Rozdział 15

16.1K 528 32
                                    


 Miłego czytania!!! <3

2,5 roku później...

            W mieszkaniu panuje sajgon a ja nie wiem w co mam ręce włożyć. Za godzinę mamy być w kościele na chrzcie synka Gabrysi i Tomka. Miałam duże wątpliwości czy się tam pojawić ale moja przyjaciółka zapewniła mnie, że nie będzie tam Jego. Patrzę na moje córki, które bawią się w salonie. Są istną kopią swojego ojca. Ciemniejsza karnacja, czarne jak węgielki oczka i ciemne włoski. Miny jakie robią, sposób w jaki się śmieją. Te dwa diabełki, które wyglądają jak aniołki dają mi nieźle popalić. Ich ciekawość świata jest przerażająca. Koniec rozmyślania bo nie zostało mi dużo czasu a jesteśmy w proszku.

W ostatnim momencie wpadamy do kościoła. Siadam obok Magdy i Dawida, którzy jak się okazało po ślubie Gabi znali się już wcześniej i niebawem odbędzie się ich ślub. Dawid mi pomaga i bierze Nikolę na kolana a ja biorę Marysię, która dziś jest nadzwyczaj marudna. Czekamy na rozpoczęcie uroczystości jednak w kościele robi się małe zamieszanie i wchodzi nikt inny jak Salvatore z jakąś lafiryndą. Kurwa to jakieś pieprzone daja vu. Mafiozo w kościele no kurwa to jakiś cyrk. Mam ochotę stamtąd uciec, jednak nie dam tej satysfakcji temu skurwielowi. Po porodzie całkowicie przewartościowałam swoje życie. Moje córki dały mi taką siłę o którą bym siebie nie podejrzewała. Nie jestem już tą szarą zalęknioną dziewczyną. Jestem silną kobietą i matką.

Po uroczystości mieliśmy zaproszenie do restauracji na obiad. Zostawiłam swoje auto na parkingu. Zaczęłam wyjmować nasze rzeczy z mojego samochodu a przy dwójce dzieci jest tego trochę. Dawid zapinał już foteliki w swoim aucie, a Magda miała przypilnować dziewczynki, które rozpierała energia. Odwróciłam się i zobaczyłam palący wzrok Salvatore przez moje ciało przebiegł dreszcz. W tym momencie obok mnie pojawiły się Nikola i Marysia, jego wzrok przeniósł się na dziewczynki a moje serce przestało bić na ten widok. Cała sytuacja trwała zaledwie chwilę a ja czułam jakby to była cała wieczność. Niech sobie myśli co chce.

Jechaliśmy w milczeniu i nagle Magda się odezwała:

- Natalka nie obraź się ale powinnaś utrzeć nosa temu idiocie.

- Ale, że jak?- zapytałam zdziwiona

- Mam pomysł ale na to musi się zgodzić również Dawid – klasnęła w ręce i popatrzyła na niego wzrokiem kota ze Shreka

- Mów ale już wiem, że się zgadzam – powiedział rozbawiony Dawid

- No wiec Dawid będzie udawał twojego faceta. Oczywiście bez żadnych pocałunków ale trzymanie się za rączkę i przytulenie wchodzi w grę. Już widzę jego minę – zaśmiała się głośno

- Nie mogę się na to zgodzić - zaprotestowałam

- Uważam, że to super pomysł. Zagramy mu troszkę na nerwach. Niech sobie nie myśli, że ciągle o nim myślisz – wtrącił Dawid

Chwilę się nad tym zastanawiałam i postanowiłam zagrać w tą grę.

Salvatore

Od czasu wypadku jej nie widziałem. Nie było dnia żebym o niej nie myślał. Myślałem, że skorzysta z mojej pomocy ale duma jej nie pozwoliła. Chciała oddać mi kartę jednak nie chciałem o tym słyszeć. Pieniądze na koncie do dnia dzisiejszego nie zostały ruszone. Miałem nie pojawiać się na chrzcie syna mojego najlepszego przyjaciela ale zmieniłem zdanie mimo, że wiedziałem o tym, że ona tam będzie a może właśnie dlatego.

Zdążyłem w ostatniej chwili. Postanowiłem zabrać ze sobą jedną z kelnerek pracujących w moim klubie. Po prostu miała wyglądać, tylko tyle. Mieliśmy jechać od razu do restauracji ale nie mogłem nie zrobić mocnego wejścia. Nie widziałem jej w kościele. Po całej tej szopce czekałem na mojego przyjaciela, żeby z nim chwile porozmawiać. Jednak to co zobaczyłem zmroziło mnie. Nie myślałem, że tak mnie to ruszy. Natalia była piękniejsza niż kiedy kiedykolwiek. Zmysłowa, seksowna. Moja. Mój wzrok przesunął się na dwie małe dziewczynki wybiegające z za samochodu. Byłem w szoku. Dwie małe kopie. Kopie mnie i mojej siostry, która zmarła w wypadku samochodowym jak byliśmy mali.

Przeznaczenie [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz