2.

188 41 3
                                    

Stał tak bez ruchu, nie spuszczając wzroku z postaci stojącej za barierkami. Nie na mojej warcie, pomyślał, nie robiąc nawet kroku w jej kierunku. Odwróciła się kiedy krzyknął, ale tylko na ułamek sekundy. W tym świetle nie widział jej twarzy. Nawet nie miał okazji jej zobaczyć. Zbliżył się nieznacznie, jakby chciał sprawdzić czy to co właśnie się dzieje nie jest tylko snem. Na imprezie w kampusie wypił tyle, że wcale nie byłby zdziwiony jeśli tak naprawdę zasnął na stole do bilardu, otoczony bilami, albo w innym nietypowym jak dla niego miejscu. Chociaż przez cztery lata studiów spał już chyba w każdym możliwym. To co widział mogło tak naprawdę być tylko snem. I lepiej gdyby tak właśnie było. Chwiał się na nogach już od momentu gdy wypił przedostatniego drinka od Tony'ego. Kiedy wychodził z akademika nie było wcale lepiej. Droga na ten most była skrótem i mimo, że miał wrażenie, że idzie dopiero dziesięć minut to dopiero teraz zauważył, że minęło prawie pięćdziesiąt.

- Kurwa, wysoko - przeklął, podchodząc do barierki. Złapał metal w dłonie i spojrzał w lewo.

Dziewczyna w płaszczu stała zaledwie osiem kroków od niego i nic nie mówiła. Teraz widział, że nie płacze. Nie przyszła tu pod wpływem emocji. Nie miała gorszego dnia. Była zdeterminowana i być może wydawało jej się, że to przemyślała.

- Nie wiem czy to najlepszy pomysł. Skoczysz i co? Na pewno nie będziesz pięknie wyglądała w trumnie. O ile w ogóle będziesz się do niej nadawała, bo możesz się nieźle roztrzaskać. Myślę, że cię spalą. Jeśli w ogóle znajdą. Albo znajdą w zaawansowanym rozkładzie. Topielica. Ale, kurwa, ja nie chciałbym cię znaleźć za nic w życiu. Miej trochę litości dla rybaków, co? - mówił jak najęty, co powoli wyprowadzało Novę z równowagi. 

Dlaczego zawsze coś musiało jej przeszkadzać? Nie mogło chociaż raz pójść po jej myśli? Czym zawiniła na tym świecie, że nawet nie może w spokoju z niego odejść? Wzięła kolejny wdech. Już tamten miał być ostatni, ale ten nieznajomy wciąż gadał jak najęty. Teraz nie skoczy. Musi go spławić. Chyba nawet był pijany. Może niczego nie będzie pamiętał. Może zaraz odpuści.

- Nie musisz prawić morałów gdzieś indziej? - mruknęła pod nosem, gdy się zbliżył. Dopiero teraz zauważyła, że ma w dłoni butelkę whisky. Postawił ją na chodniku i złapał kurczowo barierkę.

- W porządku. To idę do ciebie - krzyknął i leniwie przerzucił nogę przez metal. Nova zadrżała. Pierwszy raz nie z zimna. Serce zaczęło bić jej szybciej. Nie, nie, nie. On wszystko psuje, pomyślała. Nie mogła mieć go na sumieniu. Prędzej on by spadł przechodząc w takim stanie aniżeli ona zdecydowałaby się puścić teraz barierki gdy tu był.

- Stój, oszalałeś? - krzyknęła, więc brunet zatrzymał się w połowie i spojrzał na nią spod brwi.

- No to ty chodź do mnie.

- Nie.

- Dobrze, zatem... - powiedział cicho i znów przerzucił nogę na drugą stronę.

Boże, co za upierdliwy typ. Aż prosi się by spaść, pomyślała.

- Nie wyglądasz na kogoś kto chce dziś umrzeć - zauważyła.

- Pewnie, że kurwa nie chcę. Ale mnie zmuszasz. To ryzykowne, wiem. Ale lubię ryzykować. Mogę stracić życie, albo uratować twoje. Stawka jest wysoka - wymamrotał, podnosząc drugą nogę.

To jednak zły dzień na umieranie, pomyślała, wypuszczając głośno powietrze z płuc i przerzuciła nogę przez barierkę. Chłopak widząc to cofnął się i stanął po drugiej stronie, w bezpiecznym miejscu. Zrobiła to samo. Nie miała wyjścia. Najwyżej przyjdzie tu później. Albo jutro jeśli się nie odczepi.

nice to meet you; hood.Where stories live. Discover now