Rozdział 6

16 0 0
                                    

Nadszedł dzień powrotu do Hogwartu. Artur, Daniel i dziewczyny spakowali kufry dzień wcześniej, jednak musieli wyjechać później, gdyż Molly źle się poczuła. Podczas śniadania szybko popędziła do łazienki i zamknęła się w niej. Cedrella i Septymiusz martwili się, czym mogła się zatruć dziewczyna ich syna. Wszyscy jedli to samo i nic im nie było. Może to tylko chwilowe - pomyśleli.

Molly wyszła z łazienki około dziesiątej, mówiąc, że trochę ja zemdliło, ale już wszystko w porządku. Uspokojeni Weasleyowie szybko zagonili dzieciaki do samochodu i popędzili na dworzec. Na peron wpadli za pięć jedenasta. Państwo Weasleyowie i Billius szybko pożegnali się z resztą i zagonili ich do pociągu. Po chwili pociąg ruszył.

Podróż minęła dość spokojnie. Molly i Artur poszli do innego przedziału, a Daniel musiał się zadowolić towarzystwem dziewczyn. Nie odzywał się do nich, tylko przysłuchiwał się ich rozmowie i śmiał się razem z nimi. Gdy zaczynało się ściemniać, pociąg zaczął hamować. Dziewczęta i Daniel zdjęli kufry z półek i założyli na siebie szaty.

Gdy uczniowie wysiedli z pociągu, Mary i Marlena odnalazły wzrokiem swoich przyjaciół. Pożegnały się z siostrami Black i Danielem, po czym pobiegły przywitać się z Lily, Dorcas i Adrienem. Uścisnęli się między sobą i zajęli jeden z powozów, które zawiozły ich do zamku. Całą drogę opowiadali sobie o spędzonych przez nich świętach. Gdy weszli do sali wejściowej, szybko udali się na kolację. Po przekroczeniu progu Wielkiej Sali, Lily, Dorcas i Mary pożegnały się z Marleną i Adrienem, po czym poszły zająć miejsca przy stole Gryfonów. Usiadły naprzeciwko Jamesa, Petera i Syriusza.

- Cześć, chłopaki! - odparła entuzjastycznie Mary. - Gdzie zgubiliście Remusa?

- Hej, dziewczyny - przywitał się Syriusz. - Remusa nie było w pociągu.

- Jak to nie było go? - spytała zdziwiona Dorcas. - Chyba wiedział, kiedy wracamy do szkoły?

- No pewnie - żachnął się James. - Przecież to nie Peter, który wiecznie ma dziurę w pamięci! - Blondyn spojrzał na przyjaciela z wyrzutem. - Wybacz Pete, ale to prawda. W każdym razie, myślę, że nasz Remusek musiał zostać dłużej w domu. Miewa okresy, gdy fatalnie się czuje...

- Tak - odrzekła Mary. - Tylko że... Remus nigdy nam nie skarżył się na problemy zdrowotne. Powinniście z nim o tym pogadać.

James przytaknął, po czym zwrócił się do Lily:

- Jak ci minęły święta, Lily?

Rudowłosa nie odpowiedziała. Nałożyła sobie na talerz pieczonych ziemniaków i zaczęła je jeść.

- Powtórzę jeszcze raz. Jak ci minęły święta?

Lily nadal milczała. James tracił cierpliwość. Poczekał, aż dziewczyna jeść ziemniaki i nałoży sobie na talerz kiełbaski, i rzekł:

- To powiesz mi czy nie?

Jednak i tym razem nie uzyskał odpowiedzi. James stracił cierpliwość i ryknął:

- EVANS! TY ZAROZUMIAŁY KUJONIE, PODLIZUJĄCY SIĘ BEZ PRZERWY SLUGHORNOWI! ODPOWIADAJ!

Lily spojrzała na Jamesa wściekłym wzrokiem. Chwyciła puchar z sokiem dyniowym i wylała jego zawartość na głowę Gryfona. Odłożyła sztućce, po czym ruszyła w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. Po drodze zatrzymał ją profesor Slughorn. Szepnął coś do Lily i podszedł do Mary, Dorcas i chłopaków.

- Panie Potter, jutro po lekcjach chcę pana widzieć w moim gabinecie. Musimy przedyskutować pański szlaban.

Gdy Slughorn odszedł, Dorcas szepnęła do kuzyna:

Nadzieja pośród mrokuWhere stories live. Discover now