Wolność

135 11 24
                                    


Przymknęłam oczy. Gdzie ja trafiłam, na jak długo? Nie dane było mi dokończyć moich rozmyślań, gdyż do moich uszu doszedł dźwięk klucza. Podniosłam swe powieki, a moim oczom ukazał się mężczyzna w zbroi. Okej, już mnie nic tu nie zaskoczy. Otworzył mi klatkę, jednak widząc mą nieufność, skłonił się lekko i odsunął w bok. Otwiera mi? Jakby ta szajka idiotów go wysłała, to z tym stworem, a ten jest sam. Może nie podlega jej władzy? No cóż, jak to zawsze matka mówiła "Bierz co dają, bo drugiej szansy może nie być" idąc za tymi słowami chwyciłam swoją torbę i nie pewnym, lecz szybkim krokiem wyszłam z więziennej kuli. Kiedy zrobiłam kilka kroków po za klatką, dostrzegłam że zamaskowany przygląda mi się, już pewniej odwróciłam się przy tym dygnęłam delikatnie opuszczając głowę w ramach podziękowań. Kiedy podniosłam głowę ten tylko kiwnął głową tak jakby powiedział "Do usług". Szybko skierowałam się w stronę wyjścia, z delikatnym uśmiechem na ustach. Właśnie wtedy spostrzegłam długi ciąg krętych schodów. To szykuje się męcząca droga, pomyślałam i zaczęłam iść. Kiedy po chwilowej zadyszce dotarłam na samą górę. Moim oczom ukazała się wielka sala, z różnorodnymi drzwiami. Spojrzałam w lewo i zobaczyłam jakieś wejście, pewnie do kolejnej części budynku. Odwróciłam się w prawo, a tam kolejne schody z wielkimi drzwiami. Bingo. Właśnie tam skierowałam swe kroki. Nieomylnie, drogę która wybrałam była właściwa gdyż zaprowadziła mnie na zewnątrz. Promyki słońca zagościły na mojej, trochę pobladłej, cerze. Uśmiechnęłam się na przyjemne uczucie ciepła. Właśnie z takim uśmiechem pokierowałam się w dalszą drogę. Minęłam bodajże targ, sądząc po straganach i sprzedawcach oferującycy innym, swój towar. Potem doszłam do jakiegoś zamieszkanego terenu. Kiedy miałam skręcać do moich uszu doszedł dźwięk.... płaczu? Nie zastanawiając się przez chwilę pobiegłam w tamtą stronę. Moim oczom ukazał się mały blond włosy chłopiec który siedzi twarzą w kolanach. Podeszłam do niego. 

-Hej, coś się stało? - zapytałam.

Malec podniósł swoją głowę by spojrzeć mi w twarz. 

-Z... Zgubiłem swoją mamusie. 

Po tych słowach zaszlochał. Patrząc na jego oczy pełne łez, zrobił mi się go szkoda. 

-Pomogę Ci ją znaleźć. Chodź. 

Po tych słowach złapałam delikatnie rączkę chłopczyka. Chyba mam jeszcze trochę czasu zanim się zorientują że nie siedzę w celi. 

-N. Naprawdę? DZIĘKUJĘ! 

Rzucił mi się w ramiona. Ogarnęła mnie fala ciepła, sposób w jaki chłopiec zareagował ścisnęło mi serce. Musi bardzo kochać swoją matkę. Uśmiechnęłam się delikatnie. 

-A jak wygląda twoja mama? 

-Jest bardzoo ładna, też ma blond włosy i  jest bardzo szczupła! O i jest ubrana w żółte ubrania! 

-Dobrze napewno ją znajdziemy. 

Zaczęliśmy się kierować w stronę tragu. 

-Jestem Mery, skąd Pani jest? Jeszcze tak ładnej Pani oprucz mojej mamy i Pani Miiko nie widziałem? Jak się Pani nazywa? 

No chłopak ma gadane. I co ja mam mu powiedzieć prawdę a może skłamać? Nie, dziecka nie okłamie. 

No cóż miło mi Cię poznać Mery. Jestem Yuro i pojawiłam się tu niedaw.... 

-MERY!! 

Nie dane było mi dokończyć gdyż przed nami pojawiła się blond włosa kobieta. 

-Mama! - krzyknął. 

A więc to musi być jego mama. Jakby się lepiej przyjrzeć to faktycznie są podobni po rysach twarzy, włosach i rogach. Czkaj! ROGACH?! Wątpię bym trafiła na jakiś targ przebierańców. Jak ja wcześniej ich nie zauważyłam?! 


Obietnica -Eldarya ( W trakcie remontu!)Where stories live. Discover now