Złe zakończenie

678 70 2
                                    

Pisali przez większość nocy, ale szatyn po pewnym czasie wręcz nakazał pójście spać choremu znajomemu. Ten sam już nie mając siły i prawie śpiąc na klawiaturze, zgodził się bez większego sprzeciwu. Z samego rana starszy zjadł szybkie śniadanie i od razu musiał usiąść do uciążliwej pracy w papierach. Cóż, jeśli chce się godnie żyć, trzeba być gotowym na poświęcenia. W jego przypadku był to czas i bardzo często nieprzespane noce. O dziwo nie miał po takich nocach sińców pod oczami, a jego twarz wyglądała w porządku. Mało kto mógł zauważyć wielkie zmęczenie w jego oczach, lecz nie oznaczało to, że tokowego nie było. Westchnął przeciągle, kiedy kręgosłup dawał mu już o sobie znać i stwierdził, że po skończeniu Tego przeniesie się na pracę na laptopie w łóżku. Jedyną pocieszającą rzeczom był fakt, że widzi się wieczorem z Erenem i zobaczy nowy film w kinie. Kończąc pisać ostatnie słowa na kartce papieru, ruszył to wygodnego łóżka i wziął na kolana laptop. Spędził tak pięć następnych godzin, po czym stwierdził, że pora się ogarnąć już na cały dzień. Założył na luźną koszulę, która wystarczyła mu w ciepłym domu szarą bluzę. Jedna z jego ulubionych, ocieplana i miękka od środka była przyjemna w dotyku.

Podlał jedynego kwiatka, którego miał w domu. To cud, że jeszcze żyje. Często przez prepracowanie nie ma siły, czy też czasu na zabawę w ogrodnika. Zresztą nie lubił kwiatów, a Tego, o którym teraz mowa dostał od swojej przyjaciółki Zoe. Gdyby go wyrzucił, nie dałaby mu spokoju. Zresztą i ten głupi kwiatek nie zasłużył na śmierć w kuble z obierkami po ziemniakach. Pierwszy raz od dawna czas mu się niemiłosiernie dłużył. Teraz żałował, że tak wcześnie wstał, ale myślał, że będzie Tego o wiele więcej. Dzisiaj jednak nie dość, że skończył wszystko wcześniej, to jeszcze nie miał zajęcia w domu. Może to dlatego, że pierwszy raz od dawna na coś czekał? Po domu rozniosło się walenie do drzwi, a on dobrze wiedział, kto to może być. Usiadł ze spokojną miną przy stole i nie ruszył się do drzwi. Po chwili można było usłyszeć, jak klucz w zamku się przekręca, a do środka weszła okularnica.
-Przede mną się nie ukryjesz!- weszła wesoło do domu
-Szkoda - pyfnął i popatrzył na nia
-Czy to jest moja bluza?- uniósł na nią brew -Kiedy ją zabrałaś?
-Ostatnio, jak byłam, to pożyczyłam. Swoją pobrudziłam przecież sosem od spaghetti - powiedziała, jakby to było oczywiście. Czarnowłosy się skrzywił
-Wypierz mi ją, zanim mi oddasz
-Jasne, jasne- podeszła do lodówki i wyjęła sobie pudding. -Idziemy dzisiaj do Erwina się napić?
-Nie - pokręcił głową, na co spotkał się ze złym spojrzeniem Hange
-Nie możesz cały czas siedzieć tylko w domu, wyjdź czasami ze swojej jaskini- mówiła, z łyżeczką w buzi
-Nie będę siedzieć w domu - pokręcił głową, na co brązowooka się zaksztusiła
-Zdradzasz nas?! Z kim?- złapała go za ramiona, co spotkało się ze zniesmaczoną miną niższego
-Odsuń tę twarz, wydłubiesz mi oczy łyżką. Poznałem kogoś- odsunął jej twarz ręką
-Kogo? Jak ma na imię? Gdzie idziecie? Jak wygląda? Ile ma lat? Długo się znacie? Jak się poznaliście?- zaczęła zalewać go falą pytań, na co Levi popatrzył na nią zrezygnowany
-Nie interesuj się, to moja sprawa- On już wiedział, że następne kilka minut będzie ciągnęła go za język

Wstał gwałtownie. Cholera, sam nie wie, kiedy zasnął na kanapie z Zoe obok. Chyba zamęczyła go pytaniami. Przez kilka minut próbowała wyciągnąć z niego choćby najmniejszą informację, zaczepiała go, groziła zdjęciami pijanego przyjaciela, czy też waliła poduszką, na co dostawała lekkiego kopniaka w bok. Zmęczony pracą i pytaniami kompanki zasnął, a ta widząc to, położyła się obok i te odpłynęła. Tak często przypominał Erenowi, że ma się nie spóźnić, bo nienawidzi, jak ktoś każe na siebie czekać, a teraz sam miał to zrobić? Nie ma mowy

Pobiegł szybko pod kino, zamykając ówcześnie dom z Hange. Ma klucze, dlatego sobie poradzi, a on jednak nie chciał jej budzić. Jeśli ta wariatka by się uparła, na pewno byłaby zdolna go śledzić, żeby poznać jego tajemniczego towarzysza. Zdążył w samą porę i z ulgą zauważył, że szatyn dopiero idzie i nie stoi jeszcze pod kinem. Roztrzepane włosy zdobiły jego głowę. Ciekawe, czy czeszę się czasami w inny sposób. Jednak spojrzenie mężczyzny dalej tkwiło w jego zielonych oczach. Były one wręcz magnetyczne, zdecydowanie największy atut chłopaka
-Hej - uśmiechnął się promiennie, przywracając Levia do żywych. Musiał się przyznać, że trochę się zamyślił
-Jak się dzisiaj czujesz?- dodał
-W porządku- Lepiej mu się oddychało i miał nadzieję, że tak zostanie. Należy do osób, które biorą leki tylko w ostateczności, więc gdyby musiał brać je codziennie, to byłaby dla niego katorga. Po krótkiej rozmowie, jakie mają plany na dzisiaj, czy też spekulację, co będzie się działo w samym filmie, udali się po bilety. Sam film zleciał im bardzo szybko. Eren się śmiał, był w szoku, a na końcu nawet się popłakał przez zakończenie zaś Levi, albo miał obojętną minę, albo lekko się udśmiechał.
-Już już- wyszli z sali, a ciemnowłosy pogłaskał wyższego po plecach - Przecież było wiadome, że on zostawi to miasto i zacznie nowe życie- pokręcił głowa z rozbawieniem na reakcję zielonookiego.
-Myślałem, że jednak zostanie i pomoże miastu... Przecież miał być bohaterem! Jaki bohater zwiewa po jednej porażce? I to jeszcze po śmierci...- nie dokończył
-Nie przeżywaj, widocznie tak musiało być. Może nie mógł sobie poradzić ze śmiercią ukochanej? - Młodszy kiwnął głową
-Musi być mu ciężko. Myślisz, że będzie trzecia część?- popatrzył na niego już bardziej ogarnięty
-Może przyda mu się spokój? W trzeciej części byłby już inny po tych wszystkich wydarzeniach. Chyba mamy dowolność interpretacji. Zakończ to tak, jak chcesz. Mógł przecież to przemyśleć i wrócić, ratować miasto- pocieszył go, na co spotkał się z lekkim uśmiechem osoby obok
-Mam nadzieję, zasłużył na odpoczynek. Naprawdę dziękuję za dzisiaj, było... przyjemnie. Do napisania?
-Do napisania- kiwnął głową i pomachał mu ręką. Jeden dzień do badania

Euforia |Riren|Where stories live. Discover now