5.

143 27 2
                                    

Wybrał niewielki market w centrum. Nova przeklęła jego decyzję, kiedy przymierzała drugą z rzędu sukienkę. Czy to nie zbyt eleganckie? Pomyślała, spoglądając na spodnie, leżące na najwyższej półce. Ostatecznie założyła je i zgarnęła z wieszaka jeszcze białą bluzkę w czarne groszki. Było chłodno, więc przy wyjściu zdecydowała się jeszcze na czarną ramoneskę i jesienne botki a potem cofnęła po plecak z rzeczami Caluma. Spakowała do niego jeszcze rzucone w kąt vansy i przerzuciła przez ramię, udając na przystanek autobusowy. Przeczesała palcami włosy, zajmując miejsce przy oknie. Droga na miejsce zajmie jej piętnaście minut. Sprawdziła jeszcze powiadomienia na telefonie. Oczywiście nikt znów jej nie szukał. April milczała. Tak samo jak Gloria. Obie były zajęte. Swoimi uczuciami o imionach Andrew i James. I Nova nie miała im tego za złe, miały po prostu szczęście i musiały o to zadbać, by nie zniknęło. Jak Matthew. Być może trochę im zazdrościła, ale to wszystko. 

Również inni milczeli, będąc zajęci swoimi sprawami. Ciekawe ilu z nich przyszłoby na jej pogrzeb. Czy w ogóle by się przejęli? Szkoda, że nigdy się tego nie dowie. Z tą myślą spojrzała przez szybę na mijane budynki.

- Nova?

Pytanie padło z obcych ust, ale głos wydawał się być całkiem znajomy. Podniosła wzrok i zmierzyła wzrokiem chłopca o rozwichrzonych blond włosach. Jego zielone tęczówki wpatrywały się w jej zmęczoną życiem twarz.

- Parker, cześć - szepnęła, gdy serce zaczęło bić jej szybciej.

- Co za spotkanie.

W rzeczy samej. Parker i Nova spotykali się przez dwa miesiące. Nic więcej, nic mniej. Pamiętała jak na drugim spotkaniu robił wszystko, by ją pocałować a ona dzielnie stawiała opór, mimo, że tego chciała. Jak ugryzł ją w szyję a ona nie mogła przestać o nim myśleć, patrząc na ślad przez kilka następnych dni. Ale potem była bierna na tyle, że przestał się odzywać. I tylko nie rozumiał, że to dla jego dobra. Nie mógł się w niej zakochać. Nie pasowali do siebie kompletnie i tylko by go zraniła, a tego już nie chciała. Nie widziała potrzeby by łamać czyjeś serce. Wystarczyło to, że jej było już złamane doszczętnie. A poza tym to nie mieli wiele wspólnych tematów do rozmów. W zasadzie prawie żadnych. On wciąż narzekał, że jest za mało otwarta, że się wstydzi a ona miała tego dość.

- Co u ciebie?

- Wróciłem do treningów, jest naprawdę dobrze.

- To dobrze.

- Tak...

I cisza. Już doskonale pamiętała dlaczego nie żałowała gdy przestał się odzywać. Sam też się nie starał, ale miał wieczne pretensje do niej. A z czasem skończyły jej się pomysły na ciągnięcie rozmów.

- Wysiadam już. Jestem umówiona. Miło było cię zobaczyć, powodzenia i sukcesów na treningach. Cześć - urwała, zrywając się z miejsca. 

Parker pokiwał głową i uniósł dłoń. Ona także go pożegnała w taki sposób. A potem wysiadła. Przystanek wcześniej niż powinna, tylko po to by uciec od rozmowy. Wyjęła telefon z kieszeni kurtki. Calum napisał wiadomość, na którą nie odpowiedziała. Teraz nie było już sensu, bo za chwilę będzie na miejscu. Przeszła jeszcze kilka metrów i weszła do sklepu, przechodząc obok regału z makaronami i tego typu asortymentem. Calum stał przy warzywach. Wybierał właśnie pieczarki, ale kiedy ją zobaczył rzucił siatkę do koszyka i pomachał energicznie. Nova chciała przewrócić oczyma, ale zamiast tego uśmiechnęła się pod nosem, czego kompletnie się nie spodziewała. A potem podeszła. 

- Nie wiem co lubisz, więc zrobimy makaron z kurkami, boczkiem.

Przytaknęła.

- Wybierzemy jakieś dobre wino? Jakie lubisz?

nice to meet you; hood.Where stories live. Discover now