×2×

208 10 19
                                    


Spałaś sobie wszystko fajnie super, a tu nagle jedno, głośne BUM. Co prawda było już kilka innych dość hałaśliwych odgłosów, ale je zignorowałaś. Ten był jednak bardziej... Głośny i niepokojący.

Szybko wstałaś z ziemi by zobaczyć co się stało. Pobiegłaś z prędkością światła w stronę dźwięku. No, może nie z aż taką prędkością, bo z taką biegać nie umiałaś, jednakże to był szybki bieg. Kiedy dotarłaś, szybko schowałaś się za jakimś budynkiem.
To co zobaczyłaś zatrzymało Ci na chwilę dech w piersiach.

Zauważyłaś Inka, Errora, parę szkieletów podobnych do nich tyle że inaczej ubranych. Z drugiej strony stała dwójka szkieletów oraz jeden człowiek. Ta osoba nie wyglądała tak jak ty. Wydawała się być dość... Smutna i zła jednocześnie.

Białe roztrzepane przez ruch i wiatr włosy pasowały do jego białej skóry. Na policzkach miał małe fioletowe kółka, a na twarzy gościł smutny, leciutki uśmiech. Mówiąc smutny, leciutki uśmiech mam na myśli kąciki ust uniesione o parę milimetrów. Jego oczy. Jedno czerwone, drugie jasne, wręcz śnieżno białe, ale było w nich coś... dzikiego? Jego strój... Tu mógłbym się rozpisywać, ale zrobię to jak najkrócej potrafię, aby cię nie zanudzić...
Na czarną przyległą do ciała z długim rękawem... bluzkę? Golf? Dokańczając na to miał nałożoną białą luźną koszulkę. Czarne spodenki do kolana i białe proste buty. Na szyi miał biały szal z czarnymi zakończeniami co wyglądało jak bardzo gruby lineart.
Muszę przyznać i ty też że wyglądał nieźle mimo ran.

Zauważyłaś jak Error bierze Inka linkami i rzuca o ziemię roztrzaskując jego pędzel. Myślałaś że malarz będzie bezbronny.

Myliłaś się.

Wtedy Ink skoczył na Errora z trzema małymi pędzelkami pomiędzy swoimi kościstymi palcami, a obok niego były ciemno szare kości zrobione z farby.
On nie wyglądał już jak Ink którego znasz.
Wyglądał jak potwór. Nie taki jak inni z podziemia, o których opowiadała ci Core!Frisk.
Cieszyłaś się że od samego początku miałaś rację. Ale to nie była chwila na taniec zwycięstwa. Dobrze, że się obudziłaś, nieprawdaż?
Kiedy Error został powalony na ziemię Ink skoczył po coś do góry. Spojrzałaś w tamtym kierunku. Na jednej z linek wisiała fiolka, którą oślepiał lekko fioletowy blask. W tym czasie człowiek też skoczył.
Zauważył cię kątem oka. Rozproszyło go to. ((Czy tylko ja wyobraziłam sobie XChare w tej chwili z suprise pikachu meme? dop. Autorki.)) Któryś z nich miał już sięgnąć po fiolkę. Ale Error na to nie pozwolił. Ta fiolka musiała być naprawdę cenna skoro się tak o nią bili...

Na gwieździstym niebie pojawiła się cała masa ostrych czerwonych kości, które najprawdopodobniej należały do glitchującego się szkieleta. Widziałaś je kiedyś. Dziwne by były kogoś innego, choć było tu dużo innych szkieletów. Te kości były zbyt bardzo rozpoznawalne. Error wezwał nitki i ściągnął kości na ziemię.
Kiedy fiolka miała roztrzaskać się o ziemię Ink ją złapał. Error jak na zawołanie skończył na niego i próbował wbić w Inka kości.

Bezskutecznie.

Złapał malarza linkami chcąc zadać mu następny cios, gdy inny Sans ubrany na czarno-czerwono z jednym złotym zębem wezewał smocze jamy i wystrzelił w część sklepienia, które już po chwili się rozpadło. Tam gdzie ty byłaś wszystko ziemia była nienaruszona. I dobrze, bo nie było by superkowo gdyby się dowiedzieli, że tu jesteś... Nadal wpatrywalaś się w całą tą sytuację.

- Nie powinno cię tu być, wiesz? - gdy tylko to usłyszałaś odskoczyłaś od głosu jak kot od ogórka. Bardzo dobrze znałaś tą osobę. Chociaż to mógłby być ktoś inny o tym samym brzmieniu. W tym dniu chyba nic by cię już nie zdziwiło.

Udało Ci się już jakkolwiek uspokoić więc stwierdziłaś, że odpowiesz pytaniem na pytanie ignorując jej słowa.
- Co ty tu robisz? - zadałaś pytanie na co ona przymknęła lekko oczodoły.

