8. Ojciec i Córka

488 22 1
                                    

Auradon 2015r.

*Ben*

Właśnie wracałem z przymiarki garnituru na koronację, jednak nie tylko to powodowało mój atak euforii. Tata zgodził się dać szansę dzieciakom z Wyspy i teraz one będą mogły żyć z nami w Auradonie! Naprawdę przeogromnie się cieszę. Jestem ogromnie wdzięczny Nice za to, że udzieliła mi wsparcia, którego potrzebowałem i dzięki temu zdobyłem się na odwagę, by przedstawić rodzicom swoją propozycję. Właśnie idę do jej komnaty, by podzielić się z nią radosną nowiną. Chwilę po zapukaniu do drzwi otrzymałem zgodę na wejście, więc czym prędzej z niej skorzystałem. 

- Cześć Ben, co tam? - spytała z uśmiechem. Coś czuję, że wiadomość o potępionych jeszcze bardziej ją rozweseli.

- Nica, nie uwierzysz! Tata zgodził się na przyjazd dzieci potępionych z Wysypy! Wprawdzie przyjadą tutaj póki co tylko cztery osoby, a mianowicie; córka Złej Królowej, syn Jaffara, syn Cruelli de Mon i naprawdę udało mi się ją przepchnąć, CÓRKA SAMEJ DIABOLINY!

- Wspaniale Ben. To naprawdę wielki sukces.

- Prawda, że tak?! Nica, to dzięki tobie! Dziękuję ci, że dodałaś mi motywacji, bym porozmawiał o swoim pomyśle z rodzicami. - przytuliłem przyjaciółkę, by okazać jej swoją wdzięczność najlepiej, jak tylko potrafiłem. Po drodze myślałem o kupnie kwiatów i czekoladek, ale mama mogłaby sobie zbyt dużo pomyśleć, a jakby to wyciekło do Audrey... Istne piekło na ziemi.

- Drobiazg. Mówiłam ci, że zawsze możesz liczyć na moje wsparcie. - odsunąłem się od niej i dopiero wtedy przyjrzałem się jej oczom... zaszklonym od płaczu. 

- Nica, wszystko w porządku? - spytałem z troską. Być może nie znaliśmy się długo, ale to nie zmienia faktu, że się o nią martwię. W ogóle... to wszystko jest jakieś takie... dziwne. W sensie... czuję jakąś niezrozumiałą więź z Nicą, ale nie mam pojęcia, skąd się to u mnie wzięło.

- Tak, jest okej. - ani trochę nie przekonały mnie jej słowa.

- Nica, dałaś mi dziś do zrozumienia, że mogę liczyć na twoje wsparcie, co też przed chwilą powiedziałaś. Wiedz zatem, że działa to w dwie strony. Jeśli chcesz porozmawiać, ja z chęcią cię wysłucham. Jeśli potrzebujesz pomocy, ja będę pierwszą osobą, która ci jej udzieli. Proszę, powiedz mi, o co chodzi. - kasztanowowłosa zawahała się chwilę, ale ostatecznie zdecydowała się zwierzyć mi ze swoich trosk:

- Bo widzisz... W miejscu, z którego do was przyjechałam, zostawiłam bardzo bliskiego przyjaciela. Ja... wyjechałam bez niczyjej wiedzy, dlatego... nawet się z nim nie pożegnałam! Zostawiłam mu jedynie list z wyjaśnieniami, gdzie jestem i to wszystko... Nie masz pojęcia, jak bardzo za nim tęsknię! - zrobiło mi się żal przyjaciółki. Nie miałem pojęcia, że tak źle znosi rozstanie z bliskimi. Zazwyczaj uśmiecha się, kiedy jestem obok. Od razu przytuliłem dziewczynę, by swobodnie mogła wypłakać się w moich ramionach.

- Nicaa... - zastanowiłem się przez chwilę, co mądrego mógłbym jej powiedzieć. - Domyślam się, jak może boleć uczucie tęsknoty. Jeśli znaczysz dla swojego przyjaciela tyle, co on dla ciebie, jestem pewien, że też o tobie myśli. Nie masz się jednak czym martwić. Prędzej, czy później na pewno znów dane wam będzie się spotkać. - Nica i jej przyjaciel muszą być sobie bliscy, skoro dziewczyna tak za nim płacze. Zazdroszczę jej takiego zżycia z drugą osobą. Ja wprawdzie nigdy nie powiem tego na głos, ale moje relacje z Audrey są dalekie od tych, które chciałbym mieć z osobą, z którą spędzę resztę swojego życia. Póki co, mogę jedynie trzymać się nadziei, że to wkrótce ulegnie poprawie.

- Dzięki, tato. - spojrzałem zdziwiony na rówieśniczkę. Dlaczego ona powiedziała do mnie "tato?" Może myśli teraz nie tylko o swoim przyjacielu, ale także o rodzicach, których przyjechała odszukać? 

Następcy : Zatracona w PrzeszłościWhere stories live. Discover now