20. A Very Merry Christmas.

2.4K 131 9
                                    

Rano nie czułam się już aż tak źle jak wczoraj, ale jednak nadal źle. Zjadłam śniadanie i zaserwowałam sobie wszystkie te kuracje, które wczoraj przygotowywał dla mnie Harry.  Skoro dziś po nich czuję się lepiej, może jednak wykuruję się do wtorku. Wczoraj wieczorem musiałam zadzwonić do dyrektorki placówki, którą miałam odwiedzić by powiedzieć, że jednak nie mogę się zjawić. Kobieta była wyrozumiała, ale też zasmucona. Dzieciaki podobno nastawiły się na moją wizytę i bardzo się cieszyły. Przykro mi było, że muszę je zawieść. Jednak nie zamierzałam się poddawać. Skoro te wynalazki Harry'ego zadziałały przez jeden dzień, przez dwa kolejne może akurat postawią mnie na nogi.

Byłam już po inhalacji i skończyłam pić herbatę z lipy, kiedy do kuchni wszedł Harry. Spojrzał na mnie, a ja na niego. Oboje szybko odwróciliśmy głowy. Otworzył lodówkę i zaczął coś z niej wyjmować. Wziął sobie do serca moje wczorajsze słowa "czuj się jak u siebie".

- Jak się czujesz? - zapytał sucho.

- Lepiej niż wczoraj, ale nadal kiepsko.

- Masz temperaturę?

- 37,5.

- Wzięłaś tabletki?

- Wzięłam.

- A inhalacja?

- Też.

- To dobrze.

Na tym skończyła się rozmowa. Dokończyłam zmywanie naczyń i poszłam do siebie. Cały dzień spędziłam w pokoju z laptopem, lub z książką w rękach. Wychodziłam jedynie do łazienki, lub żeby coś zjeść. Dziś apetyt dopisywał mi nieco bardziej niż wczoraj. Szłam właśnie na dół, kiedy zadzwonił mój telefon.

- Cześć mamo. - Przywitałam kobietę z uśmiechem na twarzy, chociaż przecież nie mogła tego widzieć.

- Cześć, Cassie. - Mój humor od razu poprawił się, kiedy usłyszałam w słuchawce jej głos. - Jesteś chora? - zapytała od razu.

- Co?

- Brzmisz jakoś inaczej - powiedziała. Wyłapała to po krótkim "Cześć, mamo"?!

- Nie, wszystko w porządku - odpowiedziałam. - Po prostu skończyłam właśnie oglądać film i trochę się popłakałam, dlatego mam katar. - Usmażę się w piekle za kłamanie własnej matce.

Rozmawiałyśmy przed dwadzieścia minut, w trakcie których przełączyłam ją na głośnik i zrobiłam sobie kanapki i herbatę.

- Czemu jej nie powiedziałaś? - Harry pojawił się w progu kuchni, kiedy zakończyłam połączenie z mamą.

- Podsłuchiwałeś? - Nawet na niego nie spojrzałam, odkładając telefon na blat.

- Nie. - Wywrócił oczami. - Po prostu nie jestem głuchy.

Racja, moja mama, kiedy mówi do telefonu, mówi głośno.

- Nie chciałam jej martwić. Zaraz bukowałaby bilety, żeby do mnie przyjechać. Nie ma takiej potrzeby, jestem dużą dziewczynką i sama sobie poradzę. - Wyjaśniłam.

- Naprawdę zostaniesz sama na święta? Javi i Charlie wiedzą?

- Po co? Żeby mieli wyrzuty sumienia, że mnie tu zostawili? Powiedziałam im, że drugiego dnia świąt przyleci Zayn. - Kolejne kłamstwo. Dosyć niemądre, bo przecież nawet przez przypadek mogło się wydać.

- A Conor? Ktokolwiek? Nathan? Andy? - Ostatnie imię wypowiedział z pogardą.

- Nie. Jedna z moich zasad brzmi: Żadnego seksu w święta - powiedziałam zdenerwowana, wymijając go. - Nikt poza rodzicami i Lou nie wie, że zostaję tu sama. Bardzo by mnie cieszyło, gdyby tak zostało. - Dodałam i poszłam do siebie.

These Teen Hearts |2| [zakończone]Onde histórias criam vida. Descubra agora