- Ja zapytałam pierwsza, więc ty pierwsza odpowiadasz, ale to później. Teraz musimy się zbierać - odrazu po powiedzeniu tego chwyciła cię za nadgarstek, by po chwili powoli i niezbyt mocno pociągnąć. W sensie... Zrobiła by to, gdyby mogła wpływać na rzeczywistość... więc jej ręka nie mogła cię ani złapać ani pociągnąć. Przepraszam, gdybym się nie poprawił to wprawił bym Cię w błąd... ((Napisane jest to tak specjalnie. Dopiero w g00d endingu będzie to wszystko wyjaśnione... Dop. Autora))

Więc kiedy cię nie złapała, bo nie mogła ty zadałaś ważne pytania, na które koniecznie chciałaś znać odpowiedź.

- Czy to o wszystkim wiedziałaś? Dlaczego nie chciałaś nam o tym powiedzieć? - twój palec był skierowany na walkę, która działa się podczas waszej przyjemnej wymiany zdań. Rzeczy, o które zapytałaś serio były dla ciebie frustrujące.

- Odpowiem Ci na nie później. Teraz musimy iść do Omega lini czasu. Inni z twojego au już tam są- wyprostowała się i uśmiechnęła wyciągając do Ciebie rękę. - Idziemy?

- Nie póki mi nie odpowiesz! - to już powiedziałaś głośniej, ale mimo iż walka ucichła, a słychać było rozmowy tych wszystkich szkieletów to i tak między innymi glitchujący się głos Errora potrafił was zagłuszyć nawet gdybyś krzyknęła podnosząc głośność swojej wypowiedzi o dwa lub trzy razy. A Error jeszcze się nie unosił.

- Jeśli ci odpowiem na twoje pytanie z grubsza to że mną pójdziesz? - ty tylko przytaknęłaś głową twierdząco, na co ona tylko złapała się u nasady nosa głośno przy tym wzdychając - Dobra, ale nie będę mówić że szczegółami, bo nie mamy czasu.

- Zgoda - odrazu się rozpromieniłaś uśmiechając się w duchu. Nie chciałaś się, aby uśmiech włamał ci się na twarz. W końcu to poważna sytuacja, odpowiedź na którą długo czekałaś. Ale nie mogłaś się pohamować, przez co kąciki twoich ust lekko wzniosły się do góry.

- Więc tak. Odpowiadając na twoje pierwsze pytanie... Znałam tylko część tego wszystkiego. Ink... Mogę nie mówić jego imienia? Trochę się nim teraz brzydzę... - ty tylko kiwnęłaś głową na tak i zachęciłaś ręką, aby mówiła dalej. - No więc on powiedział mi, że w jednym au znalazł jakąś smutną i samotną osobę, więc chciał się z nim zaprzyjaźnić. Potem do akcji wkroczył Error i zabrał tej "samotnej i smutnej osobie" czyli Cross'owi duszę. Potem nie wiem co się działo. Dopiero niedawno dowiedziałam się co się dzieje. Że to tylko gra paru osób. Ale my w nią grać nie będziemy. Idziemy do Omega lini czasu. Muszę zadbać o twoje bezpieczeństwo.

- A druga odpowiedz? Dlaczego nam o tym nie powiedziałaś? Pomoglibyśmy albo coś... - pomyślałaś sobie że to będzie najdziwniejszy dzień w twoim życiu.

- Nie mówiłam wam, bo nie wiedziałam, że to co jeszcze przed naszą rozmową oglądałaś może się zdarzyć. To o czym mnie ten głupi malarz poinformował było zwyczajne. Nikt po takim czymś by się nie domyślił, że... - nie dokończyła. Zaczęła cicho płakać.

- Chodźmy już. Sama mówiłaś, że musimy jak najszybciej uciec. - uśmiechnęłaś się do niej tak by ją pocieszyć. Nie lubiłaś kiedy twoi przyjaciele byli smutni.

- Jasne już idziemy. - Core!Frisk obejrzała się w stronę tego wszystkiego co się stało w Outertale.

Kiedy już was nie bylo, dało się słychać piękny, chłopięcy lecz smutny krzyk chłopca ubranego w biel i czerń.

~∆~
1126 słów bez tego tu.

Wow

Nigdy nie napisałam czegoś tak długiego.

Wiem że na początku rozdział może być inny niż później, ale... Stwierdziłam, że połowa mi się nie podoba i dziś pisałam od nowa.

Przepraszam, że rozdział dopiero teraz. Przynajmniej w papieską. Miał być dwa tygodnie temu, ale były poprawki przez co rozdział jest teraz czytelniejszy :D

Miłej papieskiej kochani!

((Ps. 10.08.2020 będzie konkurs ;3))

X to nie tylko niewiadoma.   XChara x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz