9.

121 22 4
                                    

Wizytę w Rzymie zakończyli kilkoma świetnymi ujęciami i pełni optymizmu wyruszyli do Paryża. Tanie bilety i długi lot. Wykończeni, spali już przed siedemnastą w jednym z paryskich hoteli. Nova obudziła się jednak kilka minut po dwudziestej i przeszła niespokojnie po pokoju. Jej telefon zdawał się milczeć, więc otworzyła drzwi balkonowe. Na zewnątrz zaczęło się ściemniać, ale zrobiła jeszcze krótki filmik z przybliżeniem na wieżę Eiffla, która mieściła się naprawdę daleko. Nie podobał jej się, więc ostatecznie został usunięty, tylko po to by zastąpić go nagraniem jak wychodzi na balkon i pokazuje panoramę. I oczywiście lokalizacja. Paryż, Francja. Kilka minut, kilka wyświetleń. Potem jakiś chłopak, którego kiedyś znała wysłał jej emotkę serca.  Westchnęła cicho, odczytując to a potem zablokowała telefon. Była w Paryżu może z siedem lat temu. Gdy była niesforną szesnastolatką z głową pełną marzeń i ani jednym problemem. Wtedy nie dostrzegła jego piękna. Tym razem czuła, że to kolejne miejsce, w którym mogłaby zamieszkać. Pomyślała, że nawet miło byłoby wychodzić w ten sposób co rano na balkon, tylko po to by w pośpiechu wypić kawę. Patrzeć na śpieszących się ludzi. Na rozbawionych turystów, a nawet na te wszystkie zakochane pary. Podobała się jej wizja ucieczki. Ale nigdy nie miała wystarczająco odwagi, by ją zrealizować. Może tym razem byłoby inaczej. Może powinna zaryzykować, postawić wszystko na jedną kartę. Ostatni raz spróbować być szczęśliwą i wyjechać. Być daleko od Matthewa i pozostałych śmiesznych miłości, jakie przeżyła. Albo nie zdążyła przeżyć, bo rozpadały się zanim zaczęło jej zależeć.  Albo właśnie dlatego, że jej nie zależało. Może powinna od obserwować pewne osoby na instagramie by nie zastanawiać się co u nich i czy jeszcze czasem o niej myślą. Bo to było wysoce destrukcyjne. I do niczego nie potrzebne. Napisała więc do Caluma.

Śpisz?

Oglądam francuskie wiadomości. A Ty?

Stoję na balkonie

Długo nie musiała czekać. Dosłownie pół minuty później drzwi wychodzące na sąsiedni balon otworzyły się. Hood stanął przy barierce i oparł na niej łokcie, patrząc na Novę. Ta uśmiechnęła się i zrobiła to samo. Wciąż dzieliła ich niemała przepaść.

- Zgłodniałam.

- Więc zjedzmy kolację.

- Na balkonie?

- Albo w jakiejś uroczej knajpce na bulwarze.

- Podoba mi się taka opcja - uśmiechnęła się pod nosem i przeczesała palcami włosy.

- W zasadzie jestem ubrany. Zakluczyłem też pokój. Przesuń się, idę do ciebie - powiedział pod nosem, a Nova znów zadrżała. Kiedy wszedł na barierkę poczuła się dokładnie tak samo jak wtedy, na moście. Gdy bała się, że spadnie. Tym razem było tak samo. Ale Calum zwinnie przeszedł pomiędzy balkonami. Gdy zeskoczył tuż obok niej odetchnęła, ale zaraz potem zaczęła się śmiać.

- Nie zamknąłeś drzwi.

- Cholera. Jest ciepło. Wywietrzy się.

- Czemu nie jesteś moim sąsiadem - zaśmiała się raz jeszcze i klepnęła go w ramię. Calum oparł się plecami o barierkę i uśmiechnął pod nosem.

- Chciałabyś żebym się tak zakradał?

- To całkiem romantyczne, nie powiem.

I w tamtym momencie świat znów zdawał się przestać kręcić na moment. Stali tam, patrząc sobie w oczy. Nova była rozmarzona, a Calum... Calum po prostu był szczęśliwy.

- Powinienem zadzwonić do Philipa? - zapytał w końcu, więc oboje oprzytomnieli i odsunęli się od siebie znacznie. Nova podrapała się po karku i przeszła z powrotem do pokoju.

- Może śpi.

- Racja, nie będę go budził. Przecież możemy iść na randkę. Jak normalni ludzie. Bez niego, żadnych trójkątów - zażartował, więc i ona się roześmiała.

- Powinnam ubrać coś imponującego?

- Już teraz wyglądasz imponująco. Czy jest coś seksowniejszego niż kobieta w podartych spodniach i rozciągniętym swetrze?

- O ty jędzo - skomentowała ze śmiechem i wyjęła z walizki czarne rajstopy w kropki i kwiaciastą sukienkę. - Daj mi pięć minut.

Tak zrobił. Ułożył się na hotelowym łóżku gdy tylko zamknęła za sobą drzwi od łazienki. Wyjął jeszcze telefon i odpisał chłopakom na grupowym czacie. Wysłał też zdjęcie.

Connor: Paryż?

Luke: czy to nie jest przypadkiem NIE TWÓJ pokój i NIE TWOJE łóżko

Michael: omg

Ashton: Czy ja o czymś nie wiem

Calum: spokój panowie, niczego nie było!

Luke: jeszcze

Connor: kciuki trzymane

Co prawda Calum powiedział im kilka dni po imprezie, że Nova wcale nie jest jego dziewczyną, ale każdy z nich i tak myślał, że to tylko kwestia czasu. Tymczasem ona była niedostępna. Ale to mu nie przeszkadzało. Doskonale wiedział, że wszystko może się zmienić. Ale prawda była taka, że bał się cokolwiek zmieniać. Nova była impulsywna. Wiele razy na to narzekała. Mówiła rzeczy, których potem żałowała, nie próbowała ich naprawić, bo nie chciała się narzucać. Bał się, że i ich przyjaźń się rozpadnie gdy cokolwiek zrobi. Zapewne nie bezpodstawnie. 

Zgasił ekran telefonu gdy wyszła z łazienki. 

- Teraz nie wiem dokąd cię zabrać.

- Pójdę wszędzie, jestem głodna jak wilk.

- Całkiem ładny wilk - powiedział, unosząc brwi ku górze. Uderzyła go lekko w ramię.

- Chodźmy - urwała, obdarzając go uśmiechem. 

A potem wyszli. Szli dość długo, bo żadne z nich tak naprawdę nie wiedziało dokąd zmierzają, ale wiedzieli jedno. Jeszcze dziś chcieli wjechać na wieżę Eiffla. I tak zrobili. Pomimo głodu kupili bilety i wjechali na drugie piętro. A potem stali nieruchomo, patrząc na panoramę rozświetlonego miasta. 

- Lepszy widok.

- Najlepszy widok - poprawił, patrząc bez przerwy na nią.

Nie było lepszej okazji na to, by ją pocałować. Bo która kobieta odmówiłaby pocałunku w Paryżu, na wieży Eiffla, gdy w okolicy spacerowały same pary. Ale Calum znów tego nie zrobił. Odsunął się nieznacznie i znów spojrzał przed siebie.

- Kiedy wrócę do domu zmontuję film. Zdam egzaminy i oddam kluczyki od auta ojcu. I te od mieszkania też, ale najpierw sprzedam kilka gadżetów żeby mieć za co wyjechać.

- Czyli jednak?

- Tak. Mam dość takiego życia - powiedział cicho.

- Bardzo się cieszę.

- Trochę zmieniłaś moje życie. Więc chyba jesteśmy na równym.

- Ty moje uratowałeś, więc raczej nie.

- Zawsze wkurzało cię jak to mówiłem - przyznał, dźgając ją palcem w bok. 

Zaśmiała się.

- Ale taka jest prawda, z prawdą nie warto walczyć. 

- Kiedy się tak zmieniłaś.

- Kiedy cię poznałam - wyszeptała.

Tym razem nie był już w stanie zrezygnować. Ale nie był też w stanie zaryzykować. 

Przytulił ją a jakiś mężczyzna za nimi oparł się o barierkę.

- Młodość. Miło się patrzy na młodą miłość - powiedział.

Uśmiechnęli się oboje i nawet nie zaprzeczali. Mężczyzna tylko odwzajemnił uśmiech i odszedł, pozostawiając ich samych. Calum nawet go nie zaczepił, nie odpowiedział.

Nie był im potrzebny. Reszta świata też nie była. Wystarczyło, że mieli siebie nawzajem.

nice to meet you; hood.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz