nine: the last kiss.

1K 84 243
                                    

rozdział XI ➳
❝usta mówiły — do jutra — jednak serce krzyczało — żegnaj!❞

rozdział XI ➳ ❝usta mówiły — do jutra — jednak serce krzyczało — żegnaj!❞

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

◄◄⠀▐▐ ⠀►►

Twenty  One Pilots — "Trees"
ONE OK ROCK — "Be the light"

Spełnienie — dokładnie tak można było nazwać stan, w jakim znalazł się po powrocie z boiska.

Wszystko to wydawało się w jakiś sposób niepojęte, jakby niemożliwym było to, że poznał całą prawdę. W końcu już wcześniej zdał sobie sprawę z tego, że Hyunjin był jego ucieczką, jego ratunkiem, jednak dopiero teraz stanął przed nim klucz do odpowiedzi na dosłownie wszystkie pytania. Powoli zdawał sobie sprawę z tego, że chciał grać w piłkę, chciał spełniać marzenia, chciał żyć pomimo tego, że jeszcze nie dawno nie widział innego wyjścia niż śmierć.

Zrozumiał też jeszcze jedną, ważną rzecz, która choć poniekąd bolała jego serce, to jednak była nieunikniona. Gdzieś tam z tyłu jego głowy wprawdzie już dawno zrodziła się myśl, że kochał Hyunjina, a nie swojego chłopaka, lecz teraz w końcu to do siebie dopuścił. I chociaż naprawdę starał się z tym walczyć, to nie mógł zaprzeczyć temu, że zakochał się w swoim kochanku.

Gdy tylko wrócili do domu starszego, ich ubrania były już całkowicie przemoczone, gdyż deszcz nie ustał w czasie drogi powrotnej. I może drżał z zimna, i pachniał niezbyt ciekawie, jednak w tamtym momencie liczyło się jedynie to, że wszystko zaczynało się rozjaśniać w jego głowie, jak niebo po deszczu — to, co jeszcze rano było zagmatwane i niewytłumaczalne, teraz stało się jasne.

I chociaż naprawdę chciał zostać z Hyunjinem, to jednak ta chwila odwagi i pewności nie mogła zostać zmarnowana, i dlatego właśnie postanowił iść do domu, gdy tylko starszy pożyczył mu suche ubrania. Czarnowłosy bez zastanowienia zgodził się go odwieźć, gdyż tak jak Han uważał, że młodszy powinien zrobić wszystko, co czuł, że należało zrobić.

To wszystko wydawało się wręcz nierealne — w końcu od tak dawna czuł się fatalnie, jedynie pogłębiając się w problemach, coraz bardziej się w nich gubiąc, że teraz wolność od nich wydawała się czymś wręcz niemożliwym. Czuł się lekko, jakby ciężar tego wszystkiego po prostu spadł z jego serca, z jego duszy. To było po prostu zbyt piękne, by być prawdziwe.

W momencie, gdy samochód czarnowłosego stanął pod jego domem, nadal padało, jednak ulewa, która rozpętała się dosłownie po opuszczeniu przez nich boiska, uspokoiła się już nieco. I gdy miał opuścić samochód, coś do niego dotarło. Nareszcie zdał sobie sprawę z tego, że Hyunjin był odpowiedzią na wszystko, jednak ani razu nie podziękował mu za to, co zrobił, jak bardzo się dla niego się poświęcał. W końcu nie dało się zaprzeczyć temu, że Hwang robił wszystko, by uratować Jisunga, chociaż jeszcze wcale nie tak dawno temu byli dla siebie jedynie znajomymi z klasy. A teraz, te niecałe dwa miesiące później, stał się dla niego kimś, bez kogo nie był w stanie normalnie żyć. Hyunjin był jego nadzieją, jego tlenem, jego lekiem. Był dla niego wszystkim i właśnie wtedy uświadomił sobie, że ani razu mu za to nie podziękował.

lovers league || hyunsung & minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz