Auradon 2015r.
*Ben*
Właśnie wracałem z przymiarki garnituru na koronację, jednak nie tylko to powodowało mój atak euforii. Tata zgodził się dać szansę dzieciakom z Wyspy i teraz one będą mogły żyć z nami w Auradonie! Naprawdę przeogromnie się cieszę. Jestem ogromnie wdzięczny Nice za to, że udzieliła mi wsparcia, którego potrzebowałem i dzięki temu zdobyłem się na odwagę, by przedstawić rodzicom swoją propozycję. Właśnie idę do jej komnaty, by podzielić się z nią radosną nowiną. Chwilę po zapukaniu do drzwi otrzymałem zgodę na wejście, więc czym prędzej z niej skorzystałem.
- Cześć Ben, co tam? - spytała z uśmiechem. Coś czuję, że wiadomość o potępionych jeszcze bardziej ją rozweseli.
- Nica, nie uwierzysz! Tata zgodził się na przyjazd dzieci potępionych z Wysypy! Wprawdzie przyjadą tutaj póki co tylko cztery osoby, a mianowicie; córka Złej Królowej, syn Jaffara, syn Cruelli de Mon i naprawdę udało mi się ją przepchnąć, CÓRKA SAMEJ DIABOLINY!
- Wspaniale Ben. To naprawdę wielki sukces.
- Prawda, że tak?! Nica, to dzięki tobie! Dziękuję ci, że dodałaś mi motywacji, bym porozmawiał o swoim pomyśle z rodzicami. - przytuliłem przyjaciółkę, by okazać jej swoją wdzięczność najlepiej, jak tylko potrafiłem. Po drodze myślałem o kupnie kwiatów i czekoladek, ale mama mogłaby sobie zbyt dużo pomyśleć, a jakby to wyciekło do Audrey... Istne piekło na ziemi.
- Drobiazg. Mówiłam ci, że zawsze możesz liczyć na moje wsparcie. - odsunąłem się od niej i dopiero wtedy przyjrzałem się jej oczom... zaszklonym od płaczu.
- Nica, wszystko w porządku? - spytałem z troską. Być może nie znaliśmy się długo, ale to nie zmienia faktu, że się o nią martwię. W ogóle... to wszystko jest jakieś takie... dziwne. W sensie... czuję jakąś niezrozumiałą więź z Nicą, ale nie mam pojęcia, skąd się to u mnie wzięło.
- Tak, jest okej. - ani trochę nie przekonały mnie jej słowa.
- Nica, dałaś mi dziś do zrozumienia, że mogę liczyć na twoje wsparcie, co też przed chwilą powiedziałaś. Wiedz zatem, że działa to w dwie strony. Jeśli chcesz porozmawiać, ja z chęcią cię wysłucham. Jeśli potrzebujesz pomocy, ja będę pierwszą osobą, która ci jej udzieli. Proszę, powiedz mi, o co chodzi. - kasztanowowłosa zawahała się chwilę, ale ostatecznie zdecydowała się zwierzyć mi ze swoich trosk:
- Bo widzisz... W miejscu, z którego do was przyjechałam, zostawiłam bardzo bliskiego przyjaciela. Ja... wyjechałam bez niczyjej wiedzy, dlatego... nawet się z nim nie pożegnałam! Zostawiłam mu jedynie list z wyjaśnieniami, gdzie jestem i to wszystko... Nie masz pojęcia, jak bardzo za nim tęsknię! - zrobiło mi się żal przyjaciółki. Nie miałem pojęcia, że tak źle znosi rozstanie z bliskimi. Zazwyczaj uśmiecha się, kiedy jestem obok. Od razu przytuliłem dziewczynę, by swobodnie mogła wypłakać się w moich ramionach.
- Nicaa... - zastanowiłem się przez chwilę, co mądrego mógłbym jej powiedzieć. - Domyślam się, jak może boleć uczucie tęsknoty. Jeśli znaczysz dla swojego przyjaciela tyle, co on dla ciebie, jestem pewien, że też o tobie myśli. Nie masz się jednak czym martwić. Prędzej, czy później na pewno znów dane wam będzie się spotkać. - Nica i jej przyjaciel muszą być sobie bliscy, skoro dziewczyna tak za nim płacze. Zazdroszczę jej takiego zżycia z drugą osobą. Ja wprawdzie nigdy nie powiem tego na głos, ale moje relacje z Audrey są dalekie od tych, które chciałbym mieć z osobą, z którą spędzę resztę swojego życia. Póki co, mogę jedynie trzymać się nadziei, że to wkrótce ulegnie poprawie.
- Dzięki, tato. - spojrzałem zdziwiony na rówieśniczkę. Dlaczego ona powiedziała do mnie "tato?" Może myśli teraz nie tylko o swoim przyjacielu, ale także o rodzicach, których przyjechała odszukać?
YOU ARE READING
Następcy : Zatracona w Przeszłości
FanfictionMówi się, że nie można zmienić przeszłości. Cóż, jest to prawda... Ale gdyby się miało taką możliwość? Wiecie, co ja bym zmieniła? Sprawiłabym, że ten "idealny Auradon" stał się miejscem, gdzie każdy mógłby być sobą bez względu na pochodzenie. Wszys...