Noi weszłam.

-Doberek, Alaric mogę na chwilę porwać Damon'a?

------------------

Wróciłam!!
Długo się zbierałam no ale się udało.
Wiem, że nie jest to tak dobre jak wcześniej ale muszę się wczuć. I od razu muszę was przeprosić, że taki krótki ale będę się starała pisać coraz dłuższe rozdziały.
Do zobaczenia miśki 💕

Blask Życia // ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now