4.

158 28 1
                                    

Bajgle i ciepłe jeszcze cappuccino kupiły ją w całości. Po zjedzeniu swojej porcji i pierwszych dwóch łykach napoju była już znacznie bardziej rozmowna. Wówczas zwalił to na prawdopodobnego kaca, ale Nova po prostu była marudna. Pozmywał i rozejrzał się po mieszkaniu.

- Dopijemy kawę na balkonie?

- Jasne - odpowiedział, biorąc swój kubek, a chwilę później siedzieli już na paletach, patrząc na park w oddali.

- Będziesz tak tu siedział cały dzień?

- Może. Nie wiem. Masz pecha, że nie mam na dziś żadnych planów. I że zdradziłaś mi swój adres - powiedział, obejmując kubek palcami.

- W piątek? Serio. Nie ma żadnej imprezy?

- Chwilowo mam ich dość. 

- Świetnie.

- Mhm - odpowiedział, patrząc przed siebie. - Słuchaj. Nie będę pytał dlaczego chciałaś skoczyć, nie mój biznes. Ale myślę, że skoro cię uratowałem - tutaj Nova przewróciła oczyma - moglibyśmy spędzić trochę czasu razem. Pokazałbym ci, że życie wcale nie jest takie do kitu jak ci się teraz wydaje w tej ślicznej główce.

Teraz powstrzymała się od prychnięcia. Co za typ, pomyślała, biorąc łyk kawy. Nawet nie kryła się już  z tym, że mierzyła go wzrokiem. Jego błyszczące oczy i ekstremalnie krótko przycięte włosy. W normalnym świecie zapewne minęliby się na ulicy i nawet nie zwróciłaby na niego uwagi. Po prostu nie był w jej typie wizualnie. Nova zawsze lubiła chłopców o niedbale ułożonych blond włosach i oczach niebieskich jak spokojne morze. Może nawet z niewielkim zarostem. Calum nie posiadał nawet cech charakteru, które ją urzekały gdy wygląd odrobinę zawodził. Ale był wyjątkowo uparty i normalny. A tego ostatniego od dawna szukała. Normalności. I z czasem gdy ich znajomość się rozwinęła przyszedł też taki moment, z czasem, że patrząc na niego miała ochotę płakać. Ale nie z żalu czy smutku. Wówczas chciało jej się płakać z radości, że poznała kogoś tak normalnego. Kogoś prawie tak normalnego jak Matthew. Lecz teraz jeszcze o tym nie wiedziała. Miała go za kogoś, kto był jak tysiące innych.

- Jak? Jak chcesz to zrobić?

- Proste. Powiedzmy, że mam już kilka pomysłów. Musisz się tylko zgodzić.

- Nie kłam, ciebie średnio obchodzi moje zdanie. 

- Racja - powiedział, uderzając dłońmi o swoje uda a potem wstał. Podszedł do barierki i wziął głęboki wdech. - To będzie naprawdę ładny dzień. Chodźmy pobiegać.

- Co?

- Pobiegać. Wiesz... ludzie tak robią z rana, żeby wytworzyć te... no.

- Endorfiny.

- Otóż to. Dawaj, mam rzeczy w plecaku. Na pewno też coś znajdziesz.

- Twoje płuca to wytrzymają? Przecież palisz jak smok - skomentowała bez namysłu, pamiętając, że wczorajszej nocy wypalił przy niej chyba ze czternaście papierosów. Calum pokręcił głową i uśmiechnął się nieznacznie.

- Oczywiście. Sporo biegam. W przyszłym roku wstępuję do wojska.

- Co takiego? A nie miałeś zostać reżyserem?

- Nie chcę o tym mówić - powiedział pod nosem i wszedł do mieszkania. Przez okno widziała jak otwiera plecak i wyjmuje z niego jakąś rzecz. Potem zdejmuje bluzę i zakłada tę sportową. Odwróciła wzrok, dopiła kawę i wróciła do środka. Kiedy to zrobiła Calum był już gotowy. Rzucił w kąt vansy i wiązał już adidasy. 

- No dalej. Nie będę czekał wiecznie. Mam ci pomóc? - zapytał uśmiechając się bezczelnie. 

Uderzyła go w ramię.

nice to meet you; hood.Where stories live. Discover now