Szczęście długo nie trwa

108 7 22
                                    


Zamrugałam kilka razy by mieć pewność że wszytko dobrze widzę. Chwilę stałam w miejscu analizując sytuację. Oni mają rogi?! Z trwogą w oczach popatrzyłam się na spokojny wzrok kobiety. Musiała to poczuć bo od razu zwróciła na mnie swój wzrok. Po chwili krępujacej ciszy powiedziała: 

-Dziękuję. 

Na te słowa uśmiechnęłam się lekko po czym pokiwałam głową. 

-Do usług, proszę pani - powiedziałam i kucnęlam przy chłopcu. Już pewnej poczochrałam go po włosach. 

-A ty nie oddalaj się od swojej mamy - miałam jeszcze coś dodać ale w oddali mogłam usłyszeć krzyki... Strażników?! Muszę uciekać, szybko odwróciłam się na pięcie poprawiając swój plecak i pędem pognałam dróżką do wyjścia z tego miejsca. Jednak ciągle słysząc krzyki postanowiłam zrobić manewr, ostro skręciłam na zakręcie przy studni w prawo, od razu skoczyłam w krzaki co nie było dość mądrym pomysłem. 

Kiedy byłam już w krzakach postanowiłam uregulować swój oddech by serce tak mocno mi nie waliło w piersi. Po tym przyłożyłam swoją dłoń do ust i umilkłam nasłuchując jakichkolwiek dźwięków. Gdy nic podejrzanego nie usłyszałam miałam zamiar wyjść ale powstrzymał mnie głos, a raczej krzyk:

 - JAK TO JEJ NIE ZNALEŹLIŚCIE?! MIELIŚCIE JEDNO JEDYNE ZADANIE A I TAK DALIŚCIE SIĘ WYKIWAĆ DZIEWCZYNIE JUŻ NIE WSPOMINAJĄC CZŁOWIEKOWI?! 

- A-Ale szefie, goniliśmy ją, a ta tak nagle zniknęła! 

-Zniknęła? ZNIKNĘŁA?! LUDZIE NIE ZNIKAJĄ! MOŻE JESZCZE KRASNOLUDKI JEJ POMOGŁY?! CO?! - wychyliłam się delikatnie. 

-Może nie była człowiekiem? 

Nie usłyszałam odpowiedzi tylko szybki marsz który na moje szczęście oddalał się ode mnie. Westchnęłam z ulgą. 

Odwróciłam głowę i zorientowałam się że jza mną mur porośnięty bluszczem. 

*To moja szansa.

Nie myśląc dłużej zaczęłam a raczej próbowałam się po nim wspinać. Kilka prób zakończonych porażką ale w końcu się udało. Jednak moje szczęście bardzo szybko przeminęło z wiatrem bowiem gdy chciałam zeskoczyć na drugą stronę okazało się że nie ma drugiej strony tylko koniec klifu.

* Kto normalny buduje jakąś bazę na krawędzi klifu?! Wystarczy jedno mocne trzęsienie ziemi i puf! Wszytko do wody. 

Jednak nie mając innej drogi bo na pewno nie będę wracać, opierając się rękoma zeskoczyłam na bluszcz nie opodal który zwisał. Nogami bluszczu a rękami na murze przeżywałam się w lewą stronę. Myślałm że zaraz tam umrę! Ból w rękach był nie do zniesienia ale nie poddawałam się i kierowałam się dalej. W końcu moje wypociny nie były na marne gdyż po chwili pode mną była trawa. Nadal nie wiedząc jakim cudem mi się to udało, zaskoczyłam na piękną zieleń. Po kilku minutach głębokich wdechów i wydechów otworzyłam swój plecak który ciągle był na moich plecach i wyciągnęłam butelkę wody. Wzięłam kilka łyków po czym zaczęłam biec przed siebie. Znów czułam tą wolność kiedy oddaliłam się od murów moim oczom ukazał się las. Piękny gesty las. Idealny do skrycia się. Już po kilku minutach szybkiego marszu byłam w lesie gdzie zieleń była taka majestatyczna. Rozglądając się w około zauważyłam duże drzewo szybko skierowałam się do niego i od drugiej strony usiadłam. Myśląc że byłam sama wypuściłam z siebie powietrze które w sobie, nie umyślnie, trzymałam. Nagle poczułam na swoim karku oddech. 

-Witaj człowieczku. Nie ładnie tak uciekać, wiesz? 

Zamarłam, powoli się odwróciłam a moim oczom ukazał się.. 

TBC 

Obietnica -Eldarya ( W trakcie remontu!)Where stories live. Discover now