Rozdział 5

21 2 2
                                    

Nasze oddechy stały się nierówne. Oba języki próbowały walczyć o dominacje w pięknym tańcu. Jedną ręką złapał mnie za pośladek i mocno ścisnął. Powoli zaczynałam wsuwać swoją rękę do jego spodni, na co ten momentalnie przerwał pocałunek i odsunął się nieco. Spojrzał w dół jakby szukając odpowiednich słów.

Popatrzyłam się na niego pytającym wzrokiem.

W tej samej chwili usłyszeliśmy wycie za oknem. Zgasiłam światło jak poparzona i weszłam pod kołdrę. Finstock szybko wstał i cały rozczochrany zaczął coś szukać po ciemku w torbie. Usłyszałam psiknięcia po całym pokoju, holu i nawet w łazience. Poczułam męskie perfumy. Kichnęłam bo zawierciło mnie w nosie.

- Graper zamknij się do jasnej cholery - wrzasnął i zaczął zdejmować spodnie i w samych bokserkach położył się koło mnie. Nasłuchiwaliśmy dłuższą chwilę. Kroki pod balkonem niemiłosiernie mnie niepokoiły. Potem coraz więcej kroków i w końcu dziwne powarkiwania. Ktoś cały czas wąchał na zewnątrz. Niespodziewane Finstock położył się na mnie przykrywając mnie całym swoim ciałem.

- Ej! - pisnęłam cicho.

- Jak się nie uspokoisz to Cię znajdą i zabiją idiotko, więc łaskawie stul tą jadaczkę - szepnął wściekle do ucha, tak że prawie ogłuchłam.

Jego krocze uwierało mnie niemiłosiernie. Zaczęłam się delikatnie wiercić.

- Nie mogę oddychać! - powiedziałam dusząc się - A po za tym pańskie krocze wbija mi się w...

Nie dokończyłam bo coś zatłukło się na balkonie. Przestraszona spojrzałam w tamtą stronę, coś rzucało cień na rolety. Coś dużego i szybkiego. Nastawiło nos i zaczęło wąchać i sapać. Myślałam, że się uduszę, a nie dość to jeszcze umrę ze strachu. Byłam śmiertelna, więc serce podwójnie podskoczyło mi do gardła. Finstock szczelniej przykrył nas kołdrą i czerwonymi oczami popatrzył się na balkon. Zwierzę gdy spostrzegło ruch natychmiast zeskoczyło z balkonu i pobiegło do lasu. Wreszcie delikatnie zszedł ze mnie i zaczął nasłuchiwać. Zatkał mi buzię ręką kiedy właśnie chciałam wziąć głęboki oddech. Zaczęłam walczyć z jego ręką, bo chciałam coś powiedzieć.

- Oddalili się - westchnął cały spocony Finstock.

- Naliczyłam sześć osób - szepnęłam.

- Może być ich więcej - momentalnie wstał i wziął coś do ręki po czym zaczął kaszleć na siedząco. Wzięłam komórkę, żeby poświecić choć trochę. Znowu na chusteczce była szkarłatna ciecz.

- Co się dzieje - usiadłam koło niego zmartwiona.

- Nie martw się, nie musisz mi udzielać pierwszej pomocy - sarknął.

- Zawsze pan odbiega od tematu - wtrąciłam ze złością.

- Być może dlatego, że ten temat nie jest dla Ciebie - wstał i wyrzucił chusteczkę do kosza.

- Chcę wiedzieć co się dzieję, bo mi na Tobie zależy - fuknęłam.

- Nic się nie dzieje, jak zawsze wszystko wyolbrzymiasz, Graper - syknął, delikatnie naciskając klamkę. 

Wstałam i usłyszałam głośny dźwięk tłuczonego szkła. Finstock stanął jak wryty i obrócił się do mnie w ciemności, a jego oczy zabłysły czerwonym blaskiem.

- Zostań tu - powiedział i poderwał się z miejsca.

Ubrałam szybko dżinsy i pognałam za nim. Z dołu dobiegł mnie odgłos wycia i warczenia. Lekko wychyliłam się zza balustrady. Finstock w dresach i samym swetrze wyszedł szybkim krokiem na zewnątrz. Co ten idiota wyprawia?! W powietrzu wyczułam mnóstwo różnych zapachów. Ześlizgnęłam się na dół najciszej jak umiałam i schowałam się na blatem w kuchni. Nie mogłam opanować swojego głośnego oddechu. Serce waliło mi jak oszalałe. Okno w kuchni było wybite, przez co w pomieszczeniu był niesamowity chłód.

Czarna Krew - TOM IIIWhere stories live. Discover now