Kiedy Jonghyun płakał i krzyczał jednocześnie , czułam się załamana i bezsilna. Bolało mnie to, że chłopak przeze mnie tak cierpiał. Nie chciałam tego. Nie chciałam doprowadzać go do takiego stanu. Nie wiedziałam, że on aż tak przeżyje wiadomość o mojej chorobie.. Nie spodziewałam się , że rozpłacze się bardziej niż ja gdy powiedziano mi o niej. Jonghyun wtulał się we mnie i płakał jak małe dziecko. Zamknęłam oczy by nie widzieć tego widoku. Lecz mimo to słyszałam jego okropny i przeraźliwy płacz. Chciałam go uspokoić , więc zaczęłam go głaskać po włosach.
-Jonghyun wszystko jest okey..- szepnęłam starając się utrzymać ładowny głos
-Nic nie jest dobrze. Ja nie chce cie stracić!!- krzyknął i odsunął się ode mnie
Wtedy zobaczyłam jego całą zapłakaną twarz...Był blady, a jego oczy były zaczerwienione jakby płakał już od ponad kilku godzin. Jego usta spierzchnięte, a policzki całe mokre od łez. Wyglądał okropnie. Nie mogłam patrzeć na jego cierpienie. Kiedy widziałam go w takim stanie ja, ja miałam ochotę sama zacząć płakać, albo od razu się zabić...
-Jonghyun proszę , przestań płakać. To nic nie da- szepnęłam i ukryłam swoją twarz w dłoniach. Poczułam jak chłopak ode mnie odchodzi. Przez kilka sekund chodził po sali i wyglądał jakby uporczywie nad czymś myślał.
-Sprowadzę tu najlepszych lekarzy... Nie pozwolę ci tak umrzeć- powiedział, a ja zaczęłam na jego słowa kręcić głową
-I co to da? Najwyżej pożyje kilka miesięcy dłużej...a co po tym?- zapytałam
-Ja nie che być sam- powiedział stłumionym głosem i podszedł go mnie bliżej tylko po to by złapać mnie za dłoń- Za mało czasu z tobą spędziłem
-Jonghyun 2 miesiące to jeszcze sporo czasu...Później będzie nam trudniej się pożegnać. Ja nie chce byś tak cierpiał- powiedziałam powstrzymując łzy, które napłynęły mi do oczu.
-JiSun...jeśli ty odejdziesz...ja odejdę razem z tobą- powiedział
Kiedy patrzyłam na to jak chłopak wypowiadał te słowa, poczułam się jakoś dziwnie. To było coś w rodzaju przysięgi, oświadczenia, którego nikt nie będzie w stanie złamać. Czułam strach i smutek. Te słowa mnie jednocześnie przeraziły i pozbawiły innych emocji. Patrzyłam na chłopaka jakby nie wierzyła, że to powiedział, ale wierzyłam, że jego słowa są prawdziwe. Chciałam już otworzyć usta by coś powiedzieć. Nie mogłam pozwolić mu przecież odejść. Nie chciałam by zostawił swoją rodzinę, przyjaciół i fanów. Nie chciałam być powodem , dla którego by się zabił...
-Jonghyun ty nie..- zaczęłam , ale on przerwał mi pocałunkiem
Kiedy się od siebie oderwaliśmy Jonghyun odszedł i zostawiał mnie pod opieka wuja, cioci i innych , którym na mnie zależy...
***
2 MIESIĄC PÓŹNIEJ :
Jonghyun po tym jak wyszłam ze szpitala zachowywał się jak zwykły normalny chłopak. Opiekował się mną. Każdą wolną chwile spędzał ze mną. Zapoznał mnie ze swoją rodziną i nawet z chłopakami z SHINee. Nikomu nie wspominaliśmy o mojej chorobie...Nawet Jonghyun tak często o niej nie wspominał. Patrząc na niego czułam się jakbym była zdrowa. Mimo to mój stan z dnia na dzień się pogarszał. Włosy już nie były tak gęste i błyszczące...Szybko się męczyłam i często było mi słabo. Poprawiało mi się tylko przy Jonghyunie... Parę dni temu chłopak zabrał mnie na małą wycieczkę do Dubaju. Było naprawdę miło...Przeżyliśmy tam wiele fajnych wspomnień. A najlepsze z nich to nasza pierwsza wspólna noc. Było niesamowicie, chyba nigdy nie czułam się tak bezpieczna, tak kochana jak wtedy gdy to robiliśmy. Jonghyun był ostrożny i delikatny jakby bał się, że mnie skrzywdzi... Po tamtej nocy jeszcze bardziej się zbliżyliśmy.
YOU ARE READING
𝐖𝐑𝐈𝐓𝐓𝐄𝐍 𝐈𝐍 𝐓𝐇𝐄 𝐒𝐓𝐀𝐑𝐒
Fanfiction𝐒𝐢𝐞𝐝𝐳ę 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐝 𝐬𝐚𝐦𝐲𝐦𝐢 𝐝𝐫𝐳𝐰𝐢𝐚𝐦𝐢 𝐝𝐨 𝐠𝐚𝐛𝐢𝐧𝐞𝐭𝐮 𝐢 𝐜𝐳𝐞𝐤𝐚ł𝐚𝐦 𝐧𝐚 𝐬𝐰𝐨𝐣ą 𝐤𝐨𝐥𝐞𝐣. 𝐏𝐫𝐳𝐞𝐳 𝐜𝐡𝐰𝐢𝐥𝐞 𝐦𝐲ś𝐥𝐚ł𝐚𝐦 𝐧𝐚𝐝 𝐬𝐨𝐛ą 𝐢 𝐳𝐚𝐬𝐭𝐚𝐧𝐚𝐰𝐢𝐚ł𝐚𝐦 𝐬𝐢ę 𝐣𝐚𝐤 𝐩𝐨𝐭𝐨𝐜𝐳𝐲 𝐬𝐢ę 𝐝𝐳𝐢𝐬𝐢�...