« Midoriya Izuku x Reader »

94 2 0
                                    

Deszcz dudnił o chodnik i gruzy zawalonego budynku. Każdy przechodzień zdążył już uciec, aby ukryć się przed zimnymi kroplami i ustąpić zmęczonym bohaterom. Ich stroje były przemoknięte do suchej nitki, czasem tracili widok przez ulewę, a jedynym dobrym punktem zdarzenia były uliczne latarnie i lampy helikopterów oświetlające zajście. Herosi przecierali mokre twarze, które zalewała ciecz pomieszana z potem. Nie tak miał zakończyć się ten dzień.

Izuku, pod pseudonimem Deku wraz z (Y/N) obchodzili swoją rocznicę związku na patrolu w pracy. Nie był to najromantyczniejszy sposób na świętowanie tego dnia, lecz obaj cieszyli się, że mogli być blisko siebie. Rozmawiali o prostych rzeczach, statystykach aspirujących w zawodzie, pogodzie i tym co zjedzą na późną kolację, jednocześnie rozglądając się po okolicy. Pomimo zmniejszonej aktywności przestępców para jak zawsze była czujna i wypatrywała jakichkolwiek problemów. Midoriya czasem łapał za dłoń ukochanej lub dotykał jej ramienia, aby choć trochę zapełnić jego zapotrzebowanie atencji i czułości. Obiecał w duchu, że wynagrodzi (h/c) włosej i sobie długie godziny patrolowania w domu.

- Co byś chciał zjeść wieczorem? - spytała, spojrzawszy na bohatera. - Tylko nie znowu chińskie zupki. To niezdrowe - zakomunikowała. Faktycznie od paru dni zaniedbali swoją dietę tłumacząc się potwornym zmęczeniem całodziennymi zmianami w agencji. Szybkie w przygotowaniu jedzenie było zbawieniem przed położeniem się w ubraniach do łóżka, odsypiając cięższe czasy.

- Mhm... - położył brodę na kciuku i palcu wskazującym. - O! Co powiesz na katsudon? - posłał jej najlepszy uśmiech, wprawiając kobietę w chichot.

- Tak, tak, dawno nie było - zgodziła się na ulubioną potrawę Midoriyi. - Jedynie musimy wskoczyć do sklepu, bo nie jestem pewna czy coś jeszcze pozostało w lodówce - jej uśmiech nieco zbladł, co nie umknęło uwadze mężczyzny, który od razu zapytał o powód zmiany nastroju. - Może to tylko ja - zaczęła głupio i podrapała po karku. - Ale mam jakieś złe przeczucia - zmarszczyła zmartwiona brwi.

- Nic się nie bój - objął ramieniem, aby dodać (e/c) okiej otuchy. - Jestem tu z tobą - puścił jej oczko.

- Oczywiście, kończmy to i wracajmy - poklepała go po klatce piersiowej i cmoknęła szybko w policzek.

Bardzo liczyła na to, że w pobliżu nie było nikogo z włączonym aparatem. Jeśli tak, mogli się spodziewać wpisów na plotkarskich stronach na temat ich relacji. Nie wiedziała, dlaczego wciąż pisali o związku, który już dawno oficjalnie potwierdzili. Zadurzyli się w sobie już w liceum, gdzie się również poznali. Do końca życia będą pamiętali dzień, w którym uświadomili sobie nawzajem o swoich uczuciach. Dwie czerwone niczym pomidory osoby naprzeciw siebie z plączącymi się językami i nerwowymi tikami. Z perspektywy osób trzecich wyglądaliby uroczo, lecz oni byli w tamtym momencie przerażeni. Następujące po tym ulga i ogromne szczęście było warte wszelakiego stresu i strachu oraz zapoczątkowało wspaniałą relację.

Zielonooki swoją uwagę podzielił na dwie części. Jedna dotyczyła złoczyńców i sekwencji swoich ataków, a druga kierowała się ku (H/N). Walczyli już długo, cały oddział bohaterów opadał z sił odpierając perfekcyjnie zaplanowany atak na jeden z ważniejszych budynków miasta. Szeptał nazwy ataków specjalnych, modląc się o koniec kilkugodzinnej walki. Był wycieńczony. Włosy przykleiły mu się do twarzy, jego oddech przyspieszony, tak samo jak bicie serca. Widział wokół biegających innych bohaterów, medyków zabierających rannych i policjantów skuwających pokonanych. Martwiło go jedno. Nigdzie nie widział (Y/N). Kątem oka przelatywały mu kolory jej stroju i czubek głowy, lecz nie ukajało to nadszarpniętych nerwów. Sam posiadał kilka niegroźnych ran i nie chciał, aby na jej ciele znalazło się coś gorszego.

One shots PL «𝒞𝒽𝒶𝓇𝒶𝒸𝓉𝑒𝓇 𝓍 ℛ𝑒𝒶𝒹𝑒𝓇»Where stories live. Discover now