1.

314 46 8
                                    

W powietrzu było czuć ostatnie podmuchy ciepła i zapach świeżo skoszonej trawy. Niemal wszyscy byli już w domach ze swoimi rodzinami, a miasto powoli spowijał mrok. Wybrała ten most, bo doskonale wiedziała, że auta przejeżdżają tędy tylko do południa, a potem każdy zaszywa się w domu, bądź innych miejscach w centrum miasta. Poza tym był czwartek. Jutro każdy będzie musiał wstać, więc nikt nie będzie tutaj zaglądał.

Tylko czy o niczym nie zapomniała? Czy na pewno pocięła odpowiednio kartę kredytową? Wyrzuciła dokumenty. W końcu tam dokąd się wybiera nie będą jej już potrzebne. Odebrała pocztę, uprasowała sukienkę, w którą miała nadzieję zostać ubrana zaraz po tym jak ją znajdą. Tylko czy zostawiła klucz pod wycieraczką? Bez tego też się obejdzie. Bella ma zapasowy. 

Jednak tego dnia nie wszystko szło po jej myśli, ponownie. Od samego rana mierzyła się ze standardowymi przeszkodami w osiągnięciu celu. Odwołała wizytę u doktor Holding i wybrała się na ostatni spacer po okolicy. W parku nieopodal kamienicy, w której mieszkała z rana nie było raczej wielu ludzi. Zwykle spacerowali tu emeryci, wyprowadzający swoje pupile na spacery, bądź mamy z małymi dziećmi. Nova kupiła kawę w pobliskiej kawiarni z nietypowym wystrojem. Naprawdę ją lubiła. Kawę, nie knajpę. Wystrój momentami mógł przyprawiać o mdłości, będąc zbyt przesłodzonym, cukierkowym jak dla niej. Ale mimo to poszła tam i wydała kilka funtów na machiatto, tylko po to by wypić je nad stawkiem w parku. Pogoda od samego rana nie rozpieszczała nikogo. Czasem kropiło, ale ubrała te ażurowe botki i kwiecistą sukienkę. Momentami, gdy zawiał wiatr trzęsła się z zimna, ale nie tak jak dziewczynka, zajmująca ławkę nieopodal. Miała może czternaście lat i uroczy, luźno spleciony warkocz. Rękawy cienkiego, różowego swetra bez wątpienia naciągnęła już maksymalnie. I wciąż wpatrywała się w taflę wody rozciągającą się przed nimi. Nova zwykle nie zagadywała ludzi, ale tym razem musiała zainteresować się losem dziecka z plecakiem rzuconym u stóp. Jeśli to był jej ostatni dzień na tym podłym świecie to musiała coś zrobić. Wstała i skierowała swoje kroki w kierunku nieznajomej, ale ta nawet nie podniosła wzroku, gdy stukot korków ucichł.

- Mogę? - zapytała, obejmując w dłoniach kubek. 

Dziewczynka skinęła głową i przesunęła się nieznacznie. Dopiero wtedy Nova spostrzegła, że ociera łzę. I już wiedziała, że postąpiła słusznie.

- Czekasz na kogoś? 

Żadnej odpowiedzi. W zamian za to poruszyła się niespokojnie. 

- Dlaczego nie jesteś w szkole?

- Uciekłam - odparła jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

- Dobrze. Dlaczego?

- Nie chcę tam chodzić - wymamrotała.

Nova pociągnęła łyka kawy, ale chwilę potem uznała, że dziewczynce też przydałby się gorący napój. Nie narzekała na brak pieniędzy, ale to też była ostatnia okazja na wydanie ich. Postanowiła, że kupi herbatę.

- Nikt nie chciał tam chodzić. 

- Podstawówka jest do kitu.

- Dalej też nie jest za wesoło, przysięgam - powiedziała pod nosem i obejrzała się przez ramię. - Nie jest ci zimno?

- Troszkę.

- Masz.

Podała jej kubek. Dzieci zapewne nie powinny pić kawy, ale to była ekstremalna sytuacja. Siedziała tu zdecydowanie dłużej niż ona. Poza tym jej nie było aż tak zimno. Przyzwyczaiła się do takiej pogody.

- Więc dlaczego uciekłaś? Wszyscy pewnie się martwią.

- Nie - powiedziała króko - Nathan powiedział, że nikt nie będzie płakał jak zniknę. 

nice to meet you; hood.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz