56. Sometimes we're friends, sometimes we're more and now I'm just a stranger.

2.5K 132 5
                                    

Te parę dni zleciało naprawdę szybko i zanim się obejrzałam, byliśmy już w Londynie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Te parę dni zleciało naprawdę szybko i zanim się obejrzałam, byliśmy już w Londynie. Już jakiś czas temu ustaliłyśmy z dziewczynami, że jak tylko wszystkie cztery będziemy w mieście, odwiedzimy Jima, Maggie i ich zaledwie kilkutygodniowego synka. Oczywiście zapowiedziałyśmy się wcześniej, nie chcąc zwalać im się na głowę tak niespodziewanie. Nakupiłyśmy małemu mnóstwo prezentów i pojechałyśmy do świeżo upieczonych rodziców. Widać było, że oboje są zmęczeni, ale naprawdę szczęśliwi. Cieszyłam się razem z nimi. A mały Eric? Cudo! Chyba nie widziałam śliczniejszego dziecka. Był tak uroczy, tak śliczny, tak słodki, że żadna z nas nie mogła oderwać od niego wzroku, chociaż niemal przez całą naszą wizytę spał w łóżeczku. Niestety, w końcu musiałyśmy przerwać nasze wpatrywanie się w malucha. Wieczorem czekała nas impreza i musiałyśmy się przygotować. Pożegnałyśmy się z wujkiem Jasmine i jego małżonką, a potem Tasha rozwiozła nas do domów, byśmy mogły się wystroić.

- Wooooooooooooow - powiedział Javi przeciągle, kiedy pojawiłam się gotowa w salonie.

- Nie przesadzaj. - Machnęłam ręką, podchodząc do dużego lusterka niedaleko drzwi. Przyjaciel poszedł za mną.

- Serio. Wyglądasz... perfekcyjnie. Wow. Totalna szprycha - stwierdził, mierząc mnie wzrokiem z góry na dół.

- Nie wiem, co znaczy "szprycha" ale przyjmę to jako komplement. - Zaśmiałam się, poprawiając włosy opadające na czoło.

- No raczej!

Chwilę później usłyszeliśmy pospieszne stukanie obcasów, a kiedy się odwróciliśmy, naszym oczom ukazała się Charlie.

- Możesz sobie wyglądać jak szprycha, Cass, ale to i tak moja księżniczka będzie najpiękniejszą niewiastą na tej imprezie - powiedział na widok swojej dziewczyny Javi, po czym podszedł do niej i pocałował.

- W jednym zdaniu użyłeś słów "szprycha", "księżniczka" i "niewiasta". Czy ty jesteś trzeźwy? - Zaśmiałam się. Chłopak spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.

- Jeszcze tak.

Impreza miała miejsce w mieszkaniu Liama, więc to jego adres podaliśmy taksówkarzowi, który przyjechał po nas pięć minut później. Ruch na ulicach o tej porze był niewielki, więc dojechaliśmy na miejsce dosyć szybko. Javi zapłacił kierowcy i razem poszliśmy w stronę budynku. Już kiedy byliśmy na korytarzu, dało się słyszeć muzykę dobiegającą z mieszkania Liama. Hiszpan wcisnął dzwonek do drzwi, chociaż nie sądziłam, by jego dźwięk przebił się przez akurat lecący kawałek Calvina Harrisa. O dziwo, przebił się i Liam otworzył nam drzwi chwilę później.

- Najlepszego, stary! - zawołał Javi, wpychając się jako pierwszy i rzucił się na Liama, ściskając go oraz składając życzenia. Nie ma co, dżentelmen z niego. Wymieniłam z Charlie wymowne spojrzenia i obie weszłyśmy do mieszkania, zamykając za sobą drzwi. Javi dopiero wtedy przypomniał sobie o swojej dziewczynie i przyciągnął ją do siebie, by mogli złożyć życzenia razem. Chwilę później oboje odeszli w poszukiwaniu alkoholu, przekąsek, znajomych i dobrej zabawy, zostawiając mnie i Liama samych.

These Teen Hearts |2| [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz