50. Trust your heart if the seas catch fire

1.8K 165 90
                                    

Przewiduję tu jeszcze 2-5 rozdziałów, kochani... zastanawiam się też nad małą dramą na koniec

• • •

Louis właściwie nie wychodził z mieszkania aż do drugiej rozprawy, a w tym czasie praktycznie cały czas słuchał Cigarettes After Sex, aby się dobić. Chciał wierzyć Taylor na słowo, że Harry nie byłby w stanie go zdradzić, ale on nawet nie pamiętał tej nocy, nie zaprzeczał. Kochał Harry'ego, a on kochał Lou, ale nie mógł tak po prostu zapomnieć i żyć dalej, jakby nic się nie stało. Brzydził się zdradą, dlatego nie potrafił pozostać przy Zaynie, nie chciał być wtedy przez niego nawet dotykany, bo od razu czuł się tak bardzo źle.

— Wyglądasz naprawdę dobrze — mruknął Styles, gdy ubierali buty w przedpokoju.

— Wiem — spojrzał na niego i zagryzł policzek od wewnątrz. Nie chciał być niemiły, ale to tak samo wyszło... reakcja obronna, właściwie sam nie wiedział na co, skoro otrzymał komplement.

— Na pewno chcesz jechać razem? — zapytał, czując ukłucie w serduszku. Naprawdę nie chciał, aby ich relacja się popsuła, bo w końcu znalazł właściwą osobę, którą szczerze pokochał, a przez to wszystko prawdopodobnie znowu zostanie... całkiem sam.

— Mogę jechać taksówką, jeśli chcesz — wzruszył ramionami.

— Nie chcę — odparł cicho.

— Więc pojadę z tobą.

Atmosfera była nieco... niekomfortowa, dlatego więcej się już nie odzywali. Przed sądem oczywiście byli dziennikarze, którzy chcieli wiedzieć jak najwięcej, możliwe, że odgadnąć emocje po sposobie chodzenia i obstawić, kto dzisiaj polegnie. W końcu większość jedynie czekała na ich porażkę, bo to będzie sensacja i niezłe pieniądze, a w świecie showbiznesu tylko to się liczyło.

— Załóż-

— Wiem, Harry, nie jestem dzieckiem — przerwał mu, zakładając okulary przeciwsłoneczne, mimo iż był listopad, nim wysiadł z samochodu i wysilił się na uśmiech, aby nikt nie odgadnął jego prawdziwych uczuć.

Poczekał na starszego, aby szli razem i nie zdradzali, że mieli ciche dni, bo wtedy byłoby jedynie więcej plotek, a tego chcieli uniknąć. To było swego rodzaju dziwne, Louis nie był do tego przyzwyczajony, mimo iż spędzał z nim czas od miesięcy.

Bez słowa przeszli pod odpowiednią salę, gdzie czekała już Taylor z uśmiechem, ale naprawdę nie wiedzieli, z jakiego powodu ona się, kurwa, uśmiechała, skoro sytuacja była chujowa.

— Wszystko będzie dobrze, chłopcy, Hailee zaraz będzie i dzisiaj to ją będą pytać — powiedziała, a oni jedynie kiwnęli głowami. — Halo, a gdzie: hej, Taylor, tęskniliśmy?

— Cześć — mruknął młodszy, przytulając kobietę i przymknął oczy, wyciszając się na moment i choć jej ramiona nie były tymi, które kochał, to nie narzekał.

Harry miał ochotę płakać, widząc tę scenę, bo wiedział, że to z jego winy ten był taki smutny i... jakby w innej galaktyce; bał się, że rozmyślał odejście od niego, tego by nie przeżył.

Sercu zaufaj, gdy morza ogień ogarnie i żyj miłością, choć gwiazdy pędzą wspak — powiedziała blondynka, patrząc w szmaragdowe oczy, które wyglądały na lekko zdezorientowane.

~*~

Harry był cholernie wdzięczny samemu sobie, że zatrudnił ponad rok temu Hailee, która perfekcyjnie poradziła sobie przy składaniu zeznań. Przedstawiła sytuację firmy lepiej niż on sam, a tak przynajmniej uważał, bo on skupił się bardziej na emocjach i pracownikach, a ona na wykresach i statystykach, ale najlepsze były dowody, jakie dzisiaj oglądali, aby później się z nich tłumaczyć. Dwudziestodwulatka przekazała sędziemu pewien ciekawy artykuł, a także e-maile, które wymieniała z dawnymi pracownikami Rowe, nawet załatwiła to, aby tu przybyli! Świat czasem naprawdę nie doceniał kobiet.

Everything is for sale | Zouis, LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz