Rozdział 14

7 1 0
                                    

Rozdział 14

- Dobrze... teraz będzie song, tancerki schodzą ze sceny i wchodzi Adaś. Remember, jesteś zrozpaczony, Pocahonthas is gone! Zastanawiasz się, czy ktoś jej nie kidnapped...

Gdyby głos Pani Reżyser Jolanty zobrazować jako wiadro, to byłoby ono wypełnione po brzegi zaangażowaniem i pasją, a wylewające się z niego krople to pojedyncze angielskie słówka. Ta kobieta ma teatr zamiast duszy. Serio.

- A co z piosenkami? Czy ktoś z was znalazł a singer na nagrania?

Pola spojrzała na stojącego wśród innych aktorów Adama, próbując mu telepatycznie przekazać swoją jeszcze nie stuprocentową zgodę. Od razu załapał.

- Pani Reżyser, ja być może kogoś mam, dopytam i dam Pani znać. 

- Great! Not me, tylko Malwince. Ona się tym zajmuje, nie będę się mieszać. Just wanted to know, jak sytuacja wygląda. – reżyser klasnęła w dłonie – światła! Action!

Przez niemal cały czas trwania próby Pola analizowała ostatnie wydarzenia. Również tę rozmowę w parku – niby dość szybko przeszli nad nią do porządku dziennego, ale Pola wciąż czuła, że temat jest niewyczerpany. Powinni jeszcze raz o tym porozmawiać. A może przesadza? Może wszystko jest już ok? W sumie, może Adam sam podejmie ten temat. Zobaczy się.

Jednak oprócz rozmyślania nad swoim skomplikowanym życiem Apolonia skupiała się od czasu do czasu na próbie, zwłaszcza na momentach, gdy na scenę wchodził Adam. Nie może się nadziwić, jakim on jest świetnym aktorem. Na tle reszty grupy szczególnie widać, że Adam wyróżnia się swoim talentem do grania na scenie. Nic dziwnego, że dostał jedną z głównych ról, a gdyby był dziewczyną, na pewno grałby Pocahonthas. Największe wrażenie zrobiła na niej scena, w której Adam grał zrozpaczonego utratą ukochanej – potrafi wzruszyć! Pola chciałaby być tak świetna w pisaniu, jak Adam w aktorstwie. Szkoda tylko, że nie poszedł na swoje wymarzone studia...

- Hej! I jak? Pewnie się strasznie wynudziłaś, co?

Pola tak się zamyśliła, że w ogóle nie zauważyła, kiedy próba dobiegła końca.

- Ale się zmęczyłem! Najbardziej wymagająca jest scena na końcu, muszę biegać jak szalony i wymachiwać rękami... No, i jeszcze bieganie przed tą sceną, kiedy na chwilę jest ciemno, jak najszybciej układamy rekwizyty. Pani Reżyser wymyśliła, żebym pomagał w ostatniej zmianie scenerii, bo to pomoże mi się zmęczyć. Genialna jest, co nie? – wziął głęboki oddech. Ma rozszerzone z podekscytowania źrenice, jak zawsze po próbie. Teatr jest dla niego normalnie jak raj. Dżungla, w której w końcu może się wybiegać. Jak on wytrzymuje na tych nudziarskich studiach prawniczych?!

- W ogóle, to można już kupować bilety, i... Jeśli chcesz oczywiście, mogę zarezerwować dla ciebie miejsce w pierwszym rzędzie.

- Yy... No, jasne. A ile kosztuje bilet?

- Daj spokój, na mój koszt. – machnął ręką i zaczął przebierać buty.

- Adam, dopiero co zalało twoje mieszkanie, nie chcę ci zabierać kasy...

- Haha, o to się nie bój. Po pierwsze, aktorzy mogą zaprosić kogoś za darmo, przecież rodzina nie będzie płacić, żeby zobaczyć występ swojego dziecka.

- No tak, nie pomyślałam o tym. A... nie zapraszasz rodziców?

- To po drugie: zapraszam, ale ojcu mówię, że trzeba zapłacić. Więc będę miał kasę na twój bilet.

Roześmiali się. Adam wziął swoje rzeczy z siedzenia i razem ruszyli w stronę wyjścia.

- Ty to masz głowę do interesów! Może kiedyś zostaniesz moim menadżerem? – zapytała ze śmiechem Pola.

Kręte ścieżkiWhere stories live. Discover now