Zdjęcie

451 48 5
                                    

Czarnowłosy leniwie przetarł swoje powieki i podniósł się w wygodnego materaca. Nie patrzył na dokładną godzinę, ale po widoku za oknem można było stwierdzić, że już południe. Sam nawet nie pamiętał, kiedy mógł sobie pozwolić na tak długi sen. Zazwyczaj zarywał noce przez wymagającą pracę, a kiedy miał wolne, zwyczajnie nie mógł zasnąć i leżał często godzinami w łóżku, lecz zamiast snu przychodziły myśli. Chciał przewrócić się na drugi bok i przytulić szatyna, ale wtedy zdał sobie sprawę z dwóch rzeczy. Pierwszej, chciał przytulić szatyna, a drugiej, że nie było go obok. Obie te sprawy zdziwiły go tak samo. Czy to zielonooki był powodem jego błogiej nocy? Wstał leniwie i zaczął się ubierać. Roztrzepał włosy, które zawsze opadały na boki i rzadko kiedy było można doprowadzić je do nieładu, w przeciwieństwie do włosów Erena. Zaczął szukać chłopaka po domu i trochę się wystraszył, nigdzie go nie widząc. Założył buty, po czym wyszedł przed domek, gdzie zimne powietrze od razu nieprzyjemnie go uderzyło, a widok, jaki zastał, wywołał uśmiech na jego twarzy  

 -Hej, jadłeś śniadanie?- zapytał chłopaka, który siedział obok ich drzewie, jakby nie mógł doczekać się momentu, kiedy wrośnie i miałoby stać się to zaraz. Oprócz pilnującego drzewka Erena zastał też lisa, schowanego za większym drzewem i wpatrującego się w zielonookiego z wielkim zaciekawieniem. -Wiesz, że masz przyjaciela?- oparł się o dom.

  Szatyn zaskoczony odwrócił się w jego stronę i chciał odpowiedzieć na pierwsze pytanie, ale po zadaniu drugiego zaczął się rozglądać i dostrzegł te samo zwierzę, co Levi. -Jaki słodki- chciał się unieść, ale po chwili pomyślał, że to może wystraszyć zwierzaka, a Tego by nie chciał -Czym się karmi lisy?- popatrzył od razu na starszego, na co ten popatrzył na niego z krzywą miną

 -Em, chyba myszy? Gryzonie, ptaki, ale chyba są wszystkożerne, więc jagody? Jest jesień, więc głównie jagody. 

 -Mamy jagody?- Spotkał się z potwierdzeniem 

 -Wziąłem jako przekąskę, ale wiesz, że na pewno nie jest głodny? Jest na swoim terenie, a teraz jest dużo jagód. - Starszy spotkał się z dziecinnym spojrzeniem tęczówek szatyna i poddał się. Przyniósł mu kilka jagód -Masz, dokarm go- Eren ucieszył się i rzucił jagódkę do liska. Ten na początku wystraszony chciał uciec, ale potem ujrzał kuszący owoc i wziął go do pyszczka.  -Jest taki uroczy- rzucił mu jeszcze kilka i sam wziął sobie jedną do buzi  -Mmm, słodkie- uśmiechnął się i podał jedną mężczyźnie, który także połasił się skosztować. Usiadł obok chłopaka, ignorując ziemię i to, że jego spodnie zaraz w niej będą. 

 -Wiesz, że ono tak szybko nie urośnie?- zaśmiał się pod nosem -Od której przy nim siedzisz? 

 -Ech, wstałem z dwie godziny temu i nie chciałem Cię budzić- oparł głowę na jego ramieniu  -Zjadłem śniadanie i przyszedłem tutaj, posiedzieć. Bardzo wierciłem się w nocy?

 -Do przeżycia- pacnął palcem jego nos -Nie za wygonie Panu?- uniósł lekko brew.

 -Wygodnie i to bardzo- uśmiechnął się i przymknął oczy - Poszukamy dzisiaj czegoś ciekawego w lesie?- ziewnął.

  -Tak, ale posiedźmy tutaj jeszcze trochę. Nie dospałeś się, co? Coś się stało?- popatrzył na niego. Chłopak nie chciał mu powiedzieć prawdy, nie teraz. Przyzwyczaił się do Tego koszmaru, choć czy do niego da się w ogóle przyzwyczaić? 

 -To nic, lubię długo spać- Levi też zamknął oczy i oparł się o jego głowę. Erenowi zrobiło się miło i obojgu nie przeszkadzał już dręczący chłód powietrza, bo blisko siebie czuli tylko ciepło.  

Późniejszy czas spędzili na chodzeniu po lesie i szukaniu ładnych miejsc. Znaleźli wspaniały widok, z jednym samotnie przewalonym dębem. Liście wręcz lśniły od słońca, przebijającego się przez nie, nadając złotym barwom uroku. Levi dał się namówić na wspólne zdjęcie z szatynem na tle tego obrazu, robione telefonem wyższego. Eren uśmiechał się od ucha do ucha, zamykając oczy, a czarnowłosy obok lekko uniósł kąciki ust ku górze. 

-Levi, to ostatnia noc tutaj?- popatrzył na niego. Wrócili już do domu i siedzieli na łóżku. Levi czytał książkę, a chłopak obok skutecznie mu to uniemożliwiał.

-Mhm- kiwnął w potwierdzeniu głową i popatrzył na niego. -Podoba Ci się tutaj? Nie ma zasięgu, myślałem, ze na dłuższą metę się zanudzisz.

-Nie, coś Ty. Jest wspaniale i mam dobre towarzystwo- uśmiechnął się -Tylko, skoro to ostatni dzień, może byśmy do uczcili?- Levi odłożył książkę na bok i popatrzył na niego 

-W jaki sposób byś chciał?- uniósł lekko brew

-Wino. Chciałbym napić się z Tobą wina.- powiedział od razu, czym lekko zdziwił czarnowłosego, który wstał i jeszcze bardziej zdziwił go widok wina, które było w szafce, obok zlewu. Czyżby Erwin o nim zapomniał? Albo Zoe się wygadała i powiedziała blondynowi, że jedzie z kimś specjalnym. To do nich podobne. Wyjął kieliszki, które wcześniej opłukał i przyniósł czerwoną ciecz, wraz ze szkłem w rękach.

-Pasuje Panu?- uśmiechnął się lekko, na co Eren kiwnął od razu głową.

-Myślałem, że będziemy musieć jechać do sklepu. Miłe zaskoczenie- wziął kieliszek i butelkę od niego na łóżku, na co Levi usiadł przed nim i nalał im alkoholu. 

-Chcesz wznieść toast?- zapytał, przed upiciem łyka. Szatyn chwilę się zastanawiał, by po chwili kiwnąć lekko głową. 

-Za spędzony weekend. Oby takich więcej- Wnieśli swoje kieliszki w górę, po czym upili troszeczkę wina. 
-Słodkie - uśmiechnął się z cieczą w kącikach ust. Zaczęli swoją spokojną rozmowę. Rano, o ósmej mieli pożegnać się na dłużej, przez papiery do nadrobienia w pracy. Eren posmutniał, ale w zupełności rozumiał niższego, sam musiał wziąć się do pracy, zamiast bujać myślami w chmurach, jednak jednej myśli do teraz nie mógł odgonić. Jak to się stało, że mężczyzna w tak krótkim czasie stał się dla niego kimś bardzo ważny? 

Rozmawiając też o tych mniej dobijających sytuacjach, planowali, gdzieżby to jechać następnym razem, dolewając sobie coraz większe ilości alkoholu. Morze, jezioro, albo gdzieś za granicę? Żaden nie odczuwał płynącego czasu. Jasnowłosy z czasem bardziej odpływał do myśli w chmurach, co nie umknęło uwadze kobaltowych tęczówek.

-Eren, słuchasz mnie?- zwrócił mu uwagę, przez co spojrzeli sobie teraz w oczy. Młodszemu szybciej zaczęło bić serce, powietrze stało się jakoś cięższe. Więc już jutro mieli pożegnać się na dłużej i mieć kontakt tylko przez esemesy? Przybliżył się do mężczyzny przed sobą i kładąc lekko dłoń na jego policzku, złączył ich usta. Levi nie był zdziwiony, odwzajemnił gest, zamykając oczy. Po chwili całus stał się bardziej pikantnym pocałunkiem. Może to przez dziwne wino od Hange i Erwina czują się tak pewnie, albo to uczucie między tą dwójką?

Euforia |Riren|Where stories live. Discover